Fake news na temat wstrzymania ekshumacji w Puźnikach. "Rosyjska prowokacja"
Krążący w sieci fałszywy ukraiński dokument o wstrzymaniu ekshumacji ofiar ludobójstwa OUN-UPA w Puźnikach, a także związany z tym tematem deepfake, to według ekspertów zapowiedź wysokiej jakości operacji dezinformacyjnych. – Możemy się domyślać, że to jest rosyjska prowokacja – mówił w rozmowie z PAP rzecznik IPN Rafał Leśkiewicz.
2025-06-10, 09:20
Fałszywy dokument, sygnowany rzekomo przez ukraińskiego ministra kultury Mykołę Toczyckiego, zaczął krążyć w polskich mediach społecznościowych w sobotę, 7 czerwca. Informował o cofnięciu zgody na ekshumacje we wsi Sadowe (dawniej Puźniki) w obwodzie tarnopolskim, które w rzeczywistości zakończyły się już 10 maja.
"Chodziło o wywołanie konfliktu"
Na fake newsa jako pierwsi zwrócili uwagę poseł KO Paweł Kowal i eurodeputowany PiS Michał Dworczyk, którzy zamieścili na platformie X wpisy ostrzegające przed fałszywką. W sieci pojawiło się także dementi ministra kultury Ukrainy Mykoły Toczyckiego, w którym ukraiński polityk oświadczył, że nie podpisał żadnego dokumentu o wstrzymaniu ekshumacji, i podkreślił, że "twierdzenia o rzekomym wstrzymaniu prac w Puźnikach mają na celu podważenie konstruktywnego dialogu historycznego między Ukrainą a Polską".
Według Marcina Jędrysiaka, eksperta w Zespole Białorusi, Ukrainy i Mołdawii w Ośrodku Studiów Wschodnich, pojawienie się tej nieprawdziwej informacji mogło być próbą wykorzystania niezadowolenia strony ukraińskiej z uchwalenia przez Sejm ustawy upamiętniającej ofiary ludobójstwa dokonanego przez OUN-UPA na wschodnim terytorium II Rzeczypospolitej.
– Chodziło prawdopodobnie o zaognienie stosunków polsko-ukraińskich, wywołanie konfliktu, o to, żeby Polacy się oburzyli na blokadę ekshumacji, a Ukraińcy dodatkowo zaostrzyli swoje stanowisko – ocenił w rozmowie z PAP Marcin Jędrysiak. Ukraiński MSZ oświadczył m.in., że polska ustawa ustanawiająca 11 lipca Dniem Pamięci o Polakach – ofiarach ludobójstwa dokonanego przez OUN-UPA – przeczy dobrosąsiedzkim stosunkom polsko-ukraińskim.
REKLAMA
Jędrysiak zwrócił także uwagę, że krążący w sieci fałszywy dokument jest bardzo dobrej jakości.
– Trzeba naprawdę mocno przypatrzeć się i wczytać oraz mieć na ten temat wiedzę, żeby zobaczyć, co jest w tym rzekomym dokumencie nie tak – podkreślił ekspert i dodał, że najbardziej rzuca się w nim w oczy błąd w nazwie ministerstwa. Zamiast widniejącego w fałszywce "Ministerstwa Kultury i Strategicznej Komunikacji Ukrainy" powinno być "Ministerstwo Kultury i Strategicznych Komunikacji Ukrainy".
Wysokiej jakości deepfake
W tym samym czasie co rzekomy dokument ukraińskiego ministra kultury w polskiej infosferze pojawił się także rozsiewający dezinformację na temat ekshumacji deepfake. Wygenerowany za pomocą sztucznej inteligencji fałszywy reportaż, zamieszczony m.in. w serwisie telewizji internetowej Dami24, zawiera całkowicie fałszywą wypowiedź kierującego pracami ekshumacyjnymi w Puźnikach prof. Andrzeja Ossowskiego. Wedle tej sfabrykowanej opinii po wyborze na prezydenta RP Karola Nawrockiego polsko-ukraińska współpraca w sprawie ekshumacji stanie się niemożliwa i prace poszukiwawcze zostaną przez Kijów zablokowane.
Prof. Ossowski, genetyk z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie, wydał oświadczenie, w którym zapewnił, że nie jest autorem rozpowszechnianych w mediach treści. Dodał, że w sieci pojawił się także jego fałszywy profil. W pseudoreportażu sfabrykowano także wypowiedź Macieja Dancewicza, wiceprezesa fundacji Wolność i Demokracja, koordynującej prace ekshumacyjne w Puźnikach, która zabiegała u władz ukraińskich o pozwolenie na poszukiwania w tym miejscu od 2022 roku.
REKLAMA
Rafał Leśkiewicz, rzecznik IPN, który jeszcze w sobotę, 7 czerwca, ostrzegł na X przed "kłamliwymi informacjami dotyczącymi prezydenta elekta", zawartymi w rozpowszechnionym przez Dami24 deepfake’u, podkreślił w rozmowie z PAP, że materiał został zrobiony na wysokim poziomie technicznym.
– Nie widać w nim niedoskonałości typowych dla filmów generowanych za pomocą AI – przyznał Rafał Leśkiewicz.
"Rosyjska prowokacja"
W opinii rzecznika IPN trudno w tej chwili jednoznacznie określić, kto jest odpowiedzialny za zbudowanie narracji o wstrzymaniu zakończonych już ekshumacji i nowym prezydencie Polski, który rzekomo spowoduje ukraińską blokadę dalszych prac.
– Możemy się domyślać, że to jest rosyjska prowokacja, choć nie ma na to na razie dowodów – przyznał rzecznik IPN i dodał, że nie wykluczałby także całkowicie jakichś antyukraińskich środowisk w Polsce, a to ze względu na sposób zredagowania pisma.
REKLAMA
Jego zdaniem ta nieudana operacja dezinformacyjna, mająca antagonizować Polaków i Ukraińców, pokazuje, jak poważnym zagrożeniem jest posługiwanie się nowoczesnymi technologiami w dezinformacji.
– Na szczęście się to nie udało, bardzo szybko zareagowało komunikatem ukraińskie ministerstwo kultury, w którym odcięło się od tego fejka, co pokazuje, że w tym zakresie działa współpraca międzyinstytucjonalna i nie ma tutaj osi sporu – ocenił Rafał Leśkiewicz i dodał, że mimo to trzeba być bardzo czujnym.
***
Prace ekshumacyjne w dawnej wsi Puźniki zostały zakończone 10 maja 2025 roku. W nocy z 12 na 13 lutego 1945 roku ukraińscy nacjonaliści wymordowali tam według różnych źródeł od 50 do 120 Polaków. Jak wynika z komunikatu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Fundacji "Wolność i Demokracja", Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego oraz Instytutu Pamięci Narodowej w dawnych Puźnikach znaleziono fragmenty szkieletów co najmniej 42 osób – kobiet, mężczyzn i dzieci. Na rozpatrzenie przez stronę ukraińską czeka 26 wniosków o zgodę na ekshumacje złożonych w tym roku przez IPN.
REKLAMA
Źródła: Polskie Radio/PAP
REKLAMA