Oto kapuśniak w teatrze. Uchodźcy z Białorusi, Ukrainy i Polacy tworzą razem coś wyjątkowego
- Tworzymy nasz teatr nie po to, by utrzymać się w zawodzie. A po to, by białoruska kultura na emigracji nie tylko przetrwała, ale i mogła się rozwijać. Chcemy kiedyś wrócić na Białoruś, z tym co wypracowaliśmy tutaj - mówiła portalowi PolskieRadio24.pl Wolha Karalionak z teatru "Dzieja Druhaja". Uchodźcy z Białorusi, Ukrainy i polscy aktorzy świętowali razem Dzień Teatru - w Teatrze Nowe Formy, w Warszawie, kierowanym przez Rafała Pykę. W tzw. kapuśniaku, specjalnej teatralnej imprezie "dla wtajemniczonych" uczestniczył również białoruski "BY teatr", działający na uchodźstwie.
2025-03-30, 21:25
apuśniak teatralny
Kapuśniak teatralny - czy też kapustnik - to spotkanie ludzi teatru, połączone z pokazem krótkich spektakli. Uchodźcy polityczni z Białorusi i wojenni z Ukrainy starają się tworzyć swój teatr na razie poza ojczyzną, na terytorium Polski. Tegoroczny Dzień Teatru białoruscy i ukraińscy aktorzy świętowali razem na kapuśniaku z polskimi kolegami.
Wolha Karalionak, uchodźczyni z Białorusi, na emigracji tworzy teatr "Dzieja druhaja" wraz z kolegami, "artystą światła" Daniłą Honczarowem i muzykiem, kompozytorem Ilią Siemaszkiewiczem.

Jak mówi, prowadzą swój teatr w wolnym czasie, za własne środki, po białorusku, ale też po polsku. Na Kapuśniak Teatralny do polskiego teatru Nowe Formy zaprosił ten zespół inny białoruski teatr na emigracji, "By Teatr".
Na Białorusi Wolha Karalionak była aktorką teatralną. Musiała opuścić swój kraj. Jako uchodźczyni, objęta ochroną międzynarodową, musi zadbać o swój byt materialny i jednocześnie znajdować czas na tworzenie teatru. Nie zamierza z tego rezygnować i to teatrowi podporządkowuje swoje wybory i decyzje.
REKLAMA
Jest szczęśliwa, że po kilkuletniej przerwie znów bierze udział w kapuśniaku (kapustniku), wraca do swojego zawodowego środowiska. Na kapuśniaku zespoły teatralne prezentowały swoje krótkie kabaretowe przedstawienia. "Dzieja druhaja" przygotowała tym razem improwizowaną bajkę o grantach, gdzie różne postawy osób ubiegających się o nie reprezentują zwierzęta - bojaźliwy Zając, sprytna Lisica, doświadczony Borsuk, wychudzony i "objadany" przez wszystkich Wąż. Jak mówi Wolha, dla Białorusinów polski system przyznawania grantów na działalność kulturalną jest czymś zupełnie nowym, na początku nie rozumieją, na czym to polega.
Wolha Karalionak mówi, że na Białorusi pracowała w teatrze przez 12 lat zawodowo jako aktorka. Jej kolega Daniła, dodaje, że on właściwie spędził tam całe zawodowe życie.
- W tym co robię, nie chodzi o to, bym pozostała w zawodzie. To nie jest moim celem. Cel jest inny. Ja chciałabym kontynuować tradycje białoruskiego teatru. Chciałabym, żeby białoruski teatr się rozwijał - powiedziała Wolha Karalionak. Dodała, że tu w Polsce silniej widoczne są europejskie wpływy kulturalne niż wschodnie i to także przyczynia się do rozwoju współczesnego teatru białoruskiego. - To jest dla mnie bardzo ważne - podkreśliła.
Szczególnie ważny jest dla niej, jak podkreśliła, rozwój teatru w języku białoruskim. Jednak teraz twórcy białoruscy starają się wychodzić także do polskiej publiczności, by dzielić z nimi kulturę białoruską, by między polską i białoruską kulturą istniała przestrzeń komunikacji.
REKLAMA
- Ja marzę o tym, by wrócić Białoruś. Z tym wszystkim, co osiągnę tutaj, chcę tam kiedyś dalej rozwijać tradycje teatru - podkreśliła Wolha Karalionak. Czas na uchodźstwie jest też możliwością nasycenia się innymi kulturami, dokonania zmian w sobie. Tym potem można wzbogacić białoruską kulturę, zaznacza.

W maju teatr "Dzieja druhaja" planuje pokaz spektaklu "Wasil Bykau i jego diabły". Jak mówi Wolha Karalionak, miał on premierę w listopadzie, na festiwalu książki intelektualnej na uchodźstwie Predmowa. Opowiada o całym życiu tego słynnego pisarza. - O jego życiu w tym spektaklu opowiadają jego diabły - czyli wszyscy sowieccy funkcjonariusze, którzy próbowali przeciągnąć go na swoją stronę. Mówili mu, że władza sowiecka jest najlepsza. Jak diabły - wciąż go kusili. Chcemy pokazać, jak walczył ze swoim sumieniem przez całe życie. Miał dwie drogi, jedna była łatwa, pisać o władzy, chwalić ją, a druga droga - to droga jego sumienia. Całe życie o tak walczył - mówi aktorka.
Wasil Bykau, jak dodaje, był zwany sumieniem narodu, dostrzegał zło, które władze sowieckie wyrządzały Białorusinom. Za rządów Łukaszenki musiał mieszkać na emigracji, ale gdy był ciężko chory na raka i zostało mu kilka miesięcy życia, powrócił na Białoruś. Na jego pogrzeb przyszły tysiące ludzi.
Rolę Bykaua w tym spektaklu gra aktorka. Chodzi o to, by uruchomić wyobraźnię i skierować ją na to, jaki Bykau był nie - zewnętrznie, ale - w środku - mówi Wolha Karalionak.
REKLAMA
Spektakl to nie tyle przegląd metod, jakie stosowano, by skusić Bykaua, ale pokazanie, jak musiał z tym wewnętrznie walczyć. Przedstawienie mówi o tym, jak z jednej strony w jego domu tłuczono szyby, grożono mu, a z drugiej strony przyjeżdżali do niego przyjaciele, namawiali "życzliwie", by podpisał się pod listem po linii władz. Aktorka zauważa, że jest to nie tylko spektakl o Bykowie, ale o każdym człowieku. - Każdy człowiek w pewnym momencie musi wybierać. Czy robić to co łatwe, czy robić to co potrzebne, prawdziwe, zgodne z jego sumieniem - dodała.. Staraliśmy się, by spektakl był o tym, by był uniwersalny - przekazała.
Białoruski ByTeatr
Białoruski teatr ByTeatr skupia ludzi którzy musieli opuścić Białoruś.
Andrej Nowik z ByTeatru powiedział portalowi PolskieRadio24.pl, że jest to teatr złożony z uchodźców białoruskich. Jednak w zespole są osoby z Ukrainy i Polski. Są one zainteresowane białoruską dramaturgią i kulturą. - Próbujemy tłumaczyć najważniejsze utwory współczesne na język polski i zaznajamiać z nimi polską publiczność - mówił.
Dodał, że tzw. kapuśniak (kapustnik) dla twórczych osób ze wschodu był zawsze wyjątkowym wydarzeniem. Bo było to zamknięte spotkanie osób wtajemniczonych. I można było na nim testować różne formy w sposób nieskrępowany, wolny od osądu czy cenzury. - Było to największe święto teatru, zdecydowanie najważniejsze święto roku. To poważne święto - podkreślił.
REKLAMA

