Skromne zapasy amunicji polskiej armii. Niektóre starczą na kilka dni

To, co ocenialiśmy, że wystarczy na 30-40 dni, może się okazać, że wystarczy na 10-20 - powiedział szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego gen. Dariusz Łukowski o zbyt małych zapasach pocisków polskiej armii. W niektórych przypadkach amunicji starczy tylko na 5 dni walki. 

2025-04-07, 10:33

Skromne zapasy amunicji polskiej armii. Niektóre starczą na kilka dni
Wyzwaniem dla wojska jest zapewnienie odpowiednich zapasów amunicji 155 mm. Foto: gov.pl

Amunicja, która nie jest już produkowana

Generał nawiązał do swojej wypowiedzi z końca marca, gdy pytany, czy prawdą jest, że wojsko ma zapas amunicji wystarczający na pięć dni obrony, odpowiedział, że taka sytuacja jest możliwa w przypadku niektórych typów sprzętu bojowego, zwłaszcza starego, poradzieckiego, do którego amunicja już de facto nie jest produkowana, a wojsko opiera się na zapasach zgromadzonych do tej pory.

Szef BBN przypomniał, że obecnie wyposażenie polskiej armii, zwłaszcza w obszarze artylerii, ulega bardzo szybkiej transformacji; wskazał na zakupy ok. 700 nowych armatohaubic Krab oraz południowokoreańskich K9 oraz na szybkie wycofywanie poradzieckiego sprzętu, jak samobieżna haubica 2S1 Goździk.

- W niektórych typach sprzętu po prostu nie produkujemy amunicji, ale wycofujemy go, m.in. poprzez przekazywanie stronie ukraińskiej - mówił gen. Łukowski. Jak zaznaczył, "zupełnie inna sytuacja jest w przypadku wprowadzania nowej techniki do sił zbrojnych".

Błędne założenia wojskowych strategów

Zwrócił ponadto uwagę, że pełnoskalowa inwazja Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku i jej przebieg pokazały Polsce - jak również innym państwom NATO - że zużycie amunicji artyleryjskiej w trakcie działań wojennych jest dużo wyższe, niż zakładano.

REKLAMA

- Trzeba od nowa podejść do sposobu kalkulacji tego tzw. normatywu. (...) On się nie zmienił, tylko obecnie wszyscy się zastanawiają, czy był właściwie liczony - czy np. szacunki, że dany zapas amunicji wystarczyłby nam na miesiąc lub dłużej, sprawdziłyby się w kontekście wojny jak w Ukrainie - tłumaczył gen. Łukowski.

Największe wyzwanie - amunicja artyleryjska 155 mm

Po drugie - jak mówił - obecnie największym wyzwaniem jest zaopatrzenie Wojska Polskiego w odpowiednie zapasy amunicji artyleryjskiej kalibru 155 mm, czyli standardowego dla artylerii państw Sojuszu. Gen. Łukowski zwrócił uwagę, że amunicja standardowego natowskiego kalibru 155 mm pojawiła się w Wojsku Polskim de facto dopiero kilka lat temu, gdy na wyposażenie wojska weszły pierwsze armatohaubice Krab, podczas gdy starsze typy sprzętu używały jeszcze przestarzałej amunicji poradzieckiego kalibru 152 mm.

- Wprowadzenie Krabów czy armatohaubic K9 wprowadza zupełnie nową dynamikę; to zupełnie nowy kaliber. Rozbudowujemy naszą artylerię w dużym tempie - i to jest problem, bo nie jesteśmy zadowoleni z tempa, w jakim są budowane do tego zdolności amunicyjne w przemyśle  - podkreślił szef BBN.

Polska musi produkować amunicję

Jak zaznaczył, MON podpisał już szereg kontraktów na dostawy amunicji i są one realizowane. - Musimy zbudować potencjał w tym zakresie, ale nie możemy go opierać wyłącznie na zagranicy; ten system musi być dualny - trzeba mieć zapasy i mieć zdolności produkcyjne - podkreślił szef BBN.

REKLAMA

- Musimy też nauczyć się, jak to odpowiednio przeliczać - dzisiaj to, co ocenialiśmy, że wystarczy na 30-40 dni, może się okazać, że wystarczy na 10-20 - mówił, podkreślając, że do takich wniosków dochodzą też siły zbrojne i władze państw sojuszniczych, w tym m.in. brytyjskie czy niemieckie.

- Nie mówimy więc o tym, że zostały popełnione błędy czy niedopatrzenia, tylko o tym, że dokonujemy gigantycznej transformacji i nasze potrzeby gwałtownie rosną. Pytanie, dlaczego nasz przemysł tak powoli na te potrzeby reaguje - dodał gen. Łukowski, zwracając jednocześnie uwagę, że potrzeby to nie tylko nowa amunicja artyleryjska, ale także np. czołgowa kalibru 120 mm, której używają - oprócz obecnych już kilkanaście lat Leopardów 2 - nowe w Wojsku Polskim czołgi K2 oraz Abrams.

Tysiące haubic bez amunicji

Przypomniał, że pod koniec 2023 roku resort obrony zawarł umowę z Polską Grupą Zbrojeniową na dostawę 300 tys. sztuk amunicji 155 mm. - Teraz te dostawy trwają, a kontrakt ma być zrealizowany do 2029 roku. (...) Potrzebujemy silnego wsparcia ze strony przemysłu, ale cały czas jesteśmy niezadowoleni z tego tempa dostaw. Szansą na przyspieszenie tego procesu jest przygotowywana z inicjatywy MON specustawa pozwalająca na skrócenie procesów inwestycyjnych krytycznych dla bezpieczeństwa i obronności - stwierdził szef BBN.

- Turcja i Korea Południowa co najmniej od dwóch lat są obecne w Polsce, i proponują różnego rodzaju rozwiązania do produkcji amunicji; do tej pory nie słyszałem, żeby jakaś umowa została podpisana, mimo, że wszyscy mówimy o tym, jak ważna jest produkcja amunicji - zauważył.

REKLAMA

Jak dodał, "rozumie irytację" ze strony resortu obrony narodowej. - Irytacja jest, że ten proces tak powoli postępuje. Co z tego, że będziemy mieli tysiące haubic, tysiące czołgów, jeśli przemysł nie będzie nadążał z produkcją zapasów. A Ukraina otworzyła wszystkim państwom natowskim oczy na to, jak intensywnie amunicja jest zużywana na polu walki - podkreślił generał.

Zmiany w Polskiej Grupie Zbrojeniowej

Szef BBN odniósł się też do rezygnacji prezesa PGZ Krzysztofa Trofiniaka w minioną środę. - Nie znam konkretnych przyczyn rezygnacji w tym przypadku, ale średnia trwałość prezesów w tej instytucji to rok, półtora. Może jest to głęboko już zakorzenione w DNA tej struktury, że stanowi to problem mentalny, który dotyka tych, którzy przychodzą na to stanowisko i nie pozwala im wdrażać odpowiednich strategii rozwojowych - stwierdził.

Jak mówił gen. Łukowski, przy takiej rotacji prezesów wdrożenie jakiejkolwiek skutecznej strategii jest właściwie niemożliwe. - Należy się zastanowić, czy nie należałoby zmienić modelu biznesowego tej struktury, by był bardziej stabilny, oparty o wyłanianych w ramach profesjonalnych konkursów menedżerów, którzy byliby w stanie realizować swoje działania w sposób ciągły, tak jak w przemyśle prywatnym - ocenił.

- Na pewno trzeba coś z tym zrobić - dodał, podkreślając, że obecnie państwowy przemysł zbrojeniowy w niewystarczającym stopniu odpowiada na potrzeby Wojska Polskiego, zarówno jeśli chodzi o zdolności produkcyjne, jak i autonomię - czyli możliwości wytwarzania możliwie szerokiej gamy sprzętu i komponentów w oparciu wyłącznie o krajowe technologie.

REKLAMA

Czytaj także:

Żródła: PAP/fc

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej