Dzień Zwycięstwa. Miedwiediew obraził Saakaszwilego. Gruzja: to klaunada
Rosyjskie i gruzińskie media zauważają, że przywódcy obu zwaśnionych krajów nawet w Dniu Zwycięstwa nie potrafili przestać wzajemnie się obrażać.
2011-05-09, 21:27
Posłuchaj
Przyczynkiem do incydentu dyplomatycznego było posłanie prezydenta Rosji do wszystkich narodów, które w ramach dawnego Związku Radzieckiego brały udział w II wojnie światowej. Dmitrij Miedwiediew pozdrowił także weteranów z Gruzji, z którą od 2008 roku, po wojnie o Osetię Południową, Rosja nie utrzymuje stosunków dyplomatycznych.
Zwyczajowo gospodarz Kremla przekazywał list z pozdrowieniami na ręce przywódców każdego z krajów. Natomiast w przypadku Gruzji przesłanie kierowane było bezpośrednio do narodu gruzińskiego z pominięciem Micheila Saakaszwilego.
Tbilisi nazwało takie zachowania "klaunadą". Moskwa nie czekała długo na odpowiedź.
Znany z improwizacji prezydent Gruzji odwiedził mogiłę bohatera Związku Radzieckiego Melitona Kantarija, który razem z Rosjaninem Michaiłem Jegorowem zawiesił 66 lat temu na gmachu Reichstagu czerwoną flagę z sierpem i młotem.
- Bohater II wojny światowej umarł jako wygnaniec z Abchazji, a jego przyjaciel Rosjanin jest dziś okupantem - oświadczył Micheil Saakaszwili. - Takie też są losy Gruzji - dodał gruziński prezydent.
Po wojnie z 2008 roku Rosja uznała niepodległość zbuntowanych republik Abchazji i Osetii Południowej. Jako gwarant niepodległości w obu regionach stacjonują rosyjscy żołnierze.
IAR,kk
REKLAMA