Tusk spełnił obietnicę: odwiedził pana Czesława
Premier z Czesławem Doleckim podobnie, jak w październiku spotkał się w Spółdzielni Socjalnej "Rybka" w Katowicach.
2011-12-21, 14:46
Posłuchaj
Zobacz galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH >>>
- Potrzeba by pięciu godzin, by o wszystkim porozmawiać - powiedział Dolecki witając premiera. - Aż tyle czasu nie mamy, ale postaramy się - odpowiedział Tusk. - To ja mam trzy takie główne tematy - wyjaśnił pan Czesław.
Jak mówił wcześniej dziennikarzom, przygotował się trochę do rozmowy z premierem - chciał poruszyć tematy m.in. problemów w służbie zdrowia ("Leczenie kanałowