Gdyby Rosja nie sprzedała Alaski? Na początku współpraca z Ameryką, potem wojna

– W oparciu o alaskie złoto i kalifornijskie możliwości powstałaby silnie ekonomiczna Rosja – mówił w Polskim Radiu o alternatywnej wizji historii prof. Paweł Wieczorkiewicz. Punktem wyjścia tej wizji było jedno: Alaska zostaje w rosyjskich rękach.

2025-08-14, 13:05

Gdyby Rosja nie sprzedała Alaski? Na początku współpraca z Ameryką, potem wojna
Mapa przedstawiająca rosyjską Alaskę w 1860 roku. Foto: Wikimedia/domena publiczna

W piątek 15 sierpnia 2025 roku w Anchorage na Alasce odbędzie się spotkanie prezydenta USA Donalda Trumpa z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Według rzeczniczki Białego Domu Karoline Leavitt intencją amerykańskiego przywódcy jest zakończenie konfliktu w Ukrainie.

Do tych bezprecedensowych rozmów z udziałem szefów obu mocarstw ma dojść na terytorium, które niegdyś należało do imperium rosyjskiego.

Alaska – od odkrycia po sprzedaż

W 1741 roku do brzegów Alaski dopłynęły, w dwóch różnych miejscach, okręty o biblijnych nazwach: Święty Piotr i Święty Paweł. Pierwszym z nich dowodził Vitus Bering, duński żeglarz pozostający w służbie rosyjskiej, drugim natomiast rosyjski porucznik Aleksiej Czirikow. Ekspedycja ta, badająca amerykański kontynent od strony Kamczatki, została zorganizowana na mocy rozkazu cara Piotra I Wielkiego. W konsekwencji tej wyprawy Cesarstwo Rosyjskie wzięło w swoje posiadanie daleki północny region.

Ponad 120 lat później car Aleksander II sprzedał te niegościnną ziemię Amerykanom.

Jak jednak potoczyłyby się losy Rosji, Stanów Zjednoczonych i zachodniego świata, gdyby do tej transakcji w 1867 roku nie doszło? Opowieść o prawdopodobnych, nigdy niezrealizowanych wizjach historii należą rzecz jasna do domeny political fiction, są one jednak wdzięcznym tematem. Rozpalają wyobraźnię, a przy tym pokazują potencjał kryjący się w złożonych wątkach dziejów. Potencjał w zależności od punktu widzenia zmarnowany, niewykorzystany, a może: na szczęście oddalony.


Posłuchaj

Co by było, gdyby Rosjanie nie sprzedali Alaski? Audycja Andrzeja Sowy z cyklu "Historia na opak" (PR, 3.01.1997) 23:15
+
Dodaj do playlisty

 

Rosjanie kolonizują Amerykę?

– Alaska mogłaby być znakomitą bazą wypadową do niewyobrażalnej dziś ekspansji rosyjskiej w pierwszej połowie XIX wieku – mówił w cyklu radiowych audycji "Historia na opak" dr Janusz Osica. – Spójrzmy na Alaskę jako na ewentualną bazę tylko do zasiedlenia Kalifornii! Kiedy bodaj w 1812 roku powstawało tam pierwsze osiedle rosyjskie, Kalifornia była jeszcze hiszpańską ziemią i nie tak daleko było od jej wybrzeży do Alaski. I wówczas ten mały car, jak nazywano Aleksandra Baranowa, szefa kompanii rosyjskiej do spraw eksploatacji amerykańskiej ziemi, miał szansę skolonizować całe zachodnie wybrzeże Ameryki Północnej – tłumaczył dr Janusz Osica.

Jak dodał jednak, bez Alaski ta potencjalna rosyjska ekspansja nie miała większego sensu.

– Kolonizacja Kalifornii była tuż-tuż. Panował wręcz wyścig amerykański, rosyjski, do pewnego momentu hiszpański, potem meksykański: kto tę ziemię obejmie? I Rosja miała tutaj duże szanse – dopowiadał prof. Paweł Wieczorkiewicz.

A szanse te zostały zaprzepaszczone. – Na tych surowych, jeszcze niezasiedlonych ziemiach najpierw trzeba było inwestować, żeby potem coś z tego mieć. W związku z tym cała sprawa właściwie w Rosji upadła, głównie dlatego, że obcięto kredyty. Alaska stawała się w gruncie rzeczy zbędna: trudna w administracji, nieprzynosząca żadnych korzyści, strategicznie niedająca w tym okresie wydawało się nic, bo wspólną granicę z Kanadą brytyjską. A jeśli nawet Rosja miała pewne konflikty interesów z Imperium Brytyjskim, akurat wojna rosyjsko-brytyjska prowadzona na północnym pograniczu Kanady nie miała większego sensu – mówił historyk.

Krajobraz Alaski. Fot. Shutterstock Krajobraz Alaski. Fot. Shutterstock

Dwie Rosje, czerwona i biała

Do tej hipotetycznej wizji carskiej Kalifornii dodano w audycji jeszcze jedną przesłankę.

– Literatura rosyjska w wieku XIX jest pełna marzeń o morzach ciepłych. Przecież Rosjanie finansowali (wcześniej niż Berling jeszcze odkrył te cieśniny) kosztowne badania, badania o ambicjach wręcz globalnych – mówił dr Janusz Osica. – Kalifornia byłaby dla nich o wiele wdzięczniejszym terenem osiedleńczym niż Alaska. Sądzę, że mocno by się trzymali tego kontynentu.

A może ta rosyjska Kalifornia byłaby miejscem, na którym powstałaby "druga Rosja"? To była kolejna z hipotez gości audycji "Historia na opak".

– Przejdźmy do roku 1917 i wojny domowej w Rosji – opowiadał prof. Paweł Wieczorkiewicz. – Jeden z wybitnych pisarzy rosyjskich, Andriej Płatonow, napisał książkę będącą utopią polityczną w realiach lat 20. XX w. Oparta była na założeniu, że w wojnie domowej biali (w latach 1917-23 walczący z komunistami – przyp. red.) pozostają na Krymie, że bolszewicy pozostawiają "białą Rosję". Taki Tajwan na Krymie.

Historyk przypomniał, że w czasie wojny domowej biali kierowali się m.in. ku terenom dalekowschodnim. – Ostatnią bazą białych stałaby się właśnie rosyjska Ameryka, Alaska i Kalifornia. A przy ówczesnych możliwościach bolszewików przekroczenia Cieśniny Beringa, sprawnego desantowania wojsk, wielkich operacji po prostu nie było – dopowiadał swoje przypuszczenia prof. Paweł Wieczorkiewicz.

Wojna w sercu Ameryki

W świecie alternatywnej historii tak zarysowana sytuacja mogłaby, zdaniem gości audycji z 1997 roku, mieć następujące konsekwencje. Kontrrewolucyjną białą Rosję na początku wsparłyby politycznie Stany Zjednoczone. – W oparciu o alaskie złoto i kalifornijskie możliwości powstałaby silnie ekonomiczna Rosja. I zapewne współpracowałaby z Ameryką – prof. Paweł Wieczorkiewicz.

Ale co z okrojonymi o swoje zachodnie i północne rubieże Stanami? Jak ułożyłyby się relacje między kolonizującą wybrzeże kalifornijskie Rosją i kolonizującym środkowe terytorium kontynentu amerykańską federacją?

– Najpierw byłby okresie miodowy. Ale jeśli ktoś zdobędzie wybrzeże, nie satysfakcjonuje się tym, idzie w głąb – podkreślał dr Janusz Osica.

Zderzenie sił rosyjsko-amerykańskich nastąpiłoby w tej alternatywnej wersji historii może gdzieś pod koniec XIX wieku. Ta "całkiem przyzwoita" wojna w Ameryce Północnej mogłaby się zakończyć "wyrzuceniem Rosjan z Kalifornii, ale też potworną wrogością tych państw".

Podmiana jednego wydarzenia w dziejach wpłynęłaby, jak wiemy, na kolejne – domino historii potoczyłoby się w innych kierunkach. W przywołanej audycji pamiętano o tym. Zgromadzeni w radiowym studiu historycy zastanawiali się m.in., jakie konsekwencje miałoby pozostawienie w rękach rosyjskich Alaski na losy wojen światowych, w tym na relacje Rosji z Japonią. A może Stany Zjednoczone bez wybrzeży Pacyfiku dążyłby do zacieśnienia więzi z Europą? Losy naszej części świata mogłyby potoczyć się wtedy zupełnie inaczej.

Źródło: Polskie Radio/jp

Polecane

Wróć do strony głównej