14 mln w 14 miesięcy. Rekordowe nagrody w świętokrzyskim Urzędzie Marszałkowskim
Od maja 2024 roku, czyli od początku kadencji Renaty Janik, Urząd Marszałkowski Województwa Świętokrzyskiego wypłacił ponad 14 mln zł nagród dla pracowników - informuje "Gazeta Wyborcza". Skala premii może budzić oburzenie. Szczególnie wysokie nagrody otrzymują urzędnicy na wysokich stanowiskach.
2025-08-01, 11:01
Premie dla urzędników, dziesiątki tysięcy dla dyrektorów
Z danych, do których dotarła "Gazeta Wyborcza", wynika, że w ciągu 14 miesięcy - od maja 2024 do lipca 2025 - na nagrody dla 962 pracowników Urząd Marszałkowski w Kielcach przeznaczył ponad 14,2 mln zł. 54 osoby otrzymały powyżej 30 tys. zł, a rekordzista - jeden z dyrektorów - 71 tys. zł. - W hojnym nagradzaniu pracowników, przede wszystkim ze szczytu kierownictwa, nie dostrzegam interesu mieszkańców - powiedział "Gazecie Wyborczej" Piotr Kapuściński, przewodniczący Rady Gminy Masłów.
Problem nadmiernych nagród w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Świętokrzyskiego pojawiał się już wcześniej. W 2023 roku, za kadencji marszałka Andrzeja Bętkowskiego, wypłacono ponad 11 mln zł, a sekretarz województwa Mariusz Bodo dostał wówczas rekordowe 75 tys. zł. W tej kadencji otrzymał 42,5 tys. zł premii.
Krytyka opozycji i pytania o zasadność nagród. "Nie ma sukcesów"
W odpowiedzi na pytania dziennikarzy sekretarz Bodo podkreślił, że nagrody były przyznawane "w dowód uznania za zaangażowanie w wykonywanie obowiązków służbowych oraz za szczególne osiągnięcia w pracy zawodowej" na wniosek kierowników lub członków zarządu województwa. Tymczasem opozycja nie kryje wątpliwości. - Nie ma sukcesów, nie ma rozwoju, ale z nagród można wywnioskować, że jest inaczej - komentuje radny sejmiku z Koalicji Obywatelskiej Gerard Pedrycz.
Wątpliwości budzą także wysokości dodatków funkcyjnych i specjalnych, które otrzymali urzędnicy. Sama marszałek Renata Janik dostała od maja 2024 do lipca 2025 roku ponad 119 tys. zł dodatków. Wiceszefowie i dyrektorzy urzędu mogli liczyć na podobne lub nawet wyższe kwoty. - Wiele wskazuje, że nagrody, szczególnie dla "góry" urzędniczej, stały się normą - ocenia Piotr Kapuściński. Najbardziej poszkodowani w sprawie wydają się być mieszkańcy - podczas gdy miliony złotych trafiają do urzędników, z relacji istotne dla nich inwestycje lokalne są wstrzymywane. - W Masłowie od dawna nie możemy się doprosić chodnika przy lotnisku, obok drogi wojewódzkiej. A na rozpoczęcie projektowania potrzeba nie milionów, a około 400 tysięcy złotych - dodaje Kapuściński.
Czytaj także:
- Sprawa Roberta Bąkiewicza. Prokurator z Gorzowa Wlkp. złożył wniosek o wyłączenie
- Polscy lekarze są pierwsi w Europie. Zdalna operacja serca i prostaty
- Burzowe alerty dla 7 województw. Ryzyko "niezbyt silnej trąby powietrznej"
Źródło: Polskie Radio/Gazeta Wyborcza