Warszawa w sidłach kleszczy. Naukowcy mówią wprost: ich ilość nas zaskoczyła

Kleszcze to nie tylko problem lasów i łąk. Jak potwierdziło nowe badanie naukowców z Uniwersytetu Warszawskiego, pasożyty te występują bardzo licznie również w miastach: w parkach, ogrodach botanicznych, na prywatnych posesjach, a nawet terenach przedszkoli. Co więcej, są aktywne wcześniej, niż się powszechnie uważa. 

2025-05-08, 13:42

Warszawa w sidłach kleszczy. Naukowcy mówią wprost: ich ilość nas zaskoczyła
Kleszcze w Warszawie. Istna plaga, jest ostrzeżenie. Foto: Krzysztof Kaniewski/REPORTER

Miasto jest pełne kleszczy. Nowe badanie na terenie Warszawy

- Pomysł na zbadanie obecności kleszczy w Warszawie zrodził się z obserwacji i doniesień mieszkańców, którzy coraz częściej zgłaszali nam przypadki ukąszeń przez te zwierzęta w miejskich lokalizacjach. Wybraliśmy więc kilka terenów miejskich i kilka podmiejskich i okazało się, że kleszcze są w nich obecne, i to w naprawdę dużych ilościach - powiedziała główna autorka badania Dagmara Wężyk, doktorantka w Zakładzie Eko-Epidemiologii Chorób Pasożytniczych Wydziału Biologii UW.

Przez trzy miesiące - od połowy marca do połowy czerwca 2021 r. - ona i jej współpracownicy prowadzili systematyczne zbiory kleszczy w 15 różnych lokalizacjach. Wykorzystywali metodę flagowania, polegającą na przeciąganiu białego, wełnianego materiału po podłożu i zliczaniu, ile pajęczaków na nim pozostało. - Niektóre zbiory nas zaskoczyły, bo na przykład w Ogrodzie Botanicznym UW, na dystansie zaledwie 20-30 metrów, zebraliśmy nawet 30 kleszczy. Równie wysokie liczby odnotowaliśmy w Parku Łazienkowskim i w Leśnym Przedszkolu na terenie Lasu Kabackiego - wyjaśniła autorka publikacji, która ukazała się w czasopiśmie "Parasites & Vectors".

W Warszawie na ludziach i zwierzętach żerują dwa gatunki. Oba są niebezpieczne

Dalsza analiza wykazała, że w Warszawie i okolicach najczęściej występowały dwa gatunki: Ixodes ricinus (kleszcz pospolity) oraz Dermacentor reticulatus (kleszcz łąkowy). Jak wytłumaczyła biolożka, każdy z nich niesie inne zagrożenia. Kleszcz pospolity odpowiada za przenoszenie krętków boreliozy (Borrelia burgdorferi) oraz innych groźnych patogenów ludzi, jak wirus kleszczowego zapalenia mózgu czy - choć sporadycznie - pierwotniaki z rodzaju Babesia. Z kolei kleszcz łąkowy rzadko żeruje na ludziach, za to stanowi poważne zagrożenie dla psów, ponieważ jest głównym nosicielem wspomnianych wcześniej pierwotniaków wywołujących babeszjozę - chorobę potencjalnie śmiertelną.

Szczegółowe badania molekularne ujawniły, że 14,3 proc. przebadanych kleszczy Ixodes ricinus zawierało DNA bakterii z rodzaju Borrelia, a aż 64 proc. kleszczy Dermacentor reticulatus było nosicielami bakterii Rickettsia, które wywołują choroby objawiające się m.in. gorączką, bólami głowy i wysypką, a w niektórych przypadkach poważnymi powikłaniami narządowymi.

REKLAMA

Jednym z ważniejszych wniosków badania było potwierdzenie, że sezon na kleszcze zaczyna się wcześniej, niż się powszechnie uważa. Kleszcz łąkowy pojawia się już w marcu, tuż po tym, kiedy temperatury przekroczą zero stopni Celsjusza, i jest aktywny także zimą, szczególnie gdy jest ona łagodna. Z kolei kleszcz pospolity rusza do ataku kilka tygodni później, osiągając szczyt aktywności w maju.

Kleszcze w miastach - zaskakujące dane z Warszawy

Zdaniem Wężyk zebrane wyniki wyraźnie pokazują, że miasta nie są pod tym względem dużo bezpieczniejsze niż wsie. Przypomniała, że niektóre warszawskie lokalizacje miały wręcz wyższe zagęszczenie kleszczy niż tereny podmiejskie. Decydujące znaczenie ma typ siedliska. - Kleszcze uwielbiają bujną roślinność, wysoką trawę, krzewy i miejsca wilgotne. Dlatego dużo więcej będzie ich w ogrodach botanicznych, parkach, które nie są często koszone, ogródkach działkowych i w okolicach zbiorników wodnych. Z kolei w krótko przystrzyżonych i bardzo zadbanych ogrodach, na pastwiskach, polach uprawnych czy przy kurzych zagrodach niemal nie występują. Głównie z powodu małej pokrywy roślinnej, braku dużej liczby ssaków, które są ich podstawowymi żywicielami, oraz obecności kur, które mogą je zjadać - dodała.

Wężyk podkreśliła też, że mimo coraz liczniejszej obecności kleszczy w naszym środowisku nie należy panikować, a po prostu zachować ostrożność. Profilaktykę warto stosować odpowiednio wcześnie, a nie tylko późną wiosną i latem. - Przede wszystkim pamiętajmy, że nie jest tak, że w momencie ugryzienia on od razu przekaże nam groźne bakterie. Tylko pewien odsetek kleszczy jest ich nosicielami. Poza tym ważny jest czas. W przypadku krętków boreliozy minimalny okres żerowania niezbędny do zakażenia człowieka wynosi 24 godziny. Jeśli więc usuniemy kleszcza ze swojego ciała w przeciągu doby, to w zasadzie nie ma ryzyka zachorowania - powiedziała Wężyk.

Czytaj także:

Źródło: PAP/mg/k

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej