Wyścig technologii na froncie. Tak drony i AI zmieniają wojnę w Ukrainie

Obecnie pole walki pomiędzy Rosją a Ukrainą nabrało znacznie większej dynamiki niż na początku wojny. Obie strony uczą się od siebie wzajemnie, zdobywając informacje o nowych projektach i technologiach. Jedną z osób, które każdego dnia gromadzą takie dane dla Ukrainy, jest Kevin, który w rozmowie z serwisem Sestry.eu relacjonował cały proces, oraz opowiadał, jak zmienił się front od czasu rozpoczęcia inwazji przez Rosję.

2025-10-05, 06:00

Wyścig technologii na froncie. Tak drony i AI zmieniają wojnę w Ukrainie
Drony zmieniły wojnę w Ukrainie. Foto: Evgeniy Maloletka/Associated Press/East News

Walczące strony uczą się od siebie wzajemnie

Kevin każdego dnia przegląda rosyjskie grupy na platformie Telegram, gdzie szuka informacji o nowych sposobach i ulepszeniach, które Rosjanie wprowadzają na przykład do swoich dronów. Takich grafik, czy projektów znajduje dziennie setki.

*Ten tekst to opracownie artykułu z serwisu Sestry.eu. Ukazał się na portalu Onet.pl.

Oczywiście członkowie grup nie są świadomi obecności Kevina. Zresztą są to duże grupy, w których jest nawet do kilkunastu tysięcy osób. Zdecydowana większość informacji, które się tam pojawiają, nie jest przydatna, jednak nie są pomijane przez Kevina, ponieważ w każdej z nich może być ukryte coś, co zagrozi ukraińskim żołnierzom. Takie informacje są przekazywane do SZU.

Wśród danych wartych uwagi są m.in. projekty gotowe do druku 3D, instrukcje przygotowania granatów, min, które mają imitować małe drzewka, czy siatkomiotów, służących do łapania dronów. Zresztą niewykluczone, że te ostatnie wykradziono właśnie od Ukraińców. - Tak jak oni od nas, tak i my od nich uczymy się nowych technologii - powiedział Kevin.

Armie współpracują z wolontariuszami

Jak przyznał, Rosjanie mocno się rozwinęli od początku wojny. - To zaawansowana armia, niemniej obserwuję również taką samą tendencję jak po stronie ukraińskiej: to, jaką siłą są wolontariusze. Na tych kanałach telegramowych zazwyczaj nie siedzą żołnierze. W dużej mierze są to właśnie wolontariusze, cywile, specjaliści z różnych dziedzin, którzy opracowują te wszystkie informacje i materiały - relacjonował.

Jego zdaniem, to jednak rosyjscy wolontariusze mają lepsze warunki do współpracy z armią. Tamtejsze ministerstwo obrony chętnie nawiązuje współpracę z osobami, które mogą wspomagać informacyjnie żołnierzy, prowadzących działania na froncie. Jak mówił Kevin, w przypadku Ukrainy władze dopiero zaczynają otwierać się na wolontariuszy.

- Jeśli chcesz, możesz wysłać za darmo swoje projekty, wydruki czy wsparcie, ale wtedy nikogo to nie obchodzi. To jest taka szara strefa, niekontrolowana i przez nikogo nieujmowana w statystykach. Dlatego tak naprawdę nie jesteśmy w stanie stwierdzić, jak wielka pomoc idzie na front i jak wiele robią wolontariusze - przekazał.

Czytaj także:

- By uruchomić produkcję, na przykład dronów, trzeba mieć podpisany kontrakt z ministerstwem obrony. To się zdarza rzadko, chociaż mam wrażenie, że ukraiński rząd powoli zaczyna rozumieć, jak to może zmienić sytuację na froncie i powoli się otwiera. Ubiznesowienie wojny w Ukrainie w ostatnim roku nabrało ogromnego tempa. Najprawdopodobniej rządzący zrozumieli, że warto wykorzystać te małe firemki, które kiedyś były najczęściej grupami wolontariuszy, do zasilenia dronami frontu - dodał.

Setki tysięcy min na froncie

Choć wolontariusze nie dysponują informacjami wywiadowczymi, to - jak twierdzi Kevin - są w stanie wydedukować na podstawie działań armii, jakie są plany. - Widzieliśmy po zamówionych wydrukach, co zostanie zrobione, albo co się wydarzy. Skończył się wrzesień i przyszły pierwsze zamówienia na wydrukowanie korpusów min przeciwpiechotnych. Dla nas to był sygnał, że będą próbowali zatrzymać front na zimę. I to się udało, nie było żadnego przełamania i do dzisiaj wydrukowaliśmy, myślę, setki tysięcy tych min. To już jest taka skala, że nie jesteśmy w stanie tego ogarnąć, bo zamówienia przychodzą nawet po 30 tysięcy miesięcznie, i to od jednej ekipy. Więc jeśli to sobie złożysz do kupy, to masz setki tysięcy na całej linii frontu - opowiadał.

Miny są obecnie jednym z kluczowych elementów uzbrojenia armii, ponieważ występują znaczne braki ciężkiego sprzętu. Wobec tego ataki prowadzi piechota. Ostatnio Rosjanie zaczęli przeprowadzać szturmy na motocyklach. Choć wydawał się to karkołomny sposób, to okazał się problematyczny dla dronów, które nie są w stanie w skoordynowany sposób powstrzymać ataku prowadzonego przy pomocy kilkudziesięciu pojazdów. - Przejeżdżają, chowają się - i to już jest realne zagrożenie dla ukraińskich żołnierzy - mówił Kevin. Aby się bronić, Ukraińcy zaczęli zrzucać kolce, które przebijają opony motocykli. Żołnierz zatrzymany w środku pola staje się łatwym celem dla dronów.

Reverse engineering. Tak ulepsza się to, co już powstało

Kijów dysponuje oczywiście znaczącą pomocą Zachodu, jednak Rosja również nie jest osamotniona w walce. Regularnie wspierają ją m.in. Chiny czy Korea Północna. - Rosja jest bardzo blisko Chin, więc Rosjanie wpadli na genialny pomysł, żeby wysłać swoich ludzi do tamtejszych fabryk produkujących światłowody. Nie jestem pewien, czy to są wolontariusze, czy żołnierze, ale domyślam się, że raczej tacy inżynierowie-wolontariusze - powiedział.

- Nie wiem, czy Rosjanie wykupili te fabryki, czy płacą za dostawy, ale na miejscu siedzą ludzie, którzy otrzymują informacje bezpośrednio z frontu. W firmie, która produkuje i projektuje, na bieżąco wprowadzają zmiany, poprawki. Mają bardzo szybki feedback z frontu, robią natychmiast zmiany w modelach, co tworzy najszybszy możliwy kierunek rozwoju i ulepszeń - podkreślił Kevin.

Zdobytą wiedzę Rosjanie szybko przekładają na własne projekty. Tak było, chociażby, w przypadku irańskich dronów Shahed, które ulepszyli, tworząc własnego bezzałogowca Gierań-2. To tzw. reverse engineering - czyli w istocie ulepszanie rozwiązań, które już istnieją. W ten sposób Rosjanie uczą się od Ukraińców i na odwrót. - Sprzęt jest zabierany z linii frontu albo obfotografowywany. Później zaczynają się dyskusje, chociażby na Telegramie, jak to lepiej zakamuflować, co zrobić, by wybuchło szybciej, doleciało dalej. To jest cały czas rozwój, wręcz błyskawiczny - tłumaczył.

Drony światłowodowe

Nowością na froncie są natomiast drony światłowodowe, które są bardzo trudne do wykrycia, ponieważ nie działają na żadnych częstotliwościach. Wobec tego Ukraińcy próbują wykrywać je akustycznie, po dźwięku silników. - W dużym uproszczeniu: rozstawiane są mikrofony analizujące spektrum dźwiękowe i analizują sygnały na podstawie biblioteki dźwięku takich silników. Dzięki temu mogą namierzyć drona i obliczyć, w jakim kierunku leci - wyjaśnił Kevin.

- Ten światłowód jest cienki niczym pajęcza nić. Szpula z nicią jest pod dronem i rozwija się wraz ze zwiększającą się odległością od operatora. Ograniczeniem mogą być przeszkody terenowe, ale dron ma kamerę, więc operator może sobie całkiem nieźle radzić - mówił. Choć mogłoby się wydawać, że taki "dron na sznurku" będzie mocno ograniczony, to takie maszyny mogą wykonywać loty na odległość nawet 20-30 km.

- Coraz częstsze są sytuacje, że taki dron sobie gdzieś przysiada i czeka. Kiedy cel pojawi się w jego zasięgu - atakuje, trochę jak mina kierowana. Widziałem nawet na jakimś filmiku dron, do którego był podłączony panel solarny, czyli on cały czas był zasilany i czekał na cel. Tych dronów jest teraz tak dużo, że pola są wręcz usłane światłowodami. Pola kukurydzy czy pszenicy pokrywa cienka pajęcza nić - relacjonował.

- Czekamy na kolejny skok rozwojowy i technologiczny. Nie do końca wiem, w którą stronę to pójdzie, bo mamy do czynienia z wieloma aspektami naraz. Do tego dochodzi niezwykle dynamiczne wykorzystywanie sztucznej inteligencji. Są firmy w Ukrainie, które już zrobiły drony wykorzystujące AI, pozwalającą na automatyczne i precyzyjne zrzucenie bomby na wybrany na cel, nawet jeśli ten cel jest w ruchu. A jakie będzie przeciwdziałanie dronom światłowodowym? Zobaczymy. Na pewno prace nad tym są intensywne - przekazał.

Źródła: Onet.pl/Sestry.eu/egz

Polecane

Wróć do strony głównej