Iordanescu nie walczy o mistrza, walczy z kryzysem. To stracony sezon Legii?
Trzy porażki z rzędu, słaba gra, kontrowersyjne decyzje i komunikacyjny chaos - tak wygląda Legia Edwarda Iordanescu w ostatnim czasie. Niestety dla kibiców stołecznego klubu, nie jest to pierwszy taki przypadek w ostatnich latach.

Paweł Słójkowski
2025-10-21, 10:50
Iordanescu odejdzie z Legii?
Czy fani Legii mogą już zastanawiać się, kto będzie nowym szkoleniowcem ich zespołu? Wydaje się, że konferencja po niedzielnym meczu z Zagłębiem Lubin przypominała rzucenie ręcznika przez Rumuna.
- Przegraliśmy przez naszą naiwność. Nie ma znaczenia posiadanie przewagi w posiadaniu piłki, skoro nie strzelasz goli. Z naiwnością, z którą gramy, nie mamy szans na mistrzostwo Polski - przyznał szkoleniowiec.
- (...) piłkarze też muszą zrozumieć, że to nie jest wystarczające, że trener będzie ich bronił. W klubie takim jak Legia musisz dowozić, bo oczekiwania i presja są bardzo duże - dodał Iordanescu. Poniedziałkowe doniesienia o tym, że trener podał się do dymisji, nie wzięły się znikąd, nawet jeśli kilkanaście godzin później informacje te prostował Fredi Bobić. Jasny komunikat, że Legia nie ma szans na tytuł, pokazuje, że atmosfera w klubie jest daleka od oczekiwanej.
To, że piłkarze nie grają na miarę oczekiwań i "nie dowożą", także jest w tym momencie oczywiste. Obecnie klub zajmuje 9. miejsce w tabeli i ma już 9 oczek straty do prowadzącej w Ekstraklasie Jagiellonii Białystok. Co przyniosą stołecznemu klubowi najbliższe dni?
Kto nowym trenerem Legii? Janisz wskazuje na istotny fakt
Topór co prawda wisi nad rumuńskim szkoleniowcem, lecz nie wszyscy są zdania, że spadnie on w ciągu kilkudziesięciu najbliższych godzin. Nawet w sytuacji, w której on sam podłożył szyję pod ostrze.
- Nie sądzę, żeby Edward Iordanescu odszedł z klubu w ciągu najbliższych dwóch tygodni do najbliższej przerwy reprezentacyjnej. Nie wyobrażam sobie, by żaden inny trener zgodził się wejść do zespołu w tak gorącym okresie - mówił Andrzej Janisz.
Komentator ma z pewnością rację w przypadku kalendarza. Stołeczny klub czeka spotkanie z Szachtarem w Lidze Konferencji, prestiżowe starcie z Lechem Poznań i mecz z Pogonią Szczecin w Pucharze Polski. Ten ostatni w przypadku ewentualnego niepowodzenia w Ekstraklasie może otworzyć boczną furtkę do europejskich pucharów w kolejnym sezonie. Zupełnie, jak miało to miejsce za kadencji Goncalo Feio.
Zapowiada się jednak wymagający okres i drużyna ma mało czasu, by się pozbierać. W przypadku Iordanescu sytuacja jest dość prosta - albo podniesie swoich piłkarzy i obroni stanowisko, albo wbije kolejne gwoździe do swojej trumny. Trudno jednak spodziewać się, że nagle nastąpi niespodziewany zwrot, jeśli w doniesieniach o tym, że chciał podać się do dymisji, jest choć ziarno prawdy.
Będzie to szalenie istotny czas, ale czy rzeczywiście nie znalazłby się nikt, kto nie chciałby podjąć się takiego wyzwania? Tutaj można polemizować, bo wolny jest Aleksandar Vuković, który był już szkoleniowcem Legii już cztery razy i nigdy nie odmawiał tej drużynie. Nawet, kiedy sytuacja w klubie wydawała się koszmarna.
Kryzys w Legii? To nic nowego
Problem w tym, że w przypadku zarządu zwolnienie Iordanescu i postawienie na ratownika będzie równoznaczne z przyznaniem się do porażki. Będzie oznaczać, że praca z ostatnich kilku miesięcy poszła na marne, mimo kolejnych deklaracji o klubowych ambicjach, głośnych transferach i pracy włożonej w budowanie drużyny.
Kryzys jest jednak faktem i nie wziął się on znikąd. Najgorsze dla fanów Legii jest to, że do kryzysowe zarządzanie, gaszenie pożarów i nieustanne szukanie przyczyn niepowodzeń stało się w Warszawie elementem codzienności.
W 2021 roku, kiedy to Legia znalazła się w koszmarnym kryzysie, a cały sezon zakończyła na 10. miejscu w lidze. Latem przy Łazienkowskiej pojawił się Kosta Runjaić, który miał być (jak wielu przed nim) trenerem na lata - i był, niecałe dwa, po których znów trzeba było układać wszystko od nowa. Czas rządów Austriaka był jednak okresem, który można wspominać jako wyjątkowo stabilny.
Komunikacja zarządu Legii to cały czas powtarzane słowa o "projekcie", "legijnym DNA" czy "wizji", w które nie wierzy chyba już nikt. Nie działa też przekonywanie wszystkich naokoło, że klub jest na właściwej drodze do tego, by być drużyną, która w lidze rozdaje karty, a nie punkty. Boisko jednak weryfikuje wszystko.
Iordanescu liczy na cud
Legia ma oczywiście powody do zadowolenia - imponuje frekwencją na trybunach, infrastrukturą, zarobiła ogromne pieniądze w letnim okienku transferowym. Słuszna była decyzja o rozstaniu z kontrowersyjnym Goncalo Feio. Zrobiono to także na tyle wcześnie, by Edward Iordanescu (który oczywiście nie był pierwszym wyborem) przejął drużynę przed okresem przygotowawczym. W mediach znów pojawiały się informacje o tym, że podpisanie umowy z Rumunem było raczej ruchem, który determinowała panika, a nie przemyślaną decyzją.
Ostatecznie znów wszystko wydaje się wracać do punktu wyjścia. Rumun nie okazał się zbawcą drużyny i nie wzniósł jej na wyższy poziom. Można tłumaczyć, że poważniejsze transfery przyszły późno, prawdopodobnie nie wszyscy zawodnicy byli też tymi, których chciał trener. Przynajmniej kilku z nich już teraz wyrasta na poważne "wtopy", a nie realne wzmocnienia.
W kluczowych spotkaniach Legia nie dowoziła, a przytrafiły jej się fatalne porażki, jak choćby ta z Samsunsporem w Lidze Konferencji, gdzie Iordanescu w kuriozalny sposób "oszczędzał" główny skład na ligowe starcie z Górnikiem Zabrze. Starcie, które przyniosło wyraźną i bolesną porażkę.
Przed rokiem na tym samym etapie sezonu Legia miała punkt więcej, a ratowała ją przede wszystkim bardzo dobra gra w Lidze Konferencji. Europejskie puchary przynosiły pieniądze, promocję poza krajowym podwórkiem i rankingowe punty. Teraz postawa drużyny na tym froncie jest kolejną bolączką, co dodatkowo nie pomaga Iordanescu.
Jak potoczą się jego losy? Na trybunach przy Łazienkowskiej niewiele osób liczy na cud, a właśnie tak można by określić to, gdyby Legia wróciła do walki o tytuł i odmieniła swoją grę w ciągu kilkunastu najbliższych dni.
Przeczytaj więcej:
- Iga Świątek ukarana. Nocne zmiany przed WTA Finals
- Wojciech Szczęsny bohaterem Barcelony. Jedno słowo mówi wszystko
- Polska tenisistka o gema od odpadnięcia. Odmieniła losy meczu
Źródło: PolskieRadio24.pl/ps