Jackson sam wstrzyknął sobie śmiertelny lek?
Tak twierdzi kluczowy świadek obrony w procesie doktora Conrada Murraya, oskarżonego o nieumyślne spowodowanie śmierci Michaela Jacksona.
2011-10-29, 07:08
Doktor Paul White, ekspert w dziedzinie anestezjologii, ocenił, że tylko w ten sposób można wytłumaczyć wysoki poziom znieczulającego propofolu, który Jackson przyjmował jako lek nasenny, oraz lorazepamu - środka o działaniu przeciwlękowym - stwierdzony w organizmie Jacksona w czasie autopsji.
Jego zdaniem piosenkarz - pod nieobecność lekarza - podał sobie dożylnie 25 mg propofolu mniej więcej godzinę po tym, jak identyczną dawkę podał mu doktor Murray.
Śmiertelny efekt połączenia leków
White ocenił też, że Jackson mógł połknąć wcześniej w nocy osiem tabletek lorazepamu, co by wyjaśniało poziom środka znieczulającego we krwi piosenkarza.
- Efekt połączenia obu leków może być bardzo silny, a konsekwencje "śmiertelne" - podkreślił świadek obrony.
REKLAMA
Sprzeczne zeznania
White podważył w ten sposób zeznania innego lekarza, świadka oskarżenia Stevena Shafera (zresztą swojego byłego współpracownika), który wyraził w sądzie przekonanie, że Murray wiele godzin podawał Jacksonowi propofol przez kroplówkę. Shafer argumentował, że po przyjęciu takiej ilości środków znieczulających Jackson nie byłby w stanie sam zrobić zastrzyku, w czasie okolo dwuminutowej nieobecności Murraya.
White zwraca jednak uwagę, że oględziny domu piosenkarza nie stwierdziły obecności kroplówki, a zeznania Murraya na temat ilości podawanego leku nie są zgodne z wynikami autopsji. Dr White to najprawdopodobniej ostatni świadek obrony.
***
REKLAMA
Jackson zmarł 25 czerwca 2009 roku. Jak ustalono, przyczyną śmierci było przedawkowanie propofolu, a lorazepam mógł odegrać jedynie pomocniczą rolę.
Eksperci zwracali uwagę, że propofol w ogóle nie powinien być stosowany jako lek nasenny, a zaordynować go można jedynie w warunkach szpitalnych, monitorując dokładnie stan pacjenta. Jeśli lekarz Jacksona zostanie uznany za winnego, będzie mu grozić do 4 lat więzienia.
mr
REKLAMA
REKLAMA