Świętochłowice. Więzili córkę przez 27 lat w pokoju. "Zgotowali jej piekło"

Pani Mirella ze Świętochłowic na Śląsku przez 27 lat była więziona w małym pokoju przez swoich rodziców. Zniknęła, gdy miała 15 lat - sąsiedzi byli przekonani, że uciekła z domu. Sprawę opisał "Fakt". Policja po nagłośnieniu sprawy opublikowała komunikat, w którym stwierdzono, że dotychczasowe ustalenia nie potwierdzają doniesień medialnych.

2025-10-14, 17:05

Świętochłowice. Więzili córkę przez 27 lat w pokoju. "Zgotowali jej piekło"
Pani Mirella była więziona przez rodziców. Foto: Siepomaga.pl

Świętochłowice. Zaginęła jako nastolatka, odnaleziona po 27 latach

Dramat mieszkanki Świętochłowic wyszedł na jaw 29 lipca, gdy sąsiedzi, zaniepokojeni domową awanturą, wezwali policję. Funkcjonariusze odkryli w mieszkaniu zaniedbaną kobietę w stanie skrajnego wycieńczenia. Według relacji świadków miała na nogach rany aż do kości. 

- Byliśmy w szoku, gdy zobaczyliśmy, jak z mieszkania wyprowadzają kobietę. Była wychudzona, zaniedbana, z ranami na nogach. Wyglądała jak staruszka - mówiła "Faktowi" jedna z sąsiadek. Jak poinformowało Wojewódzkie Pogotowie Ratunkowe, Mirella została natychmiast przewieziona do szpitala.

Zamknięta w czterech ścianach

Jak ustalono, przez 27 lat Mirella nie opuszczała swojego pokoju. Nie miała kontaktu z ludźmi ani światem zewnętrznym. Nigdy nie była u lekarza, dentysty, fryzjera, nie posiadała dowodu osobistego ani ubezpieczenia. Nie miała nawet własnych ubrań. - Rodzice zgotowali jej piekło - mówią sąsiedzi. - Gdyby nie przypadek, nikt by się o tym nie dowiedział.

Sąsiedzi ruszyli z pomocą

Los Mirelli poruszył mieszkanki bloku: Luizę, Laurę i Aleksandrę Salbert. To one założyły internetową zbiórkę na portalu pomagam.pl, by pomóc kobiecie rozpocząć nowe życie.

- Nie wyobrażam sobie, że ktoś mógłby zamknąć własne dziecko na tyle lat - mówi pani Aleksandra. - Przez dwa miesiące odwiedzałyśmy Mirellę w szpitalu. Potrzebuje rehabilitacji, leczenia, opieki psychologicznej i prawnej. Ona właściwie nie istnieje dla systemu - nie ma dokumentów, nie jest nigdzie zarejestrowana.

Czytaj także:

Kobieta po latach izolacji nauczyła się znów chodzić, choć wciąż walczy z bólem i przykurczami. - Gdy poczuła się lepiej, była bardzo uśmiechnięta. Cieszyła się z drobiazgów. Pamiętała smak lodów z McDonald's, marzyła, żeby pójść do zoo - opowiada pani Laura.

Śledczy mają ustalić, jak doszło do tego, że 15-letnia dziewczyna zniknęła i przez lata nikt nie wszczął skutecznych poszukiwań. Sąsiedzi przyznają, że w latach 90. łatwiej było zniknąć bez śladu. - Wtedy po prostu mówiło się: "wyjechała", "uciekła", "wróciła do rodziny" - wspomina pani Luiza. - Ale nikt nie przypuszczał, że za ścianą dzieje się coś tak strasznego.

Nowe życie po latach

Dziś Mirella, po 27 latach niewoli, uczy się na nowo żyć wśród ludzi. Jest pod opieką lekarzy i wolontariuszy, którzy pomagają jej stanąć na nogi. - Ona jest bardzo inteligentna i wrażliwa - mówią jej opiekunki. - Chce się uczyć, chce pracować, marzy o normalnym życiu. Po tym wszystkim zasługuje na drugą szansę.

Policja oraz Ośrodek Pomocy Społecznej prowadzą postępowanie wyjaśniające. Funkcjonariusze podkreślają, że kobieta nie figurowała w bazie osób zaginionych ani poszukiwanych, a dopiero po interwencji wydano jej pierwszy dowód osobisty. Na razie nie wiadomo, jakie konsekwencje prawne poniosą rodzice Mirelli.

Czytaj także:

Źródła: "Fakt"/PolskieRadio24.pl

Polecane

Wróć do strony głównej