Najlepsza książka na późną jesień. Pomaga inaczej niż wszystkie
W tej powieści nic nie jest takie, jakie powinno być, w dodatku jesień panuje nad światem, a ci, których spotkamy, niepokojąco przypominają nas samych. "Dolina Muminków w listopadzie" to dla wielu miłośników cyklu Tove Jansson książka najbardziej zaskakująca i niezwykła.
2025-11-23, 21:15
Jeśli znalazłby się jeszcze ktoś, kto książki o Muminkach – w tym tę ostatnią z serii: "Dolinę Muminków w listopadzie" – traktowałby jedynie jako "powiastki dla dzieci", popełniłby wielki błąd. W ogóle "Dolina Muminków w listopadzie" jest pewnie najbardziej "dorosła" ze wszystkich części całego muminkowego cyklu. I być może na swój sposób najbardziej mroczna. Nie jest jednak przygnębiająca – wręcz przeciwnie.
Co się kryje w Dolinie Muminków?
Ale od początku. Historie o Muminkach są nie tylko dla młodych odbiorców? Dziś to stwierdzenie brzmi już jak oczywistość. Z jednej strony to ukochane przez dzieci opowieści o rodzinie sympatycznych trolli i innych fantazyjnych postaci. Z drugiej – narracje kryjące w sobie światy, do których klucz mogą mieć już tylko dojrzali czytelnicy.
Bo przecież w ilu książkach dla dzieci bohater (Piżmowiec) karmi się katastroficznymi ideami Oswalda Spenglera, autora słynnego "Zmierzchu Zachodu". Inna zaś postać (Filifionka) zmaga się, sądząc po objawach, z rodzajem jakiejś nerwicy lękowej. W ilu książkach dla dzieci mówi się tak prosto, a zarazem tak przejmująco, o nadchodzącej zagładzie świata ("Kometa nad Doliną Muminków" przypomina "Melancholię" Larsa von Triera, a według niektórych była dla tego reżysera inspiracją).
Opowieści o Muminkach można poznawać, w zależności od wieku i kompetencji czytelniczych, na poziomie "dziecięcym" lub "dorosłym" (zresztą, tak jak "Kubusia Puchatka", "Alicję w Krainie Czarów", przynajmniej niektóre książki Astrid Lindgren czy baśnie Andersena). Muminkowa dwoistość zakładanego odbiorcy wynika między innymi z tego, że sama Tove Jansson – fińska, tworząca po szwedzku, pisarka i malarka – nie zamierzała być "twórczynią dla dzieci". W pewnym momencie miała nawet dość, gdy nazywano ją "mamą Muminków". Chciała pisać przecież prozę dla dorosłego odbiorcy, a w ogóle to marzyła przede wszystkim o karierze artystycznej.
Na temat literatury dziecięco-dorosłej mówiła Tove Jansson w Polskim Radiu w 1978 roku tak: – Jeśli ktoś zaczyna pisać dla dzieci, pisze również dla siebie, inaczej rezultat nie będzie dobry. To, co się tworzy, staje się zmieszaniem odczuć dziecka i człowieka dojrzałego.
Posłuchaj
Muminki jak Sokrates, Jung (albo egzystencjaliści)
O tym, co wyszło z tego zmieszania, wiedzą kolejne pokolenia zachwyconych czytelników i zafrapowanych badaczy. Ci ostatni odnajdują w książkach o Muminkach fascynujące i bardzo dorosłe tematy: filozoficzne, społeczne, pedagogiczne czy psychoanalityczne. Tak powstały uczone rozprawy o "katastrofie" w Dolinie Muminków, filozofii stoickiej czy epikurejskiej, o melancholii, o kulturowych rolach w muminkowej rodzinie czy o Muminkach jako tych, którzy uczą "zgody na siebie".
"Dolina Muminków w listopadzie" również doczekała się takich analiz. A ponieważ jest ostatnią z dziewięciu książek o Muminkach – świadomym autorskim podsumowaniem i pożegnaniem – dla jej zrozumienia trzeba krótko przypomnieć, co się działo u początków Doliny.
Tove Jansson, Helsinki 1988. Fot. PAP/EPA Ucieczka do Doliny Muminków
"Była zima 1939 roku, czas wojny. Praca stała w miejscu; miało się uczucie, że każda próba stworzenia obrazu rzeczywistości jest całkowicie niepotrzebna", wspominała sama Tove Jansson powstawanie swojego słynnego cyklu. "Może więc nic dziwnego, że nagle ogarnęła mnie chęć napisania czegoś, co zaczynałoby się od »Był sobie kiedyś«".
Jak widać, idea Doliny Muminków i jej mieszkańców wpisuje się w motyw stworzenia świata, w którym można się schronić przez niebezpieczeństwem. Świata idyllicznego, który będzie lekarstwem na lęk. Arkadii, która stanie się źródłem światła wbrew panującym wokół prawdziwym ciemnościom.
Cykl o Muminkach to dla wielu przede wszystkim historia o bezpiecznym domu dla każdego. – Książki Tove Jansson składają się na filozoficzną księgę mówiącą o ładzie egzystencjalnym, o świecie, w którym każdy czuje się u siebie - mówił Grzegorz Leszczyński, badacz literatury dziecięcej. A tym, co funduje ów świat, jest aprobata człowieka w jego różnorodności i inności.
Posłuchaj
Posłuchaj
Listopadowi goście Muminków
Również dla różnorodnych bohaterów "Doliny Muminków w listopadzie" przywołane w tytule miejsce jest tym, za którym się tęskni i do którego w trudnym jesiennym czasie się idzie (dodajmy, że w szwedzkim oryginale tytułu tej książki jest tylko "Sent i november" – "Pod koniec listopada").
Możemy się więc już domyślić, dlaczego w ponury jesienny czas wszyscy chcą odwiedzić Muminków. Bo ich świat jest (dla mieszkańców świata wykreowanego przez Tove Jansson oraz dla jej czytelników) jakimś ratunkiem, jakimś wyjściem. Ucieleśnieniem marzeń. "Wieczorem, kiedy już wszyscy byli w swoich domach i cisza zalegała nad zatoką, Homek Toft opowiadał sobie historię, którą sam wymyślił. Była to historia o szczęśliwej rodzinie”. Tak "opowiadała sobie" Muminków jedna z postaci, które spotkamy na kartach tej książki. Inna, Filifionka, po traumatycznej historii ze sprzątaniem domu postanowiła, że musi zobaczyć znajomych, którzy są tak zajęci cały dzień miłymi i prostymi sprawami, że nie mają już czasu na "straszne myśli".
A Paszczak? Niepokojony myślami o bezcelowości tego, co stanowi o jego paszczakowym życiu (organizowanie życia innym) przypomniał sobie pewien cudowny poranek "w pokoju gościnnym z oknem na południe" i rodzinę zajmującą się czymś niezobowiązującym i przyjemnym. Z kolei wiekowy Wuj Truj chciał uciec do Doliny od tych, którzy traktowali go nieznośnie protekcjonalnie. Nawet Włóczykij, samotnik, który jak zwykle o tej porze roku wyruszył w długą drogę, zdecydował się na powrót do Doliny, bo tylko tam, jak wierzył, odnajdzie zapomniane takty do swojej piosenki o deszczu.
Jedynie Mimbla, kolejna z korowodu barwnych postaci "Doliny Muminków w listopadzie" (barwnych i wolnych od neuroz, bo "czuła się sama ze sobą znakomicie"), postanowiła udać się do rodziny sympatycznych trolli w najmniej pragmatycznym celu. Chciała po prostu odwiedzić swoją siostrzyczkę małą Mi.
Jeden z rysunków Tove Jansson, wystawa Muzeum Kinematografii w Łodzi, listopad 2000 r. Fot. PAP Pomaga na swój sposób
Philip Their w przedmowie do "Wiadomości", zbioru "dorosłych opowiadań" Tove Jansson, napisał, że pisarka zarówno w tych utworach, jak i w cyklu o Muminkach chciała przede wszystkim przekazać ludzkie portrety: ludzi "śmiesznych, zranionych, przyjaznych, zarozumiałych, wystraszonych, próżnych". Takie portrety znajdziemy też kartach "Doliny Muminków w listopadzie".
Każdy z tych bohaterów jest naszkicowany jedyną w swoim rodzaju kreską: pełną prostoty i czułości, często ciepłej ironii. Każdy z tych bohaterów – ze swoimi niespełnieniami, tęsknotami, neurozami, a może po prostu z potrzebą bycia szczęśliwym – jest bardzo prawdziwy. Czytelnik może w nich rozpoznać samego siebie.
A to rozpoznanie może być początkiem czegoś bardzo trudnego i ważnego. Może zrozumienia, że – tak jak bohaterowie tej książki – trzeba się jakoś zmierzyć z tym, jakim się jest. Zmierzyć się z tym, że również w Dolinie Muminków przychodzi dławiąca szarość listopada, a dom, w którym spodziewano się znaleźć wyjątkową rodzinę, jest pusty i obcy. Bo Muminki opuściły swoją Dolinę.
"Dolina Muminków w listopadzie" to między innymi też opowieść o pozbywaniu się złudzeń. Przecież, jak dowiadujemy się z kart tej książki, nawet członkowie wydawałoby się idealnej muminkowej rodziny potrzebowali odpocząć od siebie, bo byli sobą "strasznie zmęczeni" (tak, nawet Mamusia Muminka).
Jeśli cykl Tove Jansson traktowany bywa często przez dorosłych czytelników jako rodzaj literackiej terapii (a cytaty z Mamusi Muminka czy Włóczykija jako życiowe motta) – "Dolina Muminków w listopadzie" zdaje się iść jeszcze dalej. Pomaga – i podnosi na duchu jak każda pięknie opowiedziana historia – ale na swój sposób. Konfrontuje nas z sytuacją, w której nie ma przedmiotu naszych tęsknot, są za to obok ci inni, często nieznośni, z którymi trzeba wytrzymać pod jednym dachem. Trzeba próbować siebie nawzajem zrozumieć, sobie nawzajem pomóc. I trzeba – nawet jak to będzie rozczarowujące, bo "nie takie, jak miało być" – zorganizować wspólny jesienny wieczór.
Stworzyć, mimo chłodu, deszczu i coraz krótszych dni, przestrzeń, w której będzie przez chwilę ciepło i bezpiecznie. Przygotować (Filifionka) zupę rybną, grzanki z serem i wino z jabłek. Zagrać na harmonijce (Włóczykij), zatańczyć (Mimbla). Pogodzić się z listopadem w Dolinie Muminków.
Źródło: Polskie Radio/jp
Tove Jansson, "Dolina Muminków w listopadzie", tł. Teresa Chłapowska, Warszawa 1980; tejże: "Wiadomość", tł. Teresa Chłapowska, Justyna Czechowska, Warszawa 2015; Hanna Dymel-Trzebiatowska, "Filozoficzne i translatoryczne wędrówki po Dolinie Muminków", Gdańsk 2025; tejże, "Przechadzki po Dolinie Muminków. Perspektywa filozoficzno-literacka", Gdańsk 2024; Boel Westin, "Tove Jansson. Mama Muminków", tł. Bogumiła Ratajczak, Warszawa 2012; Anna Czernow, "Dolina bez Muminków. Studium czytania na podstawie "Doliny Muminków w listopadzie" Tove Jansson", w: "Zapomniane/zapamiętane. Dziecięce lektury czytane po latach", red. E. Ihnatowicz, Warszawa 2014.