Anomalie pogodowe zimy 1680 roku. "Takie były gorąca, że trzeba było nosić letnie ubranie"
W ostatnim czasie przyzwyczailiśmy się do łagodnych zim. Żadna jednak nie była tak ciepła, by zasiewanie pól rozpocząć już w styczniu, a w lutym chodzić w letnich ubraniach. Takie właśnie anomalie dotknęły Polskę w XVII wieku, o czym pisał najpopularniejszy polski pamiętnikarz Jan Chryzostom Pasek.

Tomasz Horsztyński
2025-03-20, 08:30
Łagodne zimy nie były normą w czasach Rzeczypospolitej szlacheckiej. Ze względu na ochłodzenie klimatu okres ten nazywany jest nawet małą epoką lodowcową. Tym bardziej zadziwiające dla ówczesnych ludzi musiały być te zjawiska, których wystąpienie dzisiaj, gdy klimat uległ zmianie, również uznalibyśmy za anomalię.
"Doczekaliśmy nowych rzeczy"
Jan Chryzostom Pasek zapiski dotyczące roku 1680 zaczął od stwierdzenia, że "doczekaliśmy nowych rzeczy". Zima bowiem wyjątkowo wcześnie "zginęła i stało się tak ciepło, tak pogodno, że bydła poszły w pole; puściły się kwiatki i trawę ziemia wydawała", a nawet "orano i siano". Sam Pasek długo się wahał, czy rozpocząć prace rolne w swoich dobrach tak wcześnie, ale gdy zorientował się, że inni już ruszyli w pole, "dopiero począł siać".
Zboża zasiane w styczniu, wyrosły przed Wielkanocą, która wypadała wtedy 21 kwietnia. Bardzo wcześnie rozpoczął się też wypas bydła, które tej zimy "mało co [...] słomy zażyło, mając bardzo dobre pożywienie w polu". To właśnie przednówek, czyli okres przejściowy między zimą a wiosną, był w hodowli bydła najtrudniejszy. Kończyły się wtedy zimowe zapasy siana, a na trawę trzeba było jeszcze poczekać. Wydaje się, że 1680 roku problem ten dotknął polską wieś, a zwłaszcza Olszówkę (położoną między Krakowem a Kielcami), w której mieszkał wtedy nasz pamiętnikarz, dużo słabiej.
Jak notował Pasek, w ostatki przed Wielkim Postem (wówczas przełom lutego i marca) "już tedy zimy nie było nic, tylko deszczyki przechodziły". Dodał, że "takie były gorąca, że trudno było zażyć sukni futrzanej". Ze względu na niezwykle wysoką temperaturę trzeba było nosić letnie ubranie, "jako in Augusto [w sierpniu – przyp. red.]".
REKLAMA

"Przeciwko naturze swojej"
Jak się wkrótce okazało, tak ciepła zima nie była jednorazowym wybrykiem natury. Anomalia pogodowa powtórzyła się już dwa lata później. Tym razem jednak zaskoczenie było podwójne.
"Zima tego roku była właśnie włoska, bo wszystka bez śniegu i mrozu – notował pamiętnikarz. – Na saniach nie jeżdżono, rzeki nie stawały [nie zamarzały – przyp. red.]". Przez cały okres zimy były "trawy zielone, listki na drzewie i kwiatki".
Tego roku orano i siano "w ten czas, kiedy najcięższe bywają mrozy". A marzec "był tak ciepły, suchy i wesoły, że prawie przeciwko naturze swojej". Dopiero wtedy zima przypomniała o sobie, zamieniając się kolejnością z wiosną.
Od Wielkanocy (w 1682 roku wypadała 29 marca) zaczęły się opady śniegu i mrozy, które zniszczyły plony. "W Przewodni tydzień [następujący po pierwszej niedzieli po Wielkanocy – przyp red.] śnieg i mróz wielkie, że mógł saniami jechać".
REKLAMA
Zżymał się przy tym nasz pamiętnikarz na kompetencje osób odpowiedzialnych za tworzenie minucji, czyli humorystycznych kalendarzy z przepowiednią pogody na cały rok. "Panowie minucyarze nic o tym nie pisali".
Jak widać, już nasi przodkowie narzekali na niesprawdzone prognozy pogody. Choć trzeba w obronie "panów minucyarzy" dodać, że takie anomalie, jak te z 1680 czy 1682 roku, raczej trudno było przewidzieć.
Źródła: Polskie Radio/kor
REKLAMA
J. Ch. Pasek, Pamiętniki, 2023.
REKLAMA