Białoruś paraliżuje niebo. Były szef MSZ Litwy: to akt terroru

- Lotnisko w Wilnie jest blisko granicy. Pewnego razu balony leciały do nas przez całą noc, regularnie co pół godziny. Tak nie wygląda przemyt papierosów - mówi portalowi PolskieRadio24.pl były szef MSZ Litwy Linas Linkevicius. To cud, że nikt nie zginął. A ataki balonowe nie ustają. Do tego Białoruś zajęła około tysiąca ciężarówek litewskich firm i obłożyła je do "haraczem" parkingowym, relacjonuje dyplomata.

2025-12-10, 15:45

Białoruś paraliżuje niebo. Były szef MSZ Litwy: to akt terroru
Ataki hybrydowe z Białorusi nie ustają. W odpowiedzi Litwa prowadziła stan wyjątkowy. Foto: VSAT/VLADIMIR SMIRNOV/AFP/East News
  • W związku z atakami balonów, Litwa poprosiła o pomoc NATO i Unię Europejską.
  • Ataki są masowe, co wskazuje na autorstwo reżimów Łukaszenki i Putina. Przypominają prowadzoną wcześniej przez obu dyktatorów "wojnę hybrydową" na granicy z wykorzystaniem migrantów.
  • Białoruś zatrzymała setki litewskich ciężarówek, nie wypuszcza ich z kraju i nakłada opłaty za "parking".
  • - Jeśli poprzestaniemy na obserwowaniu sytuacji, Putin posunie się dalej - ostrzega były szef MSZ Litwy Linas Linkevicius. Mówi, że trzeba wypracować europejski plan pokojowy, nałożyć sankcje, dozbroić Ukrainę, zamrozić aktywa Rosji.

Litwa atakowana przez balony. Putin i Łukaszenka na wojnie hybrydowej

Litwa ogłosiła 8 grudnia stan sytuacji ekstremalnejPowodem są naloty balonów od strony Białorusi, obserwowane tej jesieni. - Tylko w październiku było ich 70 - wskazuje w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl były szef MSZ Litwy Linas Linkevicius.  

Do kolejnych takich samych ataków dochodziło w listopadzie i w grudniu. Według danych MSW Litwy w 2025 toku odnotowano w sumie 600 przypadków naruszenia przestrzeni powietrznej przez balony znad Białorusi i 197 przez drony. Litewskie Porty Lotnicze oszacowały, że w ciągu tych dwóch miesięcy koszty zakłóceń lotów przyniosły straty wartości 750 tys. euro, dotknęły 320 lotów i 45 tysięcy pasażerów. To oczywiście niepełny rachunek strat. Jeszcze poważniejszą kwestią jest stałe naruszanie granic UE  i NATO poprzez tego rodzaju hybrydową agresję.

Litwa poprosiła o pomoc NATO i EU. Ma dwie propozycje

Były szef MSZ Linas Linkevicius w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl przyznaje, że Litwa szuka wsparcia w UE i w NATO.  - W NATO istnieje możliwość współpracy z zespołami wsparcia przeciw zagrożeniom hybrydowym i oczekujemy, że to możliwe. W Unii Europejskiej zasugerowaliśmy rozszerzenie kryteriów sankcji, powinny być dostosowane do osób i organizacji zaangażowanych w organizowanie tych hybrydowych zagrożeń - relacjonuje. - Spodziewamy się, że te kryteria zostaną zmienione w tym miesiącu przed Bożym Narodzeniem, tak szybko, jak to możliwe. I tutaj potrzebujemy wsparcia naszych sojuszników w UE i NATO - podkreśla Linkevicius.

Polityk zaznacza, że to nie jest "kontrabanda papierosów", a atak hybrydowy. - To co się dzieje, to nie tylko przemyt. Chodzi o masowy charakter tych przekroczeń granicy. Lotnisko w Wilnie jest bardzo blisko granicy, około 30 kilometrów od niej. Te ataki są bardzo niebezpieczne dla samolotów i dla pasażerów. Dotknęły dziesiątki tysięcy podróżnych, naruszyły ich plany. I są kontynuowane. Zauważyliśmy też, że balony są celowo kierowane w okolice lotniska - mówi nam były szef MSZ Litwy.

Dyplomata podkreśla, że udział władz państwowych Białorusi w tym procederze jest pewny. Jest to atak hybrydowy i tak uznaje Unia Europejska. - W mojej ocenie to próba przeprowadzenia aktu terrorystycznego, bo bezpieczeństwo lotów cywilnych i tysięcy pasażerów jest zagrożone - dodaje.

Uwięzione ciężarówki

Naloty balonów to nie jedyna wroga inicjatywa ze strony Białorusi. - Na terytorium Białorusi przetrzymywanych jest ponad tysiąc ciężarówek. Pod koniec października próbowaliśmy wdrożyć pewne środki. Białoruska granica została całkowicie zamknięta, zamknęliśmy wszystkie przejścia graniczne. Było to bolesne dla reżimu. Wtedy Białorusini zareagowali i zatrzymali wszystkie ciężarówki jadące tranzytem, przenieśli je na wyznaczone miejsca parkingowe i de facto "aresztowali". I nawet z możliwością nawet konfiskaty, bo teraz domagają się zapłaty za ten "parking", około 120 euro dziennie. I tak codziennie, nie pozwalają pojazdom wyjechać, nawet teraz, gdy granica już jest otwarta - wyjaśnia polityk. Ciężarówki to własność litewskich firm.

Jak zaznacza Linkevicius, dodatkowe środki i presja na reżim są potrzebne bezzwłocznie,  w przeciwnym razie prowokacjom Białorusi i Rosji nie będzie końca. Polityk dodaje, że Białorusini domagają się negocjacji na poziomie politycznym, bo tak chcieliby legitymizować swój reżim. Kontakty z reżimem z oczywistych względów nie są utrzymywane. 

Rosja i Białoruś eskalują agresję

Agresja eskaluje. Jest wiele strat finansowych. Czy zatem możliwe jest, by dyktatorzy płacili za szkody, które popełniają? Na przykład, by pokryli straty finansowe, które zgłasza litewskie lotnisko? - Jak dotąd cieszą się bezkarnością, mają swobodę działania i poczucie, że nie ponoszą żadnych kosztów. Trzeba wprowadzić sankcje na Białoruś. Możemy na przykład sankcjonować banki, możemy też dyskutować o możliwości wykorzystania ich aktywów na naszym terytorium. Podobnie w przypadku Rosji. Rosjanie czują się silni, bo nie nałożono dodatkowych sankcji - mówi nam polityk.

Linkevicius zaznacza, że plan pokojowy, który został zaproponowany w czasie negocjacji pod wodzą Waszyngtonu, nie brzmi przekonująco dla wszystkich, nie tylko dla Ukraińców i to także powód, dla którego Rosja czuje się silniejsza i pewniejsza. - Jednak musimy rozumieć, że Rosja również mierzy się z problemami gospodarczymi. Wojna na wyniszczenie jest trudna także dla Rosji. I jeśli zmobilizujemy nasze zasoby, by naciskać na Rosję, nałożymy nowe bardziej efektywne sankcje, ukrócimy stosowanie wyjątków i obejść sankcji, znajdziemy wsparcie militarne dla Ukrainy, to sytuacja będzie inna - ocenia.

Linkevicius mówi, że to nie jest tylko sprawa Litwy. Bo Putin i Łukaszenka kwestionują Europę, nasze instytucje i to w krajach UE należy traktować bardzo poważnie.

Plan pokojowy wprawił wszystkich w osłupienie

Istnieją poważne obawy, że negocjacje dotyczące planu pokojowego pod kuratelą Donalda Trumpa mogą nie doprowadzić nie do pokoju, a do pogorszenia sytuacji w regionie.

- W rzeczywistości Rosjanie nie ponoszą żadnych nowych kosztów tego co robią, co więcej, w negocjacjach ze Stanami Zjednoczonymi mogą cieszyć się z podniesienia do poziomu równorzędnego partnera. Rozmawiają o możliwych interesach. Nie ma w ogóle mowy o popełnionych przestępstwach. Wygląda na to, że nikogo to nie obchodzi. Zasadniczo to wszystko nie ma nic wspólnego z trwałym pokojem,  To byłaby przerwa w wojnie - ostrzega polityk.

Linkevicius zaznacza, że nadszedł czas, aby Europa sama stworzyła plan pokojowy. - Europejczycy powinni wyjść z inicjatywami, z planem, z propozycjami, nie tylko narzekać, że nie mogą zasiadać przy stole negocjacyjnym, co teraz słyszymy. Nie powinniśmy czekać, aż Ameryka przyniesie plan. Europa jest wystarczająco silna - mówi politykZaznacza, że UE powinna przemyśleć, w jaki sposób neutralizować sprzeciw niektórych krajów, które działają wbrew polityce Unii Europejskiej.

Groźba ataku Rosji na państwa bałtyckie i na Polskę

Niemal codziennie mówi się o możliwym ataku Rosji na państwa wschodniej flanki NATO i Skandynawię.  - Jest tu wiele "jeśli". Bo jeśli nic nie zrobimy, nie zareagujemy, oczywiście Rosjanie będą silniejsi, poczują się zachęceni do kontynuowania agresji i mogą nas zaatakować - mówi polityk.

Jak dodaje Linkevicius, klucz leży w odpowiedniej reakcji. Przypomina, że Rosjanie mają problemy - do tej pory nie mogą zdobyć nawet Pokrowska. Nie chce przyłączać się do tych, którzy prognozują, kiedy mógłby nastąpić atak. Ale to nie znaczy, że można się zrelaksować. - Mamy czas, by stać się silniejsi, i musimy go wykorzystać. Jeśli będziemy tylko czekać i obserwować sytuację, pozwalając przeciwnikom rosnąć i stawać się coraz silniejszymi, na pewno zmierzymy się z problemami w przyszłości - ostrzega.

Wskazuje, że konieczne jest wykorzystanie rosyjskich zamrożonych zasobów finansowych - to trudne, ale po prostu trzeba to zrobić. Linkevicius dodaje, że byłaby to właściwa odpowiedź na działania Rosji, a "na pewno lepsza niż narzekanie". - Powinniśmy opracować własne propozycje planu pokojowego. Powinniśmy ustanowić trybunał ds. przestępstw, zbrodni agresji Rosji - wskazuje polityk. Dodaje, że pojawiają się ponoć pomysły, by zbrodniarzy wojennych zwolnić z odpowiedzialności, i ma nadzieję, że Europa nigdy się na to nie zgodzi. Do tego, dodaje dyplomata, konieczne jest przekazywanie broni ofensywnej i defensywnej Ukrainie, nakładanie sankcji na Rosję i Białoruś oraz na kraje trzecie, te, które pomagają je omijać.

Czytaj także:

Z Linasem Linkeviciusem, byłym szefem MSZ Litwy, rozmawiała Agnieszka Kamińska, PolskieRadio24.pl

 

Polecane

Wróć do strony głównej