Podczas Kapustnika osoby twórcze mogły robić to, czego nie można było robić publicznie. W czasach sowieckich było to bardzo ważne.
Andrej Nowik dodał, że twórcy chcieli pokazać ten format polskiej publiczności. A przy okazji zgromadzić na tym ważnym święcie inne osoby ze środowiska teatru. A także pragnęli, by jednoczyć ludzi wokół teatru, niezależnie od narodowości, mówił Andrej Nowik. Dodał, że w spotkaniu uczestniczyło pięć kolektywów.
Zaznaczył, że jego teatr stara się dotykać bieżących problemów społecznych. Na przykład nowy spektakl będzie badał relacje między tymi, którzy wyjechali z Białorusi i tymi, którzy musieli tam zostać. Innym tematem poruszanym przez teatr w innym przedstawieniu jest brak psychologicznej wolności. To tylko wybrane tematy. Planowana jest też sztuka o ważnej dla Polaków sprawie bieżeńców. Obecnie BY teatr poszukuje pomieszczenia, by prowadzić tam próby - swój lokal daje zawsze dodatkowe możliwości prowadzenia prób, organizacji nowych wydarzeń.
BY teatr. Na scenie m.in. Andrej Nowik
REKLAMA
Wśród innych występujących były także m.in. artystki z Ukrainy, m.in. z zespołu "Drama w barze" Lolita Żurawlowa i Iryna Sylinnyk. W sumie w wydarzeniu brało udział pięć kolektywów.
W Kapuśniku w Teatrze Nowe Formy zespoły teatralne uczestniczyły społecznie. Na koniec rozdano uczestnikom dyplomy i pyszne wypieki - paszteciki z kapustą.

Teatr Nowych Form
Wszystko to działo się w Teatrze Nowe Formy w Warszawie, przy ulicy Zakroczymskiej 11. Dyrektor teatru Rafał Pyka powiedział portalowi PolskieRadio24.pl, że Teatr Nowe Formy stara się na bieżąco analizować szybko zmieniającą się rzeczywistość społeczną w Polsce - sztuki dotyczą aktualnych problemów społecznych. To na przykład kryzysy młodego pokolenia, relacji międzyludzkich. Spektakle powstają na podstawie współczesnych sztuk, czasem adaptowanych do polskich warunków, albo tworzone są od początku.
REKLAMA

Na afiszu są obecnie takie spektakle jak np. "Obiecuję, obiecuję" o kryzysie budowania relacji międzyludzkich. "Nie kocham mojego syna" - o kryzysie samobójstw wśród nastolatków. Jak podkreślił, ten spektakl powinien zobaczyć każdy rodzic w Polsce, bo jest to sztuka, która zmienia ludzkie życia. Są także przedstawienia dla dzieci, np. to stworzone przez artystki ukraińskie. Dyrektor mówił też, że kierowana przez niego placówka to prawdopodobnie jedyny teatr w Polsce, który ma przyznany status przedsiębiorstwa społecznego, i wkrótce otrzyma odpowiednią dokumentację.
Jak zaznaczył Rafał Pyka, Teatr Nowe Formy stara się być miejscem inkluzywnym, gdzie wszyscy znajdą miejsce dla siebie. Dlatego w zajęciach prowadzonych przez pracowników teatru uczestniczą ludzie w różnym wieku, do bardzo młodych po osobę w wieku 80 lat. Jesteśmy wyjątkowym teatrem, który tak naprawdę utrzymuje się ze swojej oferty edukacyjnej, wskazał przy tym.
Gdy w Polsce pojawili się uchodźcy polityczni i wojenni, teatr starał się im pomóc w znalezieniu swojego miejsca, w kontynuowaniu prac. Okazało się, że teatrowi bardzo dobrze współpracowało się z twórcami z Białorusi i Ukrainy.
REKLAMA
A kapuśniak, jak mówi Rafał Pyka, to we wschodniej Europie spotkanie, na którym pokazywane są improwizowane przedstawienia. Zazwyczaj odbywa się jesienią. Jego organizacja w tym roku była pomysłem białoruskiego uchodźcy, aktora, Maksyma Szyszko. Zdecydowano się zorganizować kapuśniak w Dzień Teatru 27 marca.
PolskieRadio24.pl/agkm








REKLAMA