Marsz Białorusinów Warszawie. "Nasz naród narodził się na nowo"

9 sierpnia, w rocznicę sfałszowanych wyborów 2020 roku przez Warszawę przeszedł marsz białoruskiej diaspory. Dlaczego to ważny dzień? - Tego dnia nasz naród narodził się na nowo - powiedziała portalowi PolskieRadio24.pl jedna z uczestniczek, zamaskowana z przyczyn bezpieczeństwa. - Ja chciałem zobaczyć Swiatłanę Cichanouską i Siarhieja Cichanouskiego - powiedział inny młody Białorusin. Białorusini przyszli, choć reżim Łukaszenki kilka dni przed temu zastraszał rodziny białoruskiej diaspory i ogłosił, że zidentyfikował uczestników demonstracji z Dnia Woli, z 25 marca.

2025-08-09, 20:30

Marsz Białorusinów Warszawie. "Nasz naród narodził się na nowo"
Marsz Wolności upamiętniający 5. rocznicę sfałszowanych wyborów prezydenckich na Białorusi i związane z tym masowe protesty w obronie demokracji przeszedł ulicami Warszawy. . Foto: PAP/Piotr Nowak

9 sierpnia - przebudzenie i nowe narodziny narodu białoruskiego

9 sierpnia 2020 roku miały miejsce sfałszowane wybory na Białorusi i potężne, wielomiesięczne protesty Białorusinów. Swoje zwycięstwo ogłosił Alaksandr Łukaszenka, ale ludzie wiedzieli, że głosowali na Swiatłanę Cichanouską. Nie pozwolili by ich tak traktować. Zaczęły się masowe protesty. To wspomnienie Białorusinów napawa godnością i dumą, tak mówili portalowi PolskieRadio24.pl. I chcą pamiętać o tych wartościach, o celu, mimo całego bólu, który przyszedł potem, mimo wygnania. Na marsz przyszli też dlatego, bo wierzą, że nowa wolna, europejska Białoruś to ich przyszłość, nawet jeśli teraz jest bardzo trudno.

Masowe protesty, radość i duma. - Potem było strasznie - mówi portalowi PolskieRadio24.pl jedna z uczestniczek marszu. W związku z protestami 2020 roku ludzie byli bici i torturowani w aresztach. A w kolejnych miesiącach wyłapywano działaczy, polityków i skazywano na więzienia. To trwa nawet do dzisiaj. Według statystyk nawet 60 tysięcy ludzi do tej pory mogło przejść przez białoruskie areszty. Wciąż na Białorusi są tysiące więźniów politycznych.

W Warszawie w ten weekend ma miejsce konferencja Nowa Białoruś. Przez dwa dni na panelach i debatach białoruska opozycja omawia plany i strategie. Na konferencję tę przyjechali Swiatłana Cichanouska i Siarhiej Cichanouski. - Ja bardzo chciałem ich zobaczyć. Nie widziałem ich wcześniej - mówi nam jeden z uczestników. I dlatego przyszedł.

Prezydent wolnej Białorusi Swiatłana Cichanouska miała bardzo zajęty dzień. Uczestniczyła we wszystkich panelach konferencji, poświęconym sankcjom, bezpieczeństwu. Miała szereg spotkań. Prezydent Białorusi będzie przewodniczyć konferencji jeszcze w niedzielę. Na ręce prezydent Swiatłany Cichanouskiej i Kriściny Szyjanok przedstawiciel Ukrainy złożył ukraińskie odznaczenie pośmiertne dla poległej w Ukrainie Białorusinki Marii Zajcewej.  Na konferencji byli obecni Białorusini walczący na wojnie po stronie Ukrainy, m.in. w Pułku Kalinowskiego.

Potem uczestnicy konferencji, na czele ze Swiatłaną Cichanouską, Pawłem Łatuszką, Siarhiejem Cichanouskim, Franakiem Wiaczorką, żołnierzami Pułku Kalinouskiego, walczącymi w Ukrainie, i wieloma innymi, wzięli udział w Marszu Wolności w Warszawie.

Reżim próbował zastraszyć Białorusinów

Większość osób na marszu była w maskach, ciemnych okularach, przykrywała twarz. W ten sposób nie chcieli pozwolić, by oni sami lub ich rodziny padli ofiarą represji. Reżim próbował zastraszyć uczestników demonstracji. Kilka dni przed 9 sierpnia Komitet Śledczy Białorusi ogłosił, że zidentyfikował kilkuset uczestników marszów diaspory w Warszawie i w Wilnie z 25 marca, Dnia Woli.

- Oczywiście, że specjalnie czekali z ogłoszeniem tego do sierpnia - mówi jeden z Białorusinów. Do mieszkających na Białorusi rodziców kolegi jednego z uczestników marszu przyszli na dniach funkcjonariusze. I on sam na demonstrację nie przyszedł.

Niektórzy otrzymali groźby przed 9 sierpnia - m.in. polityk opozycyjny Paweł Łatuszka. Jak mówił portalowi PolskieRadio24.pl, grożono też członkom jego zespołu. - Mówiono mi, że zaatakuje mnie ktoś niby z diaspory - dodaje.

Reżim w tym roku nie zawahał się przed tym, by straszyć także Polskę. Chodziło o marsz 9 sierpnia i konferencję Wolnej Białorusi. Do MSZ w Mińsku wezwano szefa polskiej ambasady w Mińsku. Białorusini mają w ten sposób potwierdzenie, jak bardzo reżim bardzo boi się ich świadectwa, tego że Białorusini nie chcą dyktatury, chcą mieszkać w wolnym kraju.

"Mińsk-Warszawa, wspólna sprawa”, "Żywie Białoruś", "Sława Ukrainie" - wołali Białorusini. Łukaszenka i Putin, jak zawsze, mogli liczyć na kilka niewybrednych przyśpiewek.

Marsz godności

Na marszu szli politycy białoruscy, ale także dawni więźniowie polityczni. Była m.in. Natalia Dulina, wyzwolona z więzienia razem z Siarhiejem Cichanouskim. Szedł Siarhiej Cichanouski, który niestrudzenie pracował nagrywając relację wideo.

Opozycjonista Paweł Borkouski mówi, że już czwarty raz tłumaczy dziś polskim mediom, dlaczego Białorusini maszerowali przez Warszawę. Podkreśla, że nie można tracić wiary i nadziei. Co jest najważniejsze? Mówi, że bardzo potrzebna jest pomoc, by przetrwała tożsamość kulturowa Białorusi i by się rozwijała - bo Łukaszenka wraz z Rosją rusyfikują naród. Ale przyszłość Białorusi jest w Europie, podkreśla.

Uczestnicy demonstracji i opozycja często przywołują przykład Polski - bo i Polsce także pomagano, mówią. I sami czują, że bez tej pomocy, byłoby im niezwykle ciężko. I gdy już mówią o Polsce, to dziękują Polsce za to, co dla nich zrobiła, za to, że ich przyjęła. - Wiemy, że Polacy nas rozumieją - przeszli przez to samo - tak mówi wielu. Proszą o możliwość rozwijania tu mediów, by nieść prawdziwą informację na Białoruś. Mówią, że czują solidarność Polaków.

Działacz Wiaczesław Siwczyk z Ruchu Solidarności Razem przekazał, że Łukaszenka próbuje wciągnąć Białoruś i Białorusinów do wojny i kraj musi się ustrzec przed tym strasznym losem i przed rusyfikajcą.

Na marszu niesiono wielką biało-czerwono-białą flagę - jak mówił szef stowarzyszenia byłych więźniów politycznych Aleh Kulesza - przywiezioną z Mińska. Działaczka Jana Szostak wystąpiła w symbolicznej sukni z portretami więźniów politycznych.

A blogerka Tatiana Martynawa, która przyjechała z Kijowa, zauważa, że Białorusini są świetni, jeśli chodzi o budowanie horyzontalnch więzi. I to powinni robić nadal. 

Więcej informacji wkrótce.

Źródło: PolskieRadio24.pl/inne/Agnieszka Kamińska

Polecane

Wróć do strony głównej