Frankesteiny i walka Ukrainy. Pułkownik: Rosja rzuca ludzi na śmierć w Donbasie

- Ukraina reaguje bardzo szybko. Od automatów, przez "frankensteiny" przeszła długą drogę, walcząc z dronami. Ciągle dostosowuje swoją broń. Sukcesem była Pajęczyna. Rosja tymczasem nie oferuje nic nowego, ale osiąga wciąż sukcesy w walce dzięki temu, że bez litości rzuca na śmierć ludzi. Dlatego Ukraina utraciła ostatnio sporo terytoriów w Donbasie. I sytuacja naprawdę jest bardzo poważna - mówi portalowi PolskieRadio24.pl wojskowy, pułkownik Serhij Hrabski. Podkreśla, że konieczna jest mobilizacja Europy póki czas, bo w innym przypadku Rosja może zwiększyć armię o 600 tysięcy żołnierzy.

2025-06-13, 21:00

Frankesteiny i walka Ukrainy. Pułkownik: Rosja rzuca ludzi na śmierć w Donbasie
Sytuacja na froncie jest trudna - Rosja robi postępy w Donbasie. Gromadzi siły przy obwodzie sumskim. Foto: Sztab Generalny Ukraińskich Sił Zbrojnych

 Agresja Rosji przeciw Ukrainie. Sytuacja na froncie

- Wciąż upieram się przy tym, że nie mamy do czynienia z globalnymi strategicznymi zmianami trendów w prowadzeniu kampanii - tłumaczy portalowi PolskieRadio24.pl pułkownik rezerwy Serhij Hrabski, pytany o sytuację na linii walk z Rosją. Co zatem dzieje się na froncie wojennym? - Rosja w dalszym ciągu koncentruje swoje główne wysiłki na kierunku donieckim. Wywiera nacisk na ukraińskie oddziały broniące się na linii Pokrowska, Małyniwki, Nowoołeniwki. - Chodzi o występ między Małyniwką i Nowoleniwką - wskazuje wojskowy. Intensywne walki toczą się także w rejonie Torecka, Czasiw Jaru, Kostiantyniwki.

Deep State Deep State

Presja wojskowa Rosji nie ustaje i jest poważna, bo średnio około połowy starć bojowych odbywa się w tej strefie. Drugą strefą dość intensywnych walk w Donbasie jest rejon Łymanu, gdzie, jak twierdzi pułkownik, Rosja próbuje przebić się i ominąć osadę Łyman w celu zepchnięcia wojsk ukraińskich do rzeki Doniec Siewierski. - Jest to dla nich niezwykle ważne. Bo jeśli im się uda zdobyć ujście rzeki i odepchnąć nasze wojska z północnego brzegu rzeki, pozwoli im to na uformowanie swego rodzaju nawisu i bardzo poważnie skomplikuje sytuację operacyjną Ukrainy w rejonie Słowiańska i Kramatorska - zaznacza płk Hrabski.

Sztab Generalny Ukraińskich Sił Zbrojnych Sztab Generalny Ukraińskich Sił Zbrojnych

Na tę chwilę widać wyraźnie, co Rosjanie chcą zrobić i jakie będą tego konsekwencje. - Chcą teraz osiągnąć maksymalny sukces na linii Pokrowsk - Kostiantyniwka - Czasiw Jar. Chcą gromadzić broń, sprzęt, ludzi i przemieszczać się na północ od Kostiantyniwki do Drużkiwki i dalej do Słowiańska. Ich zadanie pozostaje niezmienione - to zajęcie całych obwodów ługańskiego i donieckiego.

Deep State Deep State

Trudna sytuacja w obwodzie sumskim

Ofensywa w obwodzie sumskim? Sytuacja w tym rejonie bardzo niepokoi Ukraińców. - Jednak na razie nie ma podstaw do tego, by się jej spodziewać. Bo Rosja nie jest do niej przygotowana - podkreśla pułkownik. Można potwierdzić, że wróg nadal prowadzi aktywne działania wojenne w obwodzie sumskim, próbując rozszerzać tzw. strefę buforową i wedrzeć się na terytorium Ukrainy - wskazuje.

REKLAMA

Wojskowy zaznacza, że czasami koszty obrony małej, drobnej części terytorium są zbyt duże. To oczywiście źle, jeśli zajmą je Rosjanie, bo nawet jeśli są to małe skrawki terenu, bardzo źle to oddziałuje na opinię publiczną i morale. Jednak z punktu widzenia działań wojskowych nie ma to dużego znaczenia. Na razie ugrupowanie Rosji, jest zgromadzone przy obwodzie sumskim, ma zbyt mało sprzętu, by obawiać się ofensywy. 

- Ale wróg również tam napiera. Ugrupowanie Rosji sięga tam 60 tysięcy żołnierzy. Jednak po to, by uświadomić, jakie ta grupa ma wyznaczone następne zadania, trzeba zapytać, jaka jest ilość sprzętu, którym dysponują. W zeszłym tygodniu była mowa o 120 czołgach i około 500 opancerzonych wozach bojowych. I to bardzo mało, jeśli chodzi o przeprowadzenie działań uderzeniowych o charakterze operacyjnym, które mogłyby na przykład doprowadzić do zdobycia miasta Sumy lub nawet przełamania w stronę Sum - przekazuje wojskowy.

Specyfika regionu sumskiego ma tu duże znaczenie.  - Ten obszar jest bardzo trudny z punktu widzenia prowadzenia konwencjonalnych czy standardowych działań wojennych. Jest to niewygodne, bo jest tam dużo przeszkód wodnych, stawy, różnice wysokości. Zatem wróg mógłby tam stracić wyjątkowo duże siły i zasoby - wyjaśnia.

REKLAMA

Sens działań Rosji w obwodzie sumskim polega na tym, by angażować na tym kierunku dużą liczbę wojsk Ukrainy. - Rosja utrzymuje tam pewną grupę wojsk, tym samym zmusza go do prowadzenia działań wojennych z nimi pewne grupy sił obronnych Ukrainy. W ten sposób nie dają Ukrainie możliwości manewrowania siłami, wysłania rezerw na kierunek doniecki - wskazuje.

Jednak oczywiście ta sytuacja może się zmienić. Inni eksperci oceniają jednak podobnie - ich zdaniem Rosja może przesuwać się do przodu jedynie w ramach szarej strefy przy granicy, 6-8 km. Za nią, jak twierdzą, zaczyna się linia umocnień.

Dlaczego Rosjanie odnoszą sukcesy w obwodzie donieckim?

Pułkownik dodaje, że na kierunek doniecki Ukraina wysłała takie rezerwy, jakie było można w tej sytuacji, i tym samym udało się opóźnić przesuwanie się wojsk rosyjskich na tym obszarze.

REKLAMA

- Rosjanie ponoszą bardzo poważne straty. Ale wykorzystują  czas, w którym mają przewagę. Jeśli patrzeć na grafiki Deep State, to można zobaczyć, że mniej więcej co dwa tygodnie, co dwanaście dni, przeciwnik, w miarę jak nadchodzą dodatkowe zasoby, rzuca je w do walki. Czyli zamiast zatrzymywać się, gromadzić i próbować przebić się całą masą oddziałów, Rosjanie działają w sposób dozowany. W małych grupach, ale stale wywierają nacisk na pozycje ukraińskie i prą naprzód - tłumaczy wojskowy.

I w ten sposób Rosjanie przesuwają się do przodu. - A dlaczego mówię, że dzisiejsza sytuacja jest bardzo trudna? W maju przeciwnik przechwycił 449 kilometrów kwadratowych terytorium Ukrainy. W porównaniu z marcem, kiedy ilość ta wynosiła 130 kilometrów, widzimy trzykrotny wzrost tempa posuwania się wroga na ukraińskim terytorium - wyjaśnia.

Grafika: Deep State

Dynamics of the enemy's advance

REKLAMA

Rosja prowadzi bardzo aktywne działania wojenne. Jednak w tym momencie Ukraina ma pewność co do celu głównych wysiłków Rosji, czyli do kierunku donieckiego.

- Reszta kierunków ma na dziś drugorzędne znaczenie. Jednak nie oznacza to, że można tam przestać walczyć i niczego nie trzeba robić. Bo wojna trwa, po prostu ze wszystkich trudnych obszarów, jako najtrudniejszy wyróżniamy odcinek doniecki. Walka trwa - wskazuje.

Lato jest bardzo gorące

Wojskowy podkreśla, że Ukraina stale pracuje nad tym, by wzmacniać swoje siły.  - Okazało się, że Rosja nie jest w stanie wystrzelić nawet pięciuset dronów dziennie nad Ukrainę. Tymczasem Ukraina osiągnęła już taki poziom, że wysyła nad Rosję nawet czterysta dronów prawie codziennie. One latają aż do Moskwy, do Tambowa, do Jarosławia, do Niżnego Nowogrodu. Ukraina wznowiła uderzenia na kompleksy związane z ropą naftową, obiekty wojskowe i krytyczną infrastrukturę związaną z wojną - podkreśla.

Cele wybierane są z rozmysłem i przypuszcza się na nie skoncentrowane uderzenie, jak to miało miejsce w podmoskiewskim mieście Dubna. - W Dubnie znajduje się przedsiębiorstwo produkujące systemy sterowania, sterowniki i innego elektronicznego wyposażenia pocisków manewrujących, i dronów. Tam powstają drony Orion i pociski manewrujące S8000 Banderol - wskazuje pułkownik.

REKLAMA

Ukraina prowadzi aktywną walkę i na polu starcia dronów, nie wiadomo, kto wygrywa - dodaje pułkownik. Jego zdaniem Ukraina dotarła do etapu masowego zastosowania dronów. I są to drony, które wykonują precyzyjne uderzenia na terytorium Federacji Rosyjskiej, wedle wyborów podjętych przez Ukrainę. - Dlatego walka trwa, a nasze lato jest gorące, zarówno ze względu na temperaturę, jak i intensywność działań wojennych, które nadal toczą się na ziemi, w powietrzu i na morzu - przyznaje wojskowy.

Atak na most Krymski. Co innego, niż myślą wszyscy

Pułkownik wskazuje, że doszło niedawno do innej wyjątkowej operacji, ważnej także na poziomie strategicznym. - Ukraiński dron zaatakował most Krymski. I znowu, zadaniem nie było zniszczenie mostu. Celem było zbadanie skuteczności wykorzystania dronów morskich. Ich efektywność okazała się bardzo wysoka - wyjaśnia.

Wszystko to wskazuje na to, że Ukraina, z pomocą zachodnich sojuszników, może przetrwać tę wojnę. - Zachodni politycy powinni jednak uświadomić sobie, że z Putinem nie da się rozmawiać. Jeśli Zachód skoncentruje się na przygotowaniach do obrony i zaspokojeniu potrzeb Ukrainy, to możemy znacznie przyspieszyć zakończenie tej wojny - dodaje płk Hrabski.

REKLAMA

Zasoby Rosji. Nic nowego

W tej chwili, jak zauważa wojskowy, Rosja osiągnęła poziom, na którym nie jest już w stanie zaoferować niczego więcej. Po operacji Pajęczyna Rosji potrzebne będzie wiele czasu, by odnowić zasoby lotnictwa strategicznego. - Jeśli chodzi o siły morskie, to Ukraina zniszczyła ponad 30 procent Floty Czarnomorskiej i sprawiła, że z definicji tego zgrupowania sił morskich nie można nazwać flotą. Nie ma tam ani jednego okrętu pierwszej rangi. Także zdolność Rosji do wystrzeliwania pocisków z jednostek morskich jest teraz bardzo ograniczona. A wyrzutnie naziemne, jak się okazuje, są bardzo podatne na ataki. Zatem wychodzi na to, że potencjał uderzeniowy Rosji jest bardzo niewielki - wskazuje wojskowy.

Pułkownik dodaje, że Rosjanie starają teraz skupić się na dronach. - Bezzałogowce produkowane przez Rosję to strategicznie ślepa uliczka rozwoju. Ponieważ jest to po prostu powielanie na dużą skalę tego, co już było. Natomiast Ukraina wielokrotnie pokazała, że bardzo szybko rekonfiguruje się zgodnie z wyzwaniami związanymi z użytkowaniem bezzałogowców przez Rosję - podkreśla.

Zaczęło się od karabinów. - Pierwsze drony, jakie latały, zestrzeliwaliśmy z pomocą karabinów automatycznych i karabinów maszynowych. Potem zaczęliśmy stosować systemy kombinowane FrankenSAM,  kombinacje modeli postsowieckich wykorzystujących amunicję z krajów zachodnich. A teraz nawet nie używamy rakiet do zestrzeliwania dronów. I to pozwala nam skutecznie stawiać opór wrogowi i zapewniać wystarczająco wysoki poziom przechwytywania i niszczenia dronów - przyznaje. W dodatku Ukraina używa teraz na dużą skalę dronów przechwytujących, które rozbijają atakujące bezzałogowce w powietrzu.

Systemy FrankenSAM zwano w zeszłym roku w mediach frankensteinami. 

REKLAMA

Jednak siłą Rosji jest piechota

Jednak Rosja, jak tłumaczy pułkownik, skupia się dziś na piechocie. - I to dzięki piechocie odnoszą sukces - wskazujeZastrzega, że czasem bywa to sukces z propagandowego punktu widzenia. To znaczy, rosyjskie propagandowe źródła informacyjne deklarują, że Rosjanie weszli do kolejnej wsi.  - Nieraz odległość między osadami wynosi 20 metrów. W istocie efektywność takich działań jest niewysoka. Ale rosyjskie kierownictwo polityczne jest z tego zadowolone: ma wiadomość, że zajęto kilka osad - tłumaczy.

Zauważa, że obecnie Rosja nie ma nic innego do zaoferowania, tylko piechotę, której życia nie ceni. - Ludzie są rzucani do bitwy bez przygotowania. Po to, aby po prostu użyć ich jako jednorazowego zasobu i mięsa armatniego - zaznacza. Pułkownik mówi, że ludzie, ich motywacja, nastawienie do walki, wciąż są najważniejsi w wojnie. Wskazuje też, że Rosja, w przypadku, gdyby pokonała Ukrainę, wystawi półmilionową armię. Tak dużej sile trudno się przeciwstawić, a do tego dojdzie jeszcze ponad 100-tysięczny kontyngent z Białorusi. Dlatego Zachód powinien się zmobilizować w celu pomocy Ukrainie i przeciwdziałania atakom Rosji.

Czytaj także:

Źródło: PolskieRadio24.pl/Z płk. Serhijem Hrabskim rozmawiała Agnieszka Kamińska

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej