Tunezja po wyborach. "Kontynuujemy rewolucję"
Sytuacja w Tunezji po wyborach parlamentarnych jest niespokojna. Przywódca zwycięskich islamistów zapowiada, że jego partia uszanuje prawa kobiet i niewierzących.
2011-10-28, 07:19
Z kolei zwolennicy jednego z ugrupowań opozycyjnych, któremu odebrano kilka mandatów, podpalili biuro burmistrza w jednym z miast na prowincji. Według rezultatów ogłoszonych przez komisję wyborczą umiarkowanie islamistyczna Partia Odrodzenia zdobyła 41.47 procent głosów, co daje jej 90 miejsc w nowym 217-osobowym parlamencie.
Na drugim miejscu z 13,82 procent znalazł się Kongres dla Republiki, a na trzecim centrolewicowa partia Ettakol z poparciem 9.68 procent wyborców
Po ogłoszeniu wyniku wyborów lider Partii Odrodzenia Raszid Ghannuszi mówił, że jego partia będzie kontynuowała rewolucję. Dodał, że celem jego formacji jest doprowadzenie do tego, by "Tunezja była wolnym, niezależnym, rozwijającym się i zamożnym krajem, w którym prawa Boga, Proroka, kobiet, mężczyzn, wierzących i nie wierzących będą gwarantowane".
Wybory i decyzje komisji wyborczej doprowadziły do wybuchu niezadowolenia w Sidi Bu Zajd w środkowej części kraju. Sympatycy partii Lista Ludowa biznesmena Heczmiego Hamdiego podpalili siedzibę burmistrza. Policja użyła gazu łzawiącego, by rozproszyć protestujących, którzy wyrazili sprzeciw wobec unieważnienia mandatów zdobytych przez partię Hamdiego w sześciu dystryktach. Podstawą do odebrania mandatów były rzekome nadużycia finansowe w kampanii wyborczej. W Sidi Bu Zajd Lista Ludowa cieszy się znacznym poparciem.
REKLAMA
IAR, to
REKLAMA