Cristiano Ronaldo nieobecny na pogrzebie Joty. Miał powody: absurdalnie żenujące
Nieobecność Cristiano Ronaldo na pogrzebie Diogo Joty i jego brata Andre Silvy wywołała kontrowersje w Portugalii. CR7, który przez lata dzielił szatnię z Jotą w reprezentacji, nie pojawił się na ceremonii w Gondomar, co spotkało się z oburzeniem i zarzutami. "Kapitan powinien pojawić się na uroczystości" - twierdzą niektórzy. Ronaldo jednak uzasadnił swoją decyzję.
2025-07-07, 08:30
Pogrzeb Diogo Joty. Nieobecność Ronaldo zauważona i skrytykowana
Nieobecność Cristiano Ronaldo na pogrzebie Diogo Joty i jego brata Andre Silvy, którzy kilka dni temu zginęli w tragicznym wypadku na autostradzie w Hiszpanii, wywołała intensywną debatę w Portugalii.
Cristiano Ronaldo, kapitan reprezentacji Portugalii uzasadnił jednak swoją decyzję i przekazał ją rodzinie zmarłych piłkarzy: Cristiano unikał uczestnictwa w pogrzebach przez lata z powodów osobistych i aby nie rozpraszać uwagi swoją obecnością. Portugalska gazeta "Record" ujawniła też, że Ronaldo cierpi na traumę związaną z tego typu publicznym wydarzeniem od 2005 r., po śmierci swojego ojca, José Dinisa Aveiro.
Od tego czasu piłkarz wolał trzymać się z dala od medialnego blasku reflektorów podczas żałoby. Według portugalskich mediów Cristiano nie chciał zamienić ostatniego pożegnania piłkarzy w wydarzenie skupione wokół niego.
Siostra Katia broni Ronaldo
W odpowiedzi na krytykę Cristiano Ronaldo, jego siostra Katia Aveiro zareagowała ostro w mediach społecznościowych: "Wszyscy mamy rodziny. To absurdalnie wstydliwe widzieć, jak kanały telewizyjne, komentatorzy i media społecznościowe podkreślają nieobecność, zamiast z szacunkiem uczcić ból okaleczonej rodziny, zniszczonej przez stratę dwóch braci. Wstydzę się nawet to oglądać. To godne ubolewania” - napisała.
REKLAMA
"O żałobie, rodzinie i prawdziwym wsparciu ... nigdy nie dowiesz się, co to znaczy, dopóki tego nie doświadczysz. Kiedy zmarł mój ojciec, oprócz bólu straty, musieliśmy poradzić sobie z lawiną kamer i ciekawskich gapiów na cmentarzu i gdziekolwiek poszliśmy” - dodała.
"Absurdalnie żenujące jest to, jak kanały telewizyjne, komentatorzy i media społecznościowe podkreślają nieobecność jednej osoby, zamiast z szacunkiem oddać hołd cierpieniu okaleczonej rodziny" - kontynuowała.
Mimo że Ronaldo nie był obecny w kościele Lapa w Porto, wcześniej złożył publiczny hołd w mediach społecznościowych:
"To nie ma sensu, wciąż byliśmy razem w drużynie narodowej... Spoczywajcie w pokoju, Diogo i Andre. Będzie nam was brakowało” - napisał CR7 tuż po tragicznym wypadku.
REKLAMA
Według portugalskiej prasy Ronaldo wysłał również prywatną wiadomość wsparcia do rodziny piłkarza Liverpoolu.
Ostatnie pożegnanie Diogo Joty i jego brata - interweniowała policja
Pogrzeb obu tragicznie zmarłych piłkarzy odbył się w sobotę 5 lipca. W uroczystości wzięli udział byli i obecni piłkarze reprezentacji Portugalii: Bruno Fernandes, Bernardo Silva, Ruben Dias i Ruben Neves, a także byli koledzy z Liverpoolu Joty: np. Van Dijk. Neves niósł trumnę, stawił się na pogrzebie kilka godzin po meczu z Al-Hilal.
Podczas ostatniego pożegnania doszło także do gorszących scen i musiała interweniować policja. Jak donosi "The Sun", zaraz po zakończeniu ceremonii pogrzebowej na cmentarzu w Gondomar tłumy fanów zaczęły robić sobie zdjęcia przy grobie gracza. Niektórzy zgromadzeni robili sobie nawet selfie przy mogile piłkarza.

Jak doszło do wypadku?
Diogo Jota i jego brat Andre Silva zginęli w czwartek w wypadku samochodowym, do którego doszło na autostradzie w Hiszpanii. Diogo Jota miał 28 lat, Andre Silva - 25.
REKLAMA
Z dotychczasowego śledztwa wynika, że do wypadku doszło nocą podczas manewru wyprzedzania. Kierowany prawdopodobnie przez Andre Silvę pojazd wypadł z drogi z powodu pęknięcia opony, a następnie stanął w płomieniach.
To dlatego Diogo Jota nie mógł wracać samolotem
Służby policyjne ustaliły tożsamość zabitych na podstawie tablicy rejestracyjnej wozu oraz dokumentów, które nie zostały zniszczone przez ogień. Z kolei identyfikacja zwęglonych ciał Joty i jego brata możliwa była, jak przekazały hiszpańskie służby medyczne, na podstawie testów genetycznych.
Według bliskich Diogo Joty piłkarz po przejściu zabiegu w jednym z płuc otrzymał zalecenie lekarskie, aby wrócił do swojego klubu z pominięciem drogi lotniczej. Dlatego zdecydował się na podróż trasą łączącą Gondomar z hiszpańskim miastem Santander, gdzie piłkarz planował wsiąść na prom płynący do angielskiego Portsmouth.
Z dotychczasowych ustaleń służb policyjnych wynika, że 49-krotny reprezentant Portugalii, dla której zdobył 14 goli, udał się w podróż wynajętym autem Lamborghini Huracan. Pojazdem prawdopodobnie kierował brat Joty.
REKLAMA
- Klamka zapadła. Cezary Kulesza wybrał selekcjonera reprezentacji Polski
- Robert Lewandowski "odporny biologicznie". Hiszpanie są pod wrażeniem
- Skandal na pogrzebie Diogo Joty. Interweniowała policja
Źródło: PolskieRadio24.pl/Record/ah
REKLAMA