Gliwice zaskoczyły Brytyjczyków. Polacy mają czym się chwalić

W Gliwicach żyje się lepiej niż w angielskim Darlington - ustalił brytyjski dziennik "The Telegraph". Gazeta zestawia historię obu miejsc i wskazuje na punkty wspólne, jednocześnie zastanawiając się nad tym, czemu śląskie miasto jest dziś 45 proc. bogatsze od północnoangielskiego ośrodka.

2025-11-24, 11:15

Gliwice zaskoczyły Brytyjczyków. Polacy mają czym się chwalić
W Gliwicach żyje się lepiej niż w angielskim Darlington. Foto: Adam Burakowski/East News

Gliwice jako symbol sukcesu

Według "The Telegraph" Gliwice stoją na czele niezwykłej, 20-letniej ekspansji gospodarczej Polski, co stoi w kontraście z ubożejącym Darlington i pogrążoną w kryzysie Wielką Brytanią. "Kiedy polscy hydraulicy, kelnerzy i zbieracze owoców przybywali tu tłumnie dwie dekady temu, brytyjski standard życia był ponad dwukrotnie wyższy niż w ich ojczyźnie. Dziś przepaści praktycznie nie ma - Wielka Brytania jest bogatsza tylko o 16 proc. i wszystko wskazuje na to, że za pięć lat Polska ją wyprzedzi" - podkreślono.

Gliwice i Darlington zostały ze sobą zestawione z uwagi na podobny rozmiar, a także historyczne i geograficzne podobieństwa. Za jeden z symboli transformacji polskiego miasta uznano jedną z kawiarni pośród szarych blokowisk. Niegdyś był to "obskurny bar", do którego ludzie przychodzili, aby się upić, dziś jest to miejsce spotkań mieszkańców, których stać na dobrą kawę. Przeszło metamorfozę tak jak pobliskie bloki.

"Telegraph" pokazuje, jaką drogę pokonały Gliwice po okresie PRL i transformacji. W 2003 r. 10 proc. populacji była bezrobotna. Obecnie jest to 2,7 proc. Z ośrodka, dla którego kluczowy był przemysł górniczy i stalowy, stały się miejscem, gdzie kwitną m.in. branża IT, lotnictwo i obronność. Jako symptomy dużych przemian wskazano lokale usługowe: wyspecjalizowane kawiarnie, puby z rzemieślniczym piwem czy ekskluzywne restauracje. "Gliwice nie są przytłoczone gentryfikacją, ale kierunek zmian jest aż nadto wyraźny" - czytamy.

Kiedyś ponad dwukrotnie bogatsi

Na przeciwległym biegunie jest Darlington. Rozmówcą dziennika jest polski taksówkarz, który wyjechał do miasta kilkanaście lat temu. "Jadąc obok zmęczonych życiem, typowych angielskich szeregówek" opowiadał on, że gdy opuszczał swoją ojczyznę, to miasto zdawało się być znacznie zamożniejszym. Dziś Polska jest "dwa lub trzy kroki do przodu". Potwierdzają to dane Eurostatu. Poziom życia skorygowany o siłę nabywczą jest w Darlington 14 proc. niższy niż polska średnia. 20 lat temu był 2,4 razy wyższy.

Ośrodek w północno-wschodniej Anglii narzeka na niedoinwestowanie, zbyt wolne i nieskuteczne reformy. Brytyjski dziennik znów zestawia tę atmosferę z Gliwicami. Nie tylko są one dobrze skomunikowane z krajem dzięki autostradom A1 i A4. Umiejętnie korzystają też ze swoich zasobów. Lokalna politechnika współpracuje z lokalnymi start-upami, dzięki czemu firmy mają ciągły napływ rąk do pracy.

Darlington ma dobre połączenia transportowe (leży na trasie Londyn-Edynburg) i lotnisko w pobliżu, podobnie jak uniwersytety. Niedaleko miasta jest też port. A jednak tam potencjał ten nie jest wykorzystywany. Brakuje sprawnego transportu publicznego, planowane inwestycje, jak remont dworca i budowa kampusu, się przeciągają. Choć do Londynu jest blisko, to koszt podróży jest wysoki. W efekcie trudno jest zatrzymać najzdolniejsze osoby, na czym traci sektor prywatny. "Nic dziwnego, że miasto boryka się z wysokim odsetkiem młodych ludzi nieuczących się, niepracujących i nieszkolących się" - czytamy.

Choć w Darlingon jest kilku sporych pracodawców (m.in. Amazon), a jedną ze swych siedzib ma tu państwowe ministerstwo skarbu, wciąż "potrzebuje o wiele więcej miejsc pracy w nowoczesnych branżach, by c" - wyrokuje "Telegraph".

Czytaj także:

Źródło: "The Telegraph"/Polskie Radio/ms

Polecane

Wróć do strony głównej