Płonąca zakonnica, okręt piracki i beczka z materacem. Historie kobiet, które przełamywały schematy

Niektóre żyły krótko, ale zdążyły zapisać się w historii wyczynami, które gorszyły wielu i mroziły krew w żyłach. O innych głośno robiło się, gdy miały ponad 60 lat. Łączyło je to, że brawurowo zrywały z wizerunkiem potulnej i cichej niewiasty.

Michał Czyżewski

Michał Czyżewski

2025-03-08, 05:55

Płonąca zakonnica, okręt piracki i beczka z materacem. Historie kobiet, które przełamywały schematy
Od lewej: Annie Edson Taylor, Julie d'Aubigny, Mary Wollstonecraft i Zheng Yi Sao . Foto: Polskie Radio/grafika na podstawie zasobów domeny publicznej

Zanim jeszcze w Ameryce i Europie, a potem na całym świecie zaczęto 8 marca świętować doroczny Dzień Kobiet, a nawet zanim na dobre rozpoczęła się walka o równouprawnienie płci w życiu politycznym i społecznym, niejedna kobieta rzucała wyzwanie konserwatywnym porządkom.

Bywały oczywiście, i to od tysięcy lat, kobiety u władzy, ale im w przełamywaniu patriarchalnych układów władzy pomagało królewskie bądź arystokratyczne pochodzenie, a także wsparcie grup interesów, które nierzadko traktowały rządzące panie instrumentalnie. Warto jednak zwrócić uwagę na te przedstawicielki płci żeńskiej, które chętnie przekraczały granice postawione przez mężczyzn, nie mając za sobą autorytetu wyższej klasy społecznej czy wpływowego środowiska. Sylwetki kilku z nich prezentujemy poniżej.

Czytaj także:

Julie d'Aubigny (ok. 1673–1707)

Ojciec Julie d'Aubigny, Gaston (1640–1698), był sekretarzem hrabiego Louisa de Lorraine (1641-1718), koniuszego Ludwika XIV i zajmował się m.in. szkoleniem paziów dworskich. A ponieważ nie miał syna, swą jedyną córkę wykształcił po "paziowemu", przekazując jej nie tylko akademicką wiedzę, lecz także ćwicząc w szermierce.

REKLAMA

Równocześnie rezolutna Julie edukowała się w zakresie nie zawsze cnotliwego życia dworskiego. O ile więc jako dwunastolatka pokonywała wszystkich chłopców w pojedynkach na szpady, o tyle w wieku lat czternastu nawiązała romans z pracodawcą swojego ojca. Wdzięczny Louis de Lorraine zaaranżował jej małżeństwo z niejakim Sieurem de Maupin, ale zaraz po ślubie wysłał go na południe Francji, zatrzymując przy sobie Julie.

Dziewczyna miała jednak inne plany. Zakochała się w asystencie mistrza szermierki imieniem Séranne, a gdy ten zabił kogoś w nielegalnym pojedynku, uciekła razem z nim na wieś, po czym oboje zaczęli zarabiać śpiewaniem i pokazami szermierki w tawernach. Wkrótce niespokojne serce Julie znów skierowało jej życie na inne tory. Tym razem obiektem jej uczuć stała się pewna młoda kobieta.

Gdy rodzice wybranki Julie odkryli romans, wysłali córkę do klasztoru wizytek w Awinionie. Ale odważnej d'Aubigny nic nie mogło powstrzymać przed zdobyciem tego, czego pragnęła. Wstąpiła do tego samego klasztoru jako postulantka, a potem uknuła intrygę godną czarnej komedii. Wykradła z klasztornej kostnicy zwłoki zmarłej niedawno zakonnicy, położyła je w łóżku swej kochanki, a następnie podpaliła, próbując sfingować śmierć ukochanej, by nikt nie próbował jej szukać. Gdy przerażone wizytki gasiły pożar, obie zakochane dziewczyny uciekły. Ich związek wygasł po kilku miesiącach.

Około 18 roku życia Julie d'Aubigny postanowiła - do pewnego stopnia - ustatkować się. Rozpoczęła więc trwającą do końca życia karierę cenionej śpiewaczki operowej. Nadal jednak nawiązywała romanse zarówno z mężczyznami, jak i kobietami, nosiła się po męsku, nie stroniła również od pojedynków (niektórzy z pokonanych przez nią szermierzy stawali się potem jej kochankami).

REKLAMA

Do klasztoru powróciła w wieku około 33 lat. Tym razem jednak nie miała zamiaru niczego podpalić. Ukryła się tam po przedwczesnej śmierci ukochanej markizy de Florensac, którą uważała za miłość swojego życia. Sama Julie d'Aubigny zmarła niedługo potem w 1707 roku.

Julie_d'Aubigny jako Mademoiselle_Maupin (nazwisko po mężu). Fot. domena publiczna Julie d'Aubigny jako Mademoiselle Maupin (nazwisko po mężu). Fot. domena publiczna
Czytaj także:

Mary Wollstonecraft (1759-1797)

Rodzina Wollstonecraftów nie należała do przyjemnych. Ojciec Mary był agresywnym alkoholikiem i przepił skromny majątek, a matka zahukaną żoną przemocowca, która nigdy nie broniła swoich dzieci. Mary miała pięcioro rodzeństwa i nierzadko w dziejach tej familii to na jej barkach spoczywał ciężar opieki nad młodszymi braćmi i siostrami.

Napatrzywszy się na ten koszmar, Wollstonecraft w młodym wieku zaczęła pielęgnować w sobie szczerą niechęć do instytucji małżeństwa. Pech chciał, że w jej czasach tylko poprzez zamążpójście można było wyrwać się z rodzinnego domu. W kobiecie zaczął więc narastać bunt, dokarmiany jeszcze spotkaniami i rozmowami z postępowymi londyński filozofami i innymi kobietami, które dusiły się w ciasnocie patriarchatu. Nawiązała m.in. dozgonną przyjaźń z Fanny Blood (1758-1785), z którą współzałożyła nawet szkołę dla kobiet w Islington.

REKLAMA

Niebawem, namówiona przez znajomych, rozpoczęła działalność publicystyczną, pisząc artykuły i pamflety poruszające kwestię praw kobiet. Jej retoryka, zapowiadająca XIX-wieczny feminizm, była tak żywa, że wywołała ostry sprzeciw i polemiki środowisk konserwatywnych. Wściekły Horace Walpole (1717-1797), sławny angielski pisarz, prekursor gotycyzmu, nazwał kobietę "hieną w halce".

Prywatne życie Mary Wollstonecraft było pełne wzlotów i upadków. Jako 34-latka zakochała się z wzajemnością w amerykańskim awanturniku Gilbercie Imlayu (1754-1828). Oboje przebywali wówczas w ogarniętym rewolucją francuską Paryżu, Imlay zarejestrował więc kochankę jako swoją żonę w ambasadzie USA.

Była to fikcja, bo choć para doczekała się córki Fanny, nigdy małżeństwem nie była, zgodnie z feministycznymi poglądami Wollstonecraft. Z drugiej strony oboje żyli ze sobą jak mąż z żoną, przynajmniej do pewnego momentu, gdy Imlay, który nigdzie nie mógł zagrzać miejsca, zaczął okazywać chłód wobec Mary i Fanny, i to listownie. Zawiedziona "żona" wkrótce odkryła przyczynę tego stanu rzeczy - "mąż" zakochał się w jakiejś aktorce. Zrozpaczona Wollstonecraft próbowała się zabić najpierw za pomocą laudanum, a potem, w 1795 roku, rzuciła się z mostu do Tamizy. Uratował ją przypadkowy przechodzień.

Kobiecie udało się pokonać depresję i powrócić do zwykłego życia, i wtedy spotkała Williama Godwina (1756-1836), postępowego myśliciela, prekursora anarchizmu, którego poznała już 20 lat wcześniej. Poglądy obojga okazały się na tyle zbieżne, że wybuchł między nimi gwałtowny romans, który wkrótce doprowadził ich do ślubu, choć zarówno Wollstonecraft, jak i Godwin byli zaciekłymi wrogami idei małżeństwa.

REKLAMA

Ich pierwsza i jedyna córka to Mary Shelley (1797-1851), sławna autorka "Frankensteina". Jednak Mary Wollstonecraft nie mogła nacieszyć się dzieckiem. Zmarła wskutek gorączki połogowej dziesięć dni po porodzie.

Mary Wollstonecraft. Fot, domena publiczna Mary Wollstonecraft. Fot, domena publiczna
Czytaj także:

Zheng Yi Sao (ok. 1775-1844)

Na świat przyszła jako Shi Yang w ubogiej rodzinie w prowincji Guangdong nad Morzem Południowochińskim. Należała prawdopodobnie do starego ludu Tanka (zwanego też "Shuishangren", czyli "mieszkającymi nad wodą"), społeczności, która większość życia spędzała na łodziach, zajmując się przede wszystkim rybołówstwem.

O wczesnym życiu Shi Yang wiadomo niewiele, ale najpopularniejsza legenda mówi o tym, że, gdy dziewczyna nieco podrosła, była zatrudniona jako prostytutka lub stręczycielka na tzw. pływającym burdelu. Miała 15 lat, gdy spodobała się piratowi Zheng Yi (1765-1807), jednemu z czołowych kapitanów grupy morskich bandziorów, którzy siali postrach u wybrzeży Guangdong. Zheng Yi porwał dziewczynę z łodzi uciech, poślubił ją, a wtedy, zgodnie z chińskim obyczajem, Shi Yang stała się Zheng Yi Sao ("żoną Zheng Yi").

REKLAMA

Rozbójnik wcale na tym nie poprzestał. Wkrótce został dowódcą całej floty korsarskiej i zmusił Zheng Yi Sao do wstąpienia na drogę piractwa. Przestępczy fach musiał spodobać się dwudziestoparolatce, bowiem po śmierci Zheng Yi w sposób zupełnie naturalny przejęła jego pozycję i teraz to ona zaczęła rządzić flotą około 400 dżonek oraz nawet 60 tysiącami pływających rzezimieszków.

Armia Zheng Yi Sao była potężną konfederacją złożoną z sześciu grup pirackich zjednoczonych wcześniej przez Zheng Yi. Dzięki korzystnemu układowi znajomości wśród piratów kobieta nie tylko utrzymała władzę, lecz także zainicjowała okres nadzwyczajnej aktywności floty pod swym dowództwem. W dwóch starciach z jednostkami marynarki wysłanymi przez dynastię Qing zmniejszyła siły rządowe o połowę, co otworzyło piratom drogę na szerokie wody.

Rozpoczęła się prawdziwa wojna państwa z morskimi bandami. Krwawe walki pochłonęły życie tysięcy osób, w tym wielu cywili. W końcu cesarstwo zmuszone było poprosić o pomoc Portugalczyków z Makau, ci zaś chętnie poszli do walki, bo nie mogli darować Zheng Yi Sao faktu, że łupiła również portugalskie okręty. Niebawem do koalicji antypirackiej dołączyli Brytyjczycy.

Około 1810 roku, po kilku latach chaosu na morzu, nastąpił koniec konfederacji piratów, jednak wcale nie z powodu ich klęski. Można mówić raczej o remisie, bo pozycja negocjacyjna Zheng Yi Sao i reszty zakapiorów była tak dobra, że nie ponieśli oni żadnych konsekwencji. W zamian za koniec pirackiego rozpasania władze gotowe były po prostu zapomnieć im wszystkie winy.

REKLAMA

Zheng Yi Sao żyła spokojnie aż do śmierci w 1844 roku, przez pewien czas mając u boku drugiego męża Zhang Bao (1783-1822). Co ciekawe, był on także piratem, a do tego przybranym synem pierwszego męża kobiety. Piratka zresztą nie opłakiwała długo Zheng Yi, bo w zasadzie od razu po jego śmierci nawiązała romans z Zhang Bao (według pewnych źródeł związek ten rozpoczął się jeszcze za życia Zheng Yi).

Zheng Yi Sao (z prawej) podczas walki. Fot. domena publiczna Zheng Yi Sao (z prawej) podczas walki. Fot. domena publiczna
Czytaj także:

Annie Edson Taylor (1838-1921)

Amerykanka Annie Edson Taylor uważała zapewne, że prześladował ją pech. Miała zaledwie 12 lat, gdy zmarł jej ojciec Merrick Edson (1804-1850), właściciel młyna zbożowego. Wprawdzie pozostawił on całej dziewięcioosobowej rodzinie majątek wystarczający do godnego życia, dzięki czemu Annie mogła pójść na studia i zostać nauczycielką, ale dalsze koleje jej życia okazały się raczej niepomyślne.

Jako studentka Annie Edson poznała Davida Taylora, za którego wkrótce wyszła. Niestety ich pierwszy syn zmarł w dzieciństwie, a sam David niedługo potem. Od tej chwili datuje się tułaczka Annie Edson Taylor, która przenosiła się z miasta do miasta w poszukiwaniu posady. Nigdzie jednak nie odnosiła większych sukcesów, a że miała ambicje obracania się w lepszym towarzystwie, uważała, że musi zarabiać dużo więcej, niż jej zwykle proponowano.

REKLAMA

W 1900 roku pech zaatakował ze zdwojoną siłą. Jej dom spłonął w pożarze, a zainwestowane u pewnego duchownego pieniądze przepadły. Wówczas podjęła decyzję, że skoro los ją tak doświadcza, to teraz ona rzuci mu wyzwanie - zostanie pierwszą osobą na świecie, która w beczce spłynie wodospadem Niagara. W ten sposób ponad 60-letnia kobieta chciała zdobyć rozgłos, który z kolei miał jej zapewnić środki finansowe na resztę życia.

Na potrzeby planowanego wyczynu Annie Edson Taylor utrzymywała jednak, że jest znacznie młodsza i że urodziła się w 1860 roku. Zaczęto ją więc przedstawiać jako 40-letnią doświadczoną podróżniczkę, która, zwiedziwszy już wszystkie dzikie kraje, chce teraz spróbować rzeczy, jakiej jeszcze nikt przed nią nie dokonał. Taylor sądziła, że to "odmłodzenie" będzie bardzie współgrało z jej wyczynem, a ponadto zapewni jej lepsze notowania w upragnionym okresie sławy - bo młodsze kobiety łatwiej zarabiają pieniądze.

Beczka została wykonana na zamówienie z drewna dębowego i spięta mocno dziesięcioma żelaznymi obręczami. Od wewnątrz wymoszczono ją miękkim materacem, a pod spodem przymocowano kowadło, które miało stabilizować tę niecodzienną jednostkę pływającą. Dwa dni przed planowanym spływem wykonano ostatni test bezpieczeństwa z udziałem kota. Zwierzę nie tylko przeżyło, lecz także dało się sfotografować z Annie Edson Taylor w celach promocyjnych.

Annie Edson Taylor z kotem oraz beczką, która stała się wehikułem dla obojga. Fot. domena publiczna Annie Edson Taylor z kotem oraz beczką, która stała się wehikułem dla obojga. Fot. domena publiczna

Wreszcie nadszedł 24 października 1901 roku, czyli dzień 63. urodzin kobiety (o czym wiedzieli tylko wtajemniczeni). Po umieszczeniu Taylor w beczce jej pomocnicy zakręcili wieko i puścili ją na wzburzone wody rzeki Niagara. 20 minut później było po wszystkim. Beczka spadła z wodospadu i natychmiast została przytransportowana do brzegu. Annie Edson Taylor poza małą raną na głowie nie odniosła większych obrażeń, ale była tak przerażona, że po wyjściu ze swego wehikułu powiedziała, że wolałaby zostać rozerwana przez pocisk armatni, niż powtórzyć spływ.

REKLAMA

Niestety pech jej nie opuścił, bo wbrew jej oczekiwaniom i marzeniom zainteresowanie świata trwało tylko chwilę, a później zanikło, choć Taylor robiła wiele, by jakoś rozkręcić biznes związany z jej dokonaniem. Zmarła w ubóstwie niespełna 20 lat po swoim słynnym spływie.

Można jednak powiedzieć, że przynajmniej podczas owych 20 minut spędzonych w beczce pech prześladujący Annie Edson Taylor na chwilę zawiesił działalność. Gdy bowiem w 1911 roku kaskader Bobby Leach (1858-1926) jako druga osoba i jako pierwszy mężczyzna w dziejach również popłynął przez wodospad Niagara w beczce, tym razem metalowej, połamał żuchwę oraz rzepki w kolanach i musiał spędzić pół roku w szpitalu.

Annie Edson Taylor wraz ze słynną beczką. Fot. domena publiczna Annie Edson Taylor wraz ze słynną beczką. Fot. domena publiczna

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej