Ratowanie z szamba to walka z czasem. Ekspert wyjaśnia dlaczego
- Ratowanie osób, które wpadły do szamba, jest niezwykle trudne i wymaga specjalistycznego sprzętu - powiedział Polskiemu Radiu ratownik Adam Pietrzak. Policja i prokuratura wyjaśniają przyczyny tragedii, do której doszło we wsi pod Koninem. W przydomowym szambie zginęła 32-letnia kobieta, strażacy wyciągnęli stamtąd też jej dwie córki. Dzieci zmarły w szpitalu.
2025-09-01, 11:31
Ratownik przestrzega, by samemu nie wyciągać osób z szamba
Specjalista medycyny ratunkowej i anestezjolog Adam Pietrzak wyjaśnił, że aby uratować życie osoby poszkodowanej, należy ją wydostać ze zbiornika w ciągu kilku minut, ponieważ wewnątrz brakuje tlenu. - Jeżeli stężenie tlenu spadnie poniżej 18 proc., zaczynamy się dusić i tracimy przytomność. W zamkniętej przestrzeni każdy gaz cięższy od powietrza, taki jak siarkowodór czy dwutlenek węgla, wypiera powietrze lub miesza się z nim, zmniejszając ilość dostępnego tlenu - powiedział Pietrzak.
Ekspert podkreślił, że do ratowania osób w tego typu zbiornikach potrzebny jest specjalistyczny sprzęt, którym dysponują strażacy. - Konieczne jest zabezpieczenie dróg oddechowych za pomocą aparatu oddechowego. Poszkodowanej osobie należy podać tlen, ponieważ postępujemy tak, jak w przypadku osoby uduszonej. Sprzęt do podawania tlenu mają na wyposażeniu strażacy Państwowej Straży Pożarnej, a także niektóre jednostki OSP - dodał.
Ratownicy medyczni zajmują się poszkodowanymi dopiero po przekazaniu ich przez strażaków. Pietrzak przestrzegł przed podejmowaniem samodzielnych działań ratowniczych w takich sytuacjach i apelował o dokładne zabezpieczanie tego typu zbiorników.
Helenów Pierwszy. Matka z dwiema córkami nie żyją
Służby w niedzielę o godz. 22.18 otrzymały zgłoszenie, że w miejscowości Helenów Pierwszy, na terenie jednej z posesji, w szambie znajdują się trzy osoby - matka wraz z dziećmi. Na miejscu lekarz stwierdził zgon kobiety, a dzieci bez funkcji życiowych zostały przetransportowane do szpitala. Jak przekazała Sylwia Król z konińskiej policji, w szpitalu stwierdzono zgon dziewczynek.
Onet nieoficjalnie ustalił, że najprawdopodobniej "kobieta najpierw utopiła swoje córki w szambie, a następnie wskoczyła do niego, popełniając samobójstwo". "Wskazuje na to m.in. list pożegnalny, jaki kobieta miała zostawić w domu" - podkreślił portal.
Źródło: Polskie Radio/PolskieRadio24.pl/Onet.pl