Transplantacje wielonarządowe. "Podejmujemy większe ryzyko"

W Klinice Chirurgii Serca, Klatki Piersiowej i Transplantologii UCK WUM przeprowadzane są najtrudniejsze w Polsce przeszczepy wielonarządowe. Zespół prof. Mariusza Kuśmierczyka ratuje pacjentów w skrajnie ciężkim stanie, korzystając m.in. z nowego systemu transportu bijącego serca.

2025-10-02, 13:55

Transplantacje wielonarządowe. "Podejmujemy większe ryzyko"
Prof. dr hab. n. med. Mariusz Kuśmierczyk, kierownik Kliniki Chirurgii Serca, Klatki Piersiowej i Transplantologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Foto: PAP/Mateusz Marek

Trudne operacje i nowe możliwości. Prof. Kuśmierczyk: trzeba podejmować ryzyko 

 - Należy ratować i dać szansę przeżycia pacjentom najbardziej zagrożonym, obarczonym nawet dużym ryzykiem niepowodzenia, jeśli tylko nie przekraczają dopuszczalnych zasad kwalifikacji - uważa konsultant krajowy w dziedzinie kardiochirurgii prof. Mariusz Kuśmierczyk.

W rozmowie z PAP specjalista przypomniał, że jako pierwszy w Polsce przeszczepił jednocześnie serce z wątrobą oraz sekwencyjnie serce z nerką, kiedy operował w obecnym Narodowym Instytucie Kardiologii w Warszawie. - Tego rodzaju wykonywane przeze mnie od 2018 r. przeszczepy wielonarządowe, zwiększające zakres pacjentów szczególnie trudnych, którym można pomóc, przeniosłem do Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Wykonywane są one w ten sposób, że ja wraz ze swym zespołem przeszczepiam serce, a drugi zespół transplantacyjny przeszczepia wątrobę lub nerkę - opisał.

Prof. Kuśmierczyk, który jest kierownikiem Kliniki Chirurgii Serca, Klatki Piersiowej i Transplantologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, przyznaje, że w skrajnie trudnych przeszczepach zdarzają się też niepowodzenia.

- W 2024 r. straciliśmy trzech pacjentów po jednoczesnym przeszczepieniu serca z wątrobą. To byli młodzi wiekiem chorzy, którzy się kwalifikowali do takiej operacji i chcieliśmy dać im szansę. Dwóch z ciężkimi wadami wrodzonymi, jaką jest jednokomorowe serce oraz jeden z ciężką niewydolnością prawej komory serca. W tym ostatnim przypadku ryzyko przeszczepu serca sięga aż 50 proc., a jest to nie tylko ryzyko operacji, ale i w ogóle przeżycia. Inne ośrodki transplantologiczne w kraju takich przeszczepów nie wykonują. Do nas trafiają szczególnie trudni pacjenci - podkreślił konsultant krajowy.

- Podejmujemy większe ryzyko, a mimo to wyniki transplantacji są u nas coraz lepsze, nawet w tych najcięższych przypadkach. W Warszawskim Uniwersytecie Medycznym jesteśmy młodym zespołem transplantacyjnym, oczywiście jeśli chodzi o przeszczepy serca, bo inne wykonywane są tu od dawna. My działamy zaledwie od dwóch lat - zwrócił uwagę.

System bijącego serca daje nowe szanse. Ministerstwo wspiera program

Specjalista zaznaczył, że gdy pacjent jest w ciężkim stanie, to trzeba czasami zaryzykować, żeby pobrać serca, które dawniej nie były nawet rozważane. - Postępujemy tak, gdy wiemy, że jeśli nie zaryzykujemy, to pacjent nie przeżyje. Poza tym zmieniły się możliwości techniczne - tłumaczył. 

Te nowe możliwości - wyjaśnił prof. Kuśmierczyk - to tzw. system do transportu bijącego serca OCS (Organ Care System) Heart, wydłużający czas jego przydatności do przeszczepu z 4 do 12 godzin. – W ten sposób pozyskaliśmy dodatkowo siedem serc. Mogliśmy pobrać serce od zmarłego dawcy nawet w Kłajpedzie na Litwie i bezpiecznie je przetransportować do Warszawy. Dzięki temu w październiku 2024 r. uratowaliśmy 14-letnią dziewczynkę.

Ministerstwo Zdrowia planuje sfinansować kolejnych 12 przeszczepów w systemie bijącego serca. – Nasz zespół jest już na tyle przeszkolony w obsłudze tego urządzenia, że jesteśmy gotowi przetransportować pozyskane od dawcy serce z dowolnego miejsca w kraju do każdego ośrodka wykonującego u nas przeszczepy tego narządu, na przykład z Suwałk do Zabrza. Oczywiście w sytuacji, gdy czas transportu z różnych powodów, na przykład złych warunków pogodowych, przekracza dopuszczalne cztery godziny - mówi prof. Kuśmierczyk. 

Czytaj także: 

Źródło: PAP

Polecane

Wróć do strony głównej