Galliano się usprawiedliwia: żałoba, leki, alkohol
W Paryżu rozpoczął się proces brytyjskiego projektanta mody Johna Galliano. Były dyrektor artystyczny Diora jest oskarżony o antysemickie wypowiedzi i agresywne zachowanie wobec trzech osób.
2011-06-22, 21:25
Galliano zeznał w sądzie, że "tak naprawdę nie pamięta dobrze, co się wydarzyło". - Kiedy doszło do zdarzenia, byłem pod wpływem mieszanki leków uspokajających i przeciwdepresyjnych, środków nasennych i alkoholu - powiedział. Dodał, że ostatnio odbył dwumiesięczną terapię odwykową.
Wspomniał również o swojej żałobie po zmarłym w 2007 roku przyjacielu Stevenie Robinsonie i o rodzicach. - Nie miałem czasu na żałobę. Byłem pod ciągłą presją, zdarzało się, że brałem środki nasenne nawet w dzień - mówił.
W październiku 2010, w paryskim barze w dzielnicy Marais, Galliano obraził młodą kobietę antyżydowskimi wyzwiskami. Historia powtórzyła się w lutym br., w paryskim barze "La Perle". Projektant obrzucił siedzącą obok niego parę antysemickimi inwektywami. Według mediów, Galliano powiedział do nich: "Brudne żydowskie gęby, powinniście nie żyć".
Adwokat projektanta, Aurelien Hamelle, powiedział dziennikarzom, że "Galliano czuje ulgę, mogąc wyjaśnić swoje zachowanie przed sądem. Chce przeprosić pokrzywdzonych, prosić o przebaczenie i rozpocząć wszystko na nowo".
Z kolei adwokat strony przeciwnej, Yves Beddouk, ocenił, że wyjaśnienia Galliano nie są wystarczające. - Pokrzywdzona bardzo ciężko przeżyła całe zdarzenie; projektant powtarzał jej, że jest brzydka, że ma nieciekawe uda, że jest brudną Żydówką - oświadczył.
Werdykt sądowy ma być ogłoszony za kilka tygodni. Projektantowi grozi do sześciu miesięcy więzienia i 22,5 tys. euro grzywny.
Po tym skandalu dom mody Dior zwolnił projektanta ze stanowiska dyrektora artystycznego. Do tej pory nie wiadomo, kto zastąpi Brytyjczyka w słynnym koncernie.
PAP,kk
REKLAMA