Dzień Dziecka w PRL-u. "Krysia namalowała dziewczynkę na traktorze"
Dzieci w Belwederze witane przez partyjnego dygnitarza. Dzieci na wycieczkach szkolnych, festynach, paradach, rozgrywkach sportowych. Dzieci obdarowywane prezentami. To tylko kilka przykładów na to, jak wyglądał Dzień Dziecka w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej.

Jacek Puciato
2025-06-01, 06:00
Rok 1955, dwa lata temu zmarł Stalin, ale mroczny okres nazwany od jego nazwiska jeszcze trwał. Obchody Dnia Dziecka – święta wprowadzonego do kalendarza przed komunistyczne władze zaledwie pół dekady temu – zaczynały się już w maju.
Listy jako element rytuału
Młodzi podopieczni Młodzieżowego Domu Kultury w Warszawie wystosowali z okazji Dnia Dziecka listy do ich rówieśników z krajów "demokracji ludowych". A przynajmniej zainscenizowano przeczytanie tej korespondencji przed radiowym mikrofonem.
Wszystko to utrzymane było w atmosferze, którą przez dekady PRL-u, a szczególnie w czasie stalinizmu, komuniści kreowali wokół Dnia Dziecka. Łączono to świeckie święto z jedną z naczelnych idei komunistycznej propagandy – z "walką o pokój". Dodano tu rzecz jasna i walkę o prawa dziecka. Pisane pod dyktando władzy listy do "młodych z bratnich krajów" musiały rzecz jasna realizować te wytyczne. Taka korespondencja należała do rytuału Dnia Dziecka epoki stalinizmu.
I tak młodzi harcerze z polskiej stolicy zwracali się listownie do pionierów (członków dziecięcych organizacji komunistycznych) z Chin, Korei czy Związku Radzieckiego: "Przyjaciele, koniecznie do nas napiszcie! Nasz adres: Polska, Warszawa, Młodzieżowy Dom Kultury".
REKLAMA
Co było w tych listach?

Biedne dzieci kapitalistów
Treść tej korespondencji stanowiła jaskrawy, zatrważający przykład ówczesnej propagandy. Z wyraźnie zarysowanym światem "my-oni".
Po jednej stronie znajdowali się "szczęśliwcy" żyjący w jednym ze spokojnych, nietarganych konfliktami krajów "demokracji ludowej". – Na pewno spędzacie dzisiejszy dzień tak samo wesoło jak i my. Bo nasze i Wasze państwo troszczy się o dzieci i stara się, żeby nam niczego nie brakowało do nauki i do zabawy – zwracał się do "pionierek i pionierów" jeden z nadawców tych listów. – Na pewno tak jak i my myślicie w tym dniu o dzieciach w krajach kapitalistycznych. O naszych koleżankach i kolegach, którzy nie mogą tak wesoło i radośnie obchodzić Dnia Dziecka.
Bo po drugiej stronie były dzieci z "krajów kapitalistycznych" albo z państw gnębionych przez imperialistów (tak w nowomowie zwano wrogie kraje, od USA poczynając, które według socrealistycznej wizji świata zajmowały się podbojami kolonialnymi lub dążyły do podporządkowania sobie innych). Dzieci żyjące pod imperialistycznym butem, słyszymy w jednym z listów na Dzień Dziecka, "nie mają szkół, nie mają wspaniałych pałaców, boisk sportowych i pięknych obozów letnich".
REKLAMA

Nawet jeśli wyziera z tych tekstów, ustawionych pod z góry przyjętą tezę, jakiś odblask ówczesnej codzienności ("w naszym Domu Kultury mamy dwie duże sale gimnastyczne, basen, bibliotekę, która liczy ok. 10 tysięcy książek, salę widowiskową i świetlicę) – jest on zaciemniony przez propagandowe, dalekie od dziecięcej wyobraźni obrazy.
– Krzysio z siódmej klasy namalował niedawno bardzo ładny talerz z widokiem Pałacu Kultury i Nauki imienia Józefa Stalina, który buduje dla nas Związek Radziecki – donoszono w liście.
A Krysia "namalowała na talerzu dziewczynkę na traktorze".
Posłuchaj
REKLAMA
"Wymieniacie uśmiechy przyjaźni!"
Do rytuału komunistycznego Dnia Dziecka należały także podporządkowane ideom propagandowym szkolne akademie, pochody czy wystawy. Dzieci musiały "apelować o pokój". Uczestniczyć w "pokojowej sztafecie", która "przez lądy i morza" złączyć miała wszystkie "młode serca na świecie" we wspólnym dążeniu do szczęścia i braterstwa.
– Wymieniacie uśmiechy przyjaźni z kraju do kraju. Z rąk do rąk podajecie sobie pozdrowienia – zagrzewano w audycji z 1955 roku.
W szkołach średnich uczniowie musieli w Dniu Dziecka w 2. poł. lat 50. XX w. zaznajomić się z warunkami życia swoich rówieśników żyjących zarówno pod słońcem komunizmu, jak i w mroku kapitalizmu.
Posłuchaj
REKLAMA
"Nie wszędzie jest tak, jak w PRL-u"
Polska Rzeczpospolita Ludowa dbała również o to, by wykorzystać Dzień Dziecka jako kolejną z wielu okazji propagandowego pokazania, że władza jest straszliwie blisko swoich obywateli.
– Pierwszego czerwca dziesięć milionów najmłodszych obywateli obchodziło swój piękny dzień! To właśnie do nich w niedalekiej przyszłości będzie należał świat - głosiły z uniesieniem radiowe wiadomości z początku czerwca 1965 roku. Był to początek relacji z pewnej ważnej uroczystości.
Dzieci, "trzystu przedstawicieli dziatwy z całego kraju", zostały przyjęte w samym Belwederze przez zastępcę przewodniczącego Rady Państwa Stanisława Kulczyńskiego (Rada była wówczas naczelnym organem władzy).

W przemówieniu partyjnego dygnitarza nie zabrakło wspomnienia o świecie, w którym dzieci, niedotknięte działaniem władzy ludowej, nie są tak szczęśliwie jak te w objęciach PRL-u.
REKLAMA
– Witam serdecznie w Dniu Dziecka. Jest was bardzo wielu, w skali światowej stanowicie gromadę jeszcze większą – mówił Stanisław Kulczyński. – Myślę, że około miliarda dzieci wypełnia świat współczesny. Jest czym się opiekować. Dziećmi opiekują się na świecie rodzice, matki, ojcowie, troszczą się o nie swoją pracą. Ale nie wszędzie na świecie istnieją możliwości, ażeby rodzice w swojej opiece nad dzieckiem znajdywali poparcie takie, jak w Polsce Ludowej.
Posłuchaj
Święto Dziecka i Święto Sportu
Na szczęście Dzień Dziecka w PRL nie służył jedynie kolejnym propagandowym celom (choć te nigdy nie znikały z pola zainteresowań Partii).
REKLAMA
Zapewne większość z tych, którym dane było przeżyć 1 czerwca w tych czasach, zapamiętało go z tej innej, przyjemniejszej, bo mniej lub bardziej rozrywkowej strony. W pamięci być może pozostały chwile beztroski i odświętnych, rozświetlających szarą rzeczywistość, wydarzeń.
Jakie mogły być to wydarzenia? W Dniu Dziecka starano się organizować szkolne wycieczki, ogniska, wyjścia do teatru czy do kina. Odbywały się również konkursy, kiermasze (ach, ta wata cukrowa!), festyny, targi czy po prostu zabawy, z tańcami włącznie.
Od 1968 roku rząd PRL-u ustanowił w pierwszą sobotę i niedzielę czerwca Święto Sportu Szkolnego. Obchody Dnia Dziecka i Święta Sportu połączono pod wspólnym sztandarem aktywności i młodzieńczego entuzjazmu. Urządzano szkolne i międzyszkolne zawody oraz pokazy sportowych umiejętności.
Prezenty na Dzień Dziecka
O tym, jak wyglądał Dzień Dziecka w PRL-u – i o tym, jak łączono zabawę z ideowym przesłaniem – można się dowiedzieć z kolejnego archiwalnego nagrania Polskiego Radia. Przenieśmy się do 1 czerwca 1977 roku.
REKLAMA
Pogoda w tym dniu niezbyt dopisała, było dość chłodno, ale mimo to, jak słyszymy w relacji sprzed pół wieku, ośrodek rekreacyjno-wypoczynkowy w Kamieniu koło Rybnika zapełnił się wielotysięcznym, barwnym tłumem dzieci.
Wspólną wesołą zabawę zainaugurował harcerski hymn. Potem, "przy dźwiękach orkiestry z Huty Silesia", w wielu punktach parku rozgorzały liczne, łączące sport z zabawą, imprezy.
Na dzieci czekały również prezenty. Bo przecież Dzień Dziecka – i to zostało do dziś – to przede wszystkim okazja do obdarowywania najmłodszych prezentami! W 1977 roku w Kamieniu koło Rybnika w wielkich koszach czekały na dzieci pączki (po dwie sztuki na głowę) i herbata. Nie zabrakło też innych słodyczy i drobnych upominków oraz – i tu państwo wkraczało na scenę jako szczodry darczyńca i opiekun – znacząco większych darów.
Dzień Dziecka w PRL był bowiem dobrą okazją dla władzy, by z pompą, w otoczeniu dzieci właśnie, otworzyć nowe przedszkole, plac zabaw czy ogródek jordanowski. Im wyższy dygnitarz na przecinaniu wstęgi, tym większa sprawa.
REKLAMA
– Centralnym punktem obchodów Dnia Dziecka było spotkanie w Międzylesiu, w którym wziął udział przewodniczący Rady Państwa Henryk Jabłoński – informował program Polskiego Radia na początku czerwca 1977 roku. – Nastąpiło tam oddanie trzech pierwszych pawilonów najwspanialszego Pomnika-Centrum Zdrowia Dziecka.
31 maja 1977 roku zakończono I etapu budowy tego ważnego medycznego środka. Do użytku oddano pawilony A, B i C, w których mieściły się m.in. zespół poradnictwa, oraz pracownie onkologiczne.
Posłuchaj
Ostatnim akcentem obchodów Dnia Dziecka 1977 roku był kolejny znaczący, znany do dziś, dziecięcy symbol. W Teatrze Wielkim w Warszawie wręczono wówczas Oder Uśmiechu. To szczególne odznaczenie – przyznawane przez kapitułę spośród kandydatur nadesłanych przez dzieci z całego świata – odebrał wtedy Peter Ustinov, brytyjski aktor i reżyser.
REKLAMA





Źródło: Polskie Radio
Krzysztof Kosiński, "Oficjalne i prywatne życie młodzieży w czasach PRL", Warszawa 2006; Tegoż, "O nową mentalność. Życie codzienne w szkołach 1945-1956", Warszawa 2000; www.czd.pl; muzeumtatrzanskie.pl/portal
REKLAMA