Rosyjskie drony w Polsce. Oto pięć największych fake newsów

W nocy z wtorku 9 września na środę 10 września w polską przestrzeń powietrzną wleciało co najmniej dziewiętnaście dronów - nie jest wykluczone, że było ich więcej. Tę informację potwierdziło Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych, a o zdarzeniu informowały najważniejsze światowe media. Po incydencie z udziałem rosyjskich dronów w sieci pojawiło się wiele fałszywych informacji na temat tego zdarzenia. A jakie tak naprawdę są fakty?

2025-09-12, 14:00

Rosyjskie drony w Polsce. Oto pięć największych fake newsów
Rosyjskie drony w Polsce. Oto pięć największych fake newsów. Foto: Maxim Shemetov/Associated Press/East News; fb/Dariusz Stefaniuk/REPORTER; Stanislaw Bielski/REPORTER
  • Atak dronów to ukraińska prowokacja

W mediach społecznościowych pojawiła się narracja, że była to prowokacja ze strony Ukrainy lub że były to ukraińskie drony. Pisano m.in., że Ukraina chce "wciągnąć nas do wojny". Wszystkie oficjalne informacje w tym momencie wskazują, że były to drony z Rosji. Taką informację podało polskie wojsko, a także minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz i premier Donald Tusk. Innym potwierdzeniem jest to, że odnalezione drony to modele Shahed/Gerans oraz Gerbera, z których korzysta tylko armia rosyjska, a nie ukraińska. Nasi sąsiedzi chcieli nam pomóc w związku z naruszeniem przestrzeni powietrznej. Zapewniono pełną gotowość do udzielenia wszelkich informacji o rosyjskim ataku, zapewniono pomoc w tworzeniu systemu ostrzegania i obrony.

  • Ukraina celowo nie zestrzeliła dronów, gdy znajdowały się nad ukraińską przestrzenią powietrzną

Narracja o ukraińskiej prowokacji została zidentyfikowana jako dezinformacja przez Ośrodek Analizy Dezinformacji NASK. Tutaj zwrócono jednak uwagę, na to, że Ukraina miała celowo nie podjąć się zestrzelenia obiektów, gdy te znajdowały się nad ukraińską przestrzenią powietrzną. Miałoby to być wciągnięciem naszego kraju do wojny z Rosją. Należy jednak podkreślić, że tamtej nocy Rosja przeprowadziła zmasowany atak na różne części Ukrainy. Drony były zestrzeliwane przez siły zbrojne Ukrainy, jednak przy tak dużym ataku i zasobach ukraińskiego wojska zestrzelenie wszystkich obiektów nie było możliwe. Prorosyjskie środowiska promują w mediach także fałszywą narrację o tym, że jest to "powtórka z Przewodowa". Z takiej narracji wynika, że o atak oskarżana jest Rosja, a potem okaże się, że za atakiem stoi Ukraina. 

  • Zemsta za odebranie osobom z Ukrainy 800 plus i brak deklaracji o wysłaniu polskich wojsk na front

W internecie bardzo często można spotkać się także z narracją, że naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej przez drony to zemsta Ukrainy związana z decyzją prezydenta Karola Nawrockiego ws. świadczenia 800 plus. Chodzi o zawetowanie nowelizacji ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy. Prezydent przygotował własny projekt ustawy, w którym mowa m.in. o przyznaniu 800 plus tylko Ukraińcom pracującym w Polsce. Tak naprawdę nie ma żadnych dowodów, że Ukraina chciałaby zemścić się za tę decyzję. Istnieje także teza, że była to zemsta za to, że prezydent Polski nie wyrazi zgody na wysłanie polskich żołnierzy do Ukrainy, co zapowiedział we wtorek 9 września. Jednak sam prezydent Wołodymyr Zełenski wyraził chęć przyjęcia takiej pomocy zbrojnej. 

  • Białoruś ostrzegła Polskę przed atakiem dronów

Kolejnym przykład dezinformacji związanej z naruszeniem polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony jest to, że Białorusini mieli ostrzegać Polskę przed atakiem. Owszem, w czwartek 11 września Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego Wiesław Kukuła potwierdził, że Białorusini wysłali do Polski wiadomość o zbliżających się dronach, jednak doszło do manipulacji. W swoim komunikacie mieli ostrzegać o dronach, które "zboczyły z kursu" z powodów zakłóceń radioelektronicznych, jednak nie wskazali, do kogo należały te drony. Profil Disinfo Digest we wpisie na platformie X wskazał, że komunikat białoruskiego Ministerstwa Obrony Narodowej "ma sugerować przypadkowość zdarzeń, a nie intencjonalne działania Moskwy". Przekazanie tych informacji Polsce miało też podważać wiarygodność NATO (przedstawić działania Sojuszu jako bierne) i ukazywać Białoruś jako "strażnika ładu" i "gwaranta bezpieczeństwa". Kraj chciał też się pokazać jako strona, która nie jest związana z wojną i eskalacją.

  • Na granicę z Białorusią wysłano polskie wojska

We wrześniu 2025 r. przy wschodniej granicy Polski rozpoczęły się ćwiczenia Żelazny Obrońca-2025. W manewrach bierze udział w sumie 30 tys. żołnierzy z Polski i państw NATO. Wcześniej Dowództwo Generalne wielokrotnie ostrzegało i informowało, że na polskich drogach mogą pojawić się kolumny wojskowe. Teraz jednak prorosyjskie środowiska łączą fakt organizacji ćwiczeń i przejazdów wojskowych pojazdów z naruszeniem polskiej przestrzeni powietrznej - rzekomo miałaby to być odpowiedź Polski na te wydarzenia. Warto podkreślić, że od piątku 12 września trwają podobne ćwiczenia białorusko-rosyjskie Zapad 2025. Już wcześniej informowano także, że tego dnia zostanie zamknięta granica Polski z Białorusią, więc to także nie jest powiązane z naruszeniem naszej przestrzeni powietrznej.

Jak bronić się przed dezinformacją?

Ministerstwo Cyfryzacji zwraca uwagę, że najważniejszym elementem przeciwdziałania dezinformacji jest edukacja społeczeństwa i rozwijanie krytycznego myślenia. Warto trzymać się trzech prostych zasad:

- sprawdzaj źródła informacji,

- nie udostępniaj niesprawdzonych treści,

- zgłaszaj podejrzane informacje do NASK.

Czytaj także:

Źródło: PolskieRadio24.pl/tw

Polecane

Wróć do strony głównej