Polacy, Niemcy i jedyne takie słowa. "Udzielamy wybaczenia i prosimy o nie"

– 20 lat po zakończeniu II wojny światowej mówić o przebaczeniu to rzeczywiście była duża odwaga – podkreślał w Polskim Radiu prof. Jerzy Eisler, komentując list biskupów polskich do niemieckich z 1965 roku, a w nim słynne i wyjątkowe słowa "udzielamy wybaczenia i prosimy o nie" (znane również w brzmieniu: "przebaczamy i prosimy o przebaczenie"). 

2025-11-18, 12:00

Polacy, Niemcy i jedyne takie słowa. "Udzielamy wybaczenia i prosimy o nie"
Pomnik kardynała Bolesława Kominka we Wrocławiu. Foto: Karol Makurat/REPORTER

Orędzie "do niemieckich braci"

List ten, a ściślej: "Orędzie biskupów polskich do ich niemieckich braci w Chrystusowym urzędzie pasterskim", ukazał się z datą 18 listopada 1965 roku. Był jednym z wielu listów, jakie w tym czasie – w Rzymie, na zakończenie obrad Soboru Watykańskiego II – wystosował Episkopat Polski do episkopatów innych krajów z zaproszeniem na uroczystości milenijne 1966 roku. Ale orędzie "do niemieckich braci" znacznie wykraczało poza ramy tekstu okolicznościowego związanego z tysiącleciem chrześcijaństwa w Polsce.

Posłuchajmy, co o tym jedyny w swoim rodzaju dokumencie – o okolicznościach jego powstania, problematyce, ale i kontrowersjach – mówili w Polskim Radiu świadkowie i uczestnicy wydarzeń z 1965 roku. Przywołajmy również głosy historyków oraz kościelnych hierarchów. Nie sposób też nie przypomnieć, w jak ostrych słowach władze PRL oraz podległe im media zareagowały na ten list.

Komuniści a Kościół

Jak zaznaczył w audycji z 2015 roku prof. Jerzy Eisler, nie można orędzia biskupów polskich do niemieckich wypreparować z kontekstu, jakim były pogarszające się relacje między władzą a Kościołem na przełomie lat 50. i 60. XX w. Chodziło, po pierwsze, o kontrę komunistów wobec religijnych obchodów Milenium Chrztu Polski i organizację uroczystości "tysiąclecia państwa polskiego".

– Jednocześnie od końca lat 50. rozpoczął się proces ograniczania autonomii Kościoła jako instytucji – opowiadał historyk. – Zaostrzono politykę wydawania zgody na budowę nowych świątyń. Odbierano Kościołowi obiekty niebędące bezpośrednio miejscem kultu religijnego, wprowadzono nowy system podatkowy, który uderzał bardzo w duchowieństwo, wyrugowano Kościół ze szkoły, z wojska, ze szpitali i z więziennictwa.

Dramatyczne załamanie tych już i tak złych relacji państwo – Kościół nastąpiło właśnie w 1965 roku. "Orędzie biskupów polskich do ich niemieckich braci w Chrystusowym urzędzie pasterskim" stało się dla komunistów doskonałym pretekstem do nagonki na episkopat, a zwłaszcza na kardynała Wyszyńskiego.


Obchody Tysiąclecia Chrztu Polski w Łomży. Powitanie prymasa Polski Stefana Wyszyńskiego (2. z lewej na 1. planie) i biskupów przez delegację dzieci. Widoczny m.in. administrator apostolski diecezji wrocławskiej Bolesław Kominek (w głębi, 2. z prawej), 1966 r. Fot. NAC Obchody Tysiąclecia Chrztu Polski w Łomży. Powitanie prymasa Polski Stefana Wyszyńskiego (2. z lewej na 1. planie) i biskupów przez delegację dzieci. Widoczny m.in. administrator apostolski diecezji wrocławskiej Bolesław Kominek (w głębi, 2. z prawej), 1966 r. Fot. NAC

"Pojawił się szczególny problem"

Autorzy listu jeszcze przed jego wystosowaniem zdawali sobie sprawę ze złożoności sytuacji.

– Pojawił się szczególny problem w odniesieniu do biskupów niemieckich – opowiadał w 2015 roku w Polskim Radiu abp Henryk Muszyński, który w 1965 roku studiował w Rzymie. – Świadomość wojny, krzywd, niesprawiedliwości była bardzo żywa. To była pierwsza obawa: "jak zareagują ci pokrzywdzeni?". Druga obawa: "jak zareagują Niemcy?". Musimy również pamiętać, że były wtedy dwa państwa niemieckie. Poprawność nakazywała, żeby mówić podwójnym językiem, ale to nie jest język Kościoła. Dlatego list ten skierowany do episkopatu niemieckiego.

Mimo tych niewątpliwych wyzwań, jakie stanęły przez autorami "Orędzia biskupów polskich do ich niemieckich braci w Chrystusowym urzędzie pasterskim", dokument powstał. List podpisało 34 polskich biskupów, w tym m.in. prymas Stefan Wyszyński i abp Karol Wojtyła. Biskup Bolesław Kominek, późniejszy metropolita wrocławski, był inicjatorem i głównym autorem tego dokumentu – napisał go również w wersji oryginalnej, po niemiecku.


List biskupów polskich z 1965 r., strona z podpisami. Materiał z wystawy Muzeum Historii Polski „Odwaga i pojednanie”, 2025 r. Fot. PAP/Tomasz Gzell List biskupów polskich z 1965 r., strona z podpisami. Materiał z wystawy Muzeum Historii Polski „Odwaga i pojednanie”, 2025 r. Fot. PAP/Tomasz Gzell

Co znalazło się w liście z 1965 roku?

Orędzie zawierało zaproszenie do udziału w gnieźnieńskich obchodach Milenium Chrztu Polski w 1966 roku oraz "historyczny i równocześnie bardzo aktualny komentarz" do tysiąclecia chrześcijaństwa na polskich ziemiach. W komentarzu tym wspominano m.in. kształtowanie się polskiej kultury nierozłącznie związanej z chrześcijaństwem, ale nade wszystko zwrócono szczególną uwagę na stosunki polsko-niemieckie.

"Mamy zaiste wiele do zawdzięczenia kulturze zachodniej, a w tym i niemieckiej", pisano z jednej strony. Z drugiej jednak – orędzie wyliczało wszystkie sprawy trudne: w tym Krzyżaków, którzy "stali się straszliwym i (…) kompromitującym ciężarem dla europejskiego chrześcijaństwa", czy Prusaków, którzy "doprowadzili do powszechnego skompromitowania na ziemiach polskich wszystkiego, co niemieckie".

Wiele miejsca orędzie poświęciło temu, "co eufemistycznie nazywa się drugą wojną światową, co jednak było dla nas, Polaków, pomyślane jako akt totalnego zniszczenia i wytępienia". "Każdy niemiecki mundur SS nie tylko napawał Polaków upiornym strachem, ale stał się przedmiotem nienawiści do Niemców. Wszystkie rodziny polskie musiały opłakiwać tych, którzy padli ich ofiarą", mogli przeczytać biskupi niemieccy.

W tym obszernym dokumencie pojawił się również fragment o zachodniej granicy – i o "cierpieniach przesiedleńców niemieckich".

"Polska granica na Odrze i Nysie jest, jak to dobrze rozumiemy, dla Niemców nad wyraz gorzkim owocem ostatniej wojny, masowego zniszczenia, podobnie jak jest nim cierpienie milionów uchodźców i przesiedleńców niemieckich. (Stało się to na międzyaliancki rozkaz zwycięskich mocarstw, wydany w Poczdamie 1945 r.). (…) Dla naszej Ojczyzny, która wyszła z tego masowego mordowania nie jako zwycięskie, lecz krańcowo wyczerpane państwo, jest to sprawa egzystencji (nie zaś kwestia większego "obszaru życiowego")". 

Pod koniec tekstu padły słowa, które przeszły do historii.

"W tym jak najbardziej chrześcijańskim, ale i bardzo ludzkim duchu wyciągamy do was, siedzących na ławach kończącego się Soboru nasze ręce oraz udzielamy wybaczenia i prosimy o nie" (tę ostatnią frazę podaje się częściej w brzemieniu: "przebaczamy i prosimy o przebaczenie" – przyp. red.).


Obchody Tysiąclecia Chrztu Polski w Olsztynie i Fromborku, procesja do katedry. Widoczni m.in.: administrator apostolski diecezji wrocławskiej arcybiskup Bolesław Kominek (na 1. planie, z prawej), metropolita poznański Antoni Baraniak (trzyma pastorał), metropolita krakowski Karol Wojtyła (z lewej, ze spuszczoną głową), 1966 r. Fot. NAC Obchody Tysiąclecia Chrztu Polski w Olsztynie i Fromborku, procesja do katedry. Widoczni m.in.: administrator apostolski diecezji wrocławskiej arcybiskup Bolesław Kominek (na 1. planie, z prawej), metropolita poznański Antoni Baraniak (trzyma pastorał), metropolita krakowski Karol Wojtyła (z lewej, ze spuszczoną głową), 1966 r. Fot. NAC

"Oburzające jest to, że proszą o przebaczenie"

Kiedy treść orędzia biskupów polskich do biskupów niemieckich stała się powszechnie znana, w Polsce rozpoczęła się zainicjowana i podsycana przez władze nagonka na autorów tego dokumentu.

"List (…) godzi w najżywotniejsze interesy narodu polskiego, podważa nasze historyczne prawa do Ziem Zachodnich i Północnych, bezcześci pamięć pomordowanych 6 milionów obywateli polskich. (…) Nie przebaczamy i nigdy nie zapomnimy", grzmiało oświadczenie Rady Ochrony Pomników Walki i Męczeństwa. A w gazetach można było między innymi przeczytać: "Czy biskupi polscy nie rozumieją, że inna postawa jest zdradą testamentu tych, którzy nigdy już nie zabiorą głosu w tej dyskusji polsko-niemieckiej?". "Zdumiewające, nieprawdopodobne i oburzające jest to, że proszą o przebaczenie. Co gorsza, proszą o przebaczenie ludzi, którzy aktu sprawiedliwości dziejowej przebaczyć nie chcą".

W słowach nie przebierał również I sekretarz KC PZPR Władysław Gomułka. Wykrzykiwał między innymi pod adresem kardynała Wyszyńskiego: "Jakież to musi być zaślepienie, które każe mu zapomnieć o naukach historycznych? Zapomnieć o tym, kto Polskę zgubił, a kto ją wyzwolił?".

List biskupów polskich do biskupów niemieckich komuniści przedstawiali jako "bezprawne wystąpienie w imieniu narodu", "demonstrację proniemiecką", jako kapitulację wobec "odwiecznego wroga".


Warszawa, grudzień 1965 r. Wiec protestacyjny studentów Szkoły Głównej Planowania i Statystyki (Szkoła Główna Handlowa) przeciwko orędziu biskupów polskich do biskupów niemieckich. Fot PAP/Henryk Rosiak Warszawa, grudzień 1965 r. Wiec protestacyjny studentów Szkoły Głównej Planowania i Statystyki (Szkoła Główna Handlowa) przeciwko orędziu biskupów polskich do biskupów niemieckich. Fot PAP/Henryk Rosiak

"To była duża odwaga"

– W 20 lat po zakończeniu II wojny światowej, kiedy właściwie niemal wszyscy dorośli Polacy mieli ją w swoich biografiach, mówić o przebaczeniu to rzeczywiście była chyba duża odwaga – podkreślał w radiowej audycji prof. Jerzy Eisler.


Posłuchaj

O "Orędziu biskupów polskich do biskupów niemieckich" mówi prof. Jerzy Eisler. Audycja Andrzeja Sowy z cyklu "Jak było naprawdę" (PR, 2001) 27:22
+
Dodaj do playlisty

 

– Było to nawet, coś z pójścia pod prąd ogólnym nastrojom społecznym. Kiedy władze partyjno-państwowe zaatakowały kardynała Wyszyńskiego i episkopat, kiedy pojawiły się wiece z hasłem "nie przebaczamy!", to - trudno o tym mówić, bo danych socjologicznych nie mamy - można przypuszczać, że niemała część polskiego społeczeństwa dawała wiarę partyjnym propagandzistom, gdy ci mówili: "jakim prawem kardynał Wyszyński i biskupi wybaczają Niemcom jakiekolwiek winy?" – oceniał historyk.


Wrocław, marzec 2024 r. Prezentacja odnalezionego rękopisu listu biskupów polskich do biskupów niemieckich z 1965 r. w auli Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu. Fot. PAP/Maciej Kulczyński Wrocław, marzec 2024 r. Prezentacja odnalezionego rękopisu listu biskupów polskich do biskupów niemieckich z 1965 r. w auli Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu. Fot. PAP/Maciej Kulczyński

"Przebaczyć po takich okrucieństwach?"

– Była to świetna okazja [dla władz – przyp. red.] do tego, żeby poróżnić nie tylko katolików między sobą, ale także duchowieństwo, poróżnić z biskupami – dodawał w rozmowie w 2015 roku poświęconej słynnemu orędziu abp Stanisław Gądecki. – Po części ten efekt się udał w tym sensie, że biskupi nie przygotowali do tego listów Polaków przez jakieś uprzednie zapowiedzi tego tematu. Stąd tak łatwo było potem wzbudzić tę całą falę oburzenia i uderzenia w to, że biskupi podważają polską rację stanu.

O tym aspekcie orędzia z 1965 roku mówił również w Polskim Radiu abp Henryk Muszyński. Na początku swojej wypowiedzi duchowny przywołał podstawowy kontekst religijny, który fundował ów list.

– Punktem wyjścia był tekst św. Pawła: "Bóg pojednał nas w Jezusie Chrystusie sobą i zlecił nam posługę jednania". A ta posługa jednania nie [sprowadza się] tylko do wymiaru czysto teologicznego, sakramentalnego. Posługa jednania to jest posługa w świecie, w którym żyjemy – tłumaczył abp Henryk Muszyński. – Świat był wówczas bardzo podzielony: dwa obozy, wrogie obozy. Stąd powstała świadomość, że w ten świat jako biskupi jesteśmy zobowiązani wnieść coś istotnego, coś głęboko chrześcijańskiego. Naród polski był z całkowitą pewnością nieprzygotowany. To było zaskoczenie nie tylko dla biskupów niemieckich, nie tylko dla Niemiec, ale także i dla Polaków.

O tym, jak niełatwe wówczas były te słowa o wybaczeniu, opowiadał również prof. Jan Krucina, ówczesny sekretarz bpa Bolesława Kominka. – Przebaczyć Niemcowi po takich okrucieństwach? To mogło dziwić. Sam pamiętam, że kiedy Kominkowi powiedziałem w Zebrzydowicach, już po powrocie, czy nie można było tego trochę zróżnicować, powiedział: "Ależ mnie ksiądz zasmucił, dlatego że nie ma połowicznej Ewangelii" – przywoływał wydarzenia z 1965 roku duchowny.

Sam prymas Wyszyński wspominał natomiast, że orędzie do biskupów niemieckich było zarówno owocem nauczania Soboru Watykańskiego II, jak i, po prostu, samej Ewangelii. – Mówiliśmy nie jako dyplomaci (…). Mówiliśmy po kapłańsku i mówiliśmy po chrześcijańsku. Mówiliśmy po Chrystusowemu tak jak Chrystus z masztu krzyżowego. Możemy powiedzieć, że byliśmy pierwszymi, którzy w tej skali zastosowali Dekret o ekumenizmie, Konstytucję o Kościele i drugą o Obecności Kościoła w świecie współczesnym. Nasz apel przebaczenia i pojednania w najlepszym świetle ustawił religijną kulturę naszego narodu polskiego – podkreślał prymas Tysiąclecia.

"Takie nastroje podsycała propaganda"

W 1965 roku, 20 lat po wojnie – komentował dla PAP dr hab. Wojciech Kucharski złożone okoliczności powstania orędzia – mało kto był gotowy uznać, że Polacy mają za co przepraszać Niemców. – Postrzegano ich jako odpowiedzialnych za doznane cierpienie i śmierć oraz zniszczenia. Takie nastroje podsycała rządowa propaganda, kreśląc obraz Niemiec i Niemców jako odwiecznych wrogów Polski i skrzętnie przy tym przemilczając fakt, że w II wojnie światowej Polska padła ofiarą agresji z dwóch stron – przypominał historyk.

Według dra hab. Wojciecha Kucharskiego znaczna część Polaków zapewne zgodziłaby się na użycie w orędziu słów o przebaczeniu. - Z jego użyciem wiązałoby się pokazanie własnej wyższości moralnej nad tymi, którzy mordowali naszych ojców, nasze matki i dzieci. Czym innym jednak był zwrot prosimy o przebaczenie, bo kryje się za nim komunikat, że sami też jesteśmy winni i przenosił całe przesłanie na inny poziom moralny – zauważał badacz.

***

Słowa "przebaczamy i prosimy o przebaczenie", pisali ks. Roman Kuligowski i ks. Tadeusz Panuś, "wyznaczyły – przynajmniej w pewnym stopniu – bieg historii w stosunkach pomiędzy Polakami i Niemcami. Wyznaczyły też sposób działania jednego z sygnatariuszy listu z 1965 roku – abpa Karola Wojtyły, który już jako papież Jan Paweł II podjął w ramach przygotowania do Wielkiego Jubileuszu Roku 2000 wysiłki na rzecz »oczyszczenia pamięci«".

A Jan Józef Lipski, działacz opozycji demokratycznej w PRL, w jednym ze swoich szkiców o stosunkach polsko-niemieckich dodawał: "Wyciągniecie ręki przez Episkopat Polski do Episkopatu Niemiec było najśmielszym i najbardziej dalekowzrocznym czynem powojennej historii Polski".

Źródła: Polskie Radio/jp

"Przebaczamy i prosimy o przebaczenie". Materiały z konferencji naukowej zorganizowanej 14 maja 2008 roku w Krakowie przez Polskie Towarzystwo Teologiczne pod red. ks. Romana Kuligowskiego i ks. Tadeusza Panusia; PAP/Dzieje.pl, IPN/przystanekhistoria.pl. 

Polecane

Wróć do strony głównej