Atak 11 września ośmielił terrorystów

Większy wpływ na świat miał kryzys gospodarczy niż ataki z 11 września 2001 roku - tak uważa amerykanista profesor Bohdan Szklarski z Collegium Civitas. Konsekwencją zamachu był wzrost zagrożenia terroryzmem na świecie.

2011-09-12, 09:23

Atak 11 września ośmielił terrorystów
. Foto: fot. Wojciech Kusiński, PR

Posłuchaj

Świat był lepszy przed 11 września 2001
+
Dodaj do playlisty

Profesor Bohdan Szklarski podkreślił w "Sygnałach Dnia" , że nadużyciem jest przypisywanie zmian we współczesnym świecie wyłącznie atakom terrorystycznym z 2001 roku. Jego zdaniem nie można twierdzić, że amerykańska polityka walki z terroryzmem wpędziła Stany Zjednoczone w finansowy kryzys.

Przyznał jednak, że większe zagrożenie terroryzmem jest konsekewecją uderzenia 11 września w Stany Zjednoczone - bo ośmieliło ono terrorystów i pojawiły się nowe grupy terrorystyczne, a państwa zachodnie w większym stopniu sięgnęły po przemoc.

Świat pod znakiem kryzysu z 2008 roku

Bohdan Szklarski uważa, że obecna sytuacja w większym stopniu jest obciążona tym, co się stało w 2008 roku i światowym kryzysem gospodarczym. Ekspert przyznał, że amerykański deficyt budżetowy jest napędzany wydatkami na zbrojenia, ale z drugiej strony przemysł zbrojeniowy USA nakręca koniunkturę gospodarczą i rozwój technologii. Profesor Szklarski jest też zdania, że być może wysiłki militarne Stanów Zjednoczonych podtrzymały amerykańską gospodarkę w kryzysie.

Ekspert wyraził przekonanie, że wojna w Iraku nie była potrzebna, ale wojna w Afganistanie była nieunikniona. Podkreślił, że Amerykanie musieli odpowiedzieć na ataki terrorystów, a talibowie byli głównymi sponsorami bin Ladena. Dodał jednak, że w przypadku Afganistanu zbudowanie demokracji jest mało prawdopodobne.

REKLAMA

Według Szklarskiego, w Tunezji i Libii prawdopodobnie również nie uda się stworzyć demokracji w stylu zachodnim, o czym przekonamy się w ciągu najbliższych 2- 3 lat.

Profesor Szklarski nie wierzy jednak, że powodem rewolucji w tych krajach jest manipulacja wywiadów i chęć przejęcia kontroli nad ropą przez pogrążone w kryzysie państwa Zachodu.

Komentując społeczne konsekwencje 11 września profesor przypomniał, że ostre podziały w amerykańskiej polityce zostały zainicjowane nie po 2001 roku, ale już w 1994 roku. Wtedy republikanie i demokraci zaczęli się od siebie oddalać, a w obu partiach na sile zaczęli zyskiwać radykałowie.

IAR

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej