Rosja przekracza "granicę zniszczenia". Nieludzka taktyka, walki o twierdzę
Rosjanie zasypują ukraińskie pozycje bardzo dużą liczbą wojskowych, większą, niż ich zdaniem zdolne są wyeliminować wojska Ukrainy. Takim nieludzkim kosztem zdobywają nowe pozycje. Tak wynika z ocen wojskowych. - Niemniej jednak ofensywa Rosji de facto zamarła w miejscu. I wbrew propagandzie Rosja szybko nie zdobędzie Pokrowska - mówi portalowi PolskieRadio24.pl płk Serhij Hrabski.
2025-07-31, 10:30
Rosja nie liczy się ze stratami. Nieludzka taktyka
- Najtrudniejsza sytuacja jest na kierunku pokrowskim, gdzie wróg stale napiera. Rosjanie skoncentrowali tam maksimum zasobów. Zupełnie nie liczą się tam z żadnymi stratami - mówi portalowi PolskieRadio24.pl wojskowy, pułkownik rezerwy Serhij Hrabski.
To wciąż jeden z głównych kierunków natarcia Rosji. Moskwa koncentruje się bowiem obecnie przede wszystkim na obwodzie donieckim.
- Jak powiedzieli mi żołnierze, dla Rosjan jest absolutnie jasne, że istnieje po naszej stronie tzw. granica zniszczenia. To jest według nich 12-15 tysięcy ludzi miesięcznie. Chcą po prostu zasypać nas dużo większą liczbą żołnierzy. Taka taktyka pozwala wrogowi przedzierać się na nowe pozycje - mówi wojskowy. Chodzi o to, że Rosjanie starają się wysłać na front tyle osób, by ukraińskie oddziały nie dały rady ich wyeliminować.
Nie wiadomo dokładnie, ile osób obecnie rekrutuje do armii Rosja. Według brytyjskiego wywiadu wojskowego w maju 2024 roku 1200 Rosjan dziennie ginęło lub odnosiło rany na wojnie z Ukrainą. Wówczas oceniano, że Rosja jest w stanie rekrutować co miesiąc 25-30 tysięcy wojskowych.
Pułkownik Hrabski mówi, że ostatnich tygodniach Rosja stara się być bardziej aktywna w innych obszarach niż kierunek pokrowski i obwód doniecki. W jego ocenie jest to błędnie odbierane jako rzekome przygotowanie do ofensywy w innych rejonach frontu. Jak mówi nam pułkownik, nie o to w tym chodzi. Rzecz w tym, że w ten sposób Rosjanie przekierowują zasoby Sił Obronnych Ukrainy na inne kierunki. Rosjanie nie pozwalają w ten sposób Ukrainie na przemieszczenie wszystkich sił na główny kierunek.

- Wróg stara się utrzymać wysoką intensywność działań wojennych tak bardzo, jak tylko może. Jest w stanie to zrobić, bo Ukraina doświadcza niedoborów personelu. Cały czas podkreślam: to nie sprzęt wygrywa wojnę, to nie konstrukcje inżynieryjne i techniczne wygrywają wojnę, wojnę wygrywają żołnierze, wojnę wygrywają ludzie. A powodzenie operacji zależy m.in. też od tego, czy żołnierze są w wystarczającej liczbie, od tego, jak dobrze są wyposażeni, jak bardzo są zmotywowani - mówi wojskowy.
Sytuacja jest trudna, ale ofensywa Rosji zamarła
Jakie są prognozy rozwoju sytuacji na froncie? - Ukraina znajduje się obecnie w niezwykle trudnej sytuacji, ponieważ wróg przez pewien czas będzie miał możliwość, aby posuwać się dalej naprzód i wywierać presję na nasze pozycje - zauważa wojskowy.
- Jednak teraz, pod koniec lipca, można powiedzieć, że po dwóch miesiącach od początku rosyjskiej letniej operacji ofensywa wojsk rosyjskich zamarła. Ofensywa się nie powiodła - jeśli rozumieć ją tak, że przeciwnik po pewnym czasie zajmuje jakieś ważne pozycje operacyjne. Wróg nadal depcze te same pozycje, z których rozpoczął tę ofensywę. Są pewne zmiany taktyczne. Oczywiście, te zmiany taktyczne mogą być w swoim przebiegu bardzo dramatyczne, zwłaszcza jeśli chodzi o Pokrowsk. Bo wróg dwoi się, troi i próbuje ominąć Pokrowsk - mówi pułkownik Hrabski.
Co chwila ogłaszają zdobycie Pokrowska
Serhij Hrabski dodaje, że propaganda Rosji głosi co chwilę, iż Pokrowsk zdobyto, ale to nieprawda.
- Ma miejsce szalona kampania informacyjna, która głosi, że to już koniec, jutro Pokrowsk upadnie. Rosyjskie źródła co i raz twierdzą, że Rosjanie są to w tej, to w innej części miasta - zauważa pułkownik Hrabski.
- Prawdą jest, że wróg stara się przerzucać do Pokrowska swoje oddziały dywersyjne. Także w celach informacyjnych i psychologicznych. Pokazują wszystkim: "o, tutaj dotarliśmy". Te jednostki potem zostają zniszczone, ale to już nie jest pokazane - wyjaśnia nam pułkownik.
Tak samo ocenia m.in. oficer sił zbrojnych Ukrainy Mirosław Haj. Wojskowy, który wypowiadał się na ten temat w telewizji Kijów 24, powiedział, że jest w kontakcie z bojownikami, którzy zajmowali pozycje na kierunku Pokrowska. Bojownicy byli przekonani, że Rosjanie nie zajmą miasta ani w najbliższej przyszłości, ani nawet jesienią. Jak mówił, trzy kluczowe osady na froncie wciąż się bronią. - Już czwarty rok nie udaje się zdobyć Pokrowska, Czasiw Jaru ani Konstantynówki i przejąć nad nimi skutecznej kontroli - podkreśla ten oficer.
Wizja pokoju? To tylko iluzja, Rosja nie chce pokoju.
Pułkownik Hrabski zaznacza w rozmowie z nami, że nie ma żadnych widoków na pokój. - Niektórzy myślą, że są podstawy do pracy na rzecz porozumień pokojowych. Nie ma żadnych rozmów o pokoju, bo plany Rosji są inne - zauważa nasz rozmówca.
Jak tłumaczy, po pierwsze Rosja nie zmniejsza intensywności działań wojennych na froncie. Po drugie w trakcie negocjacji z Rosją nie padła nawet wzmianka o tym, że doszło do jakiegokolwiek zbliżenia stanowisk stron w imię porozumienia pokojowego.
Co najmniej do maja przyszłego roku nie nastąpi żadna zmiana w trendach, jeśli chodzi o rozwój konfliktu, ocenia wojskowy. - Wojna będzie trwać. Do tego czasu - na pewno. Warto to rozumieć - podsumowuje wojskowy.
- Tajna fabryka dronów szturmowych. Masowa produkcja w Mińsku
- Zapad 2025. Sprzęt wojskowy rusza z Rosji na Białoruś. Unikalne dane partyzantów
Źródło: PolskieRadio24.pl, Agnieszka Kamińska/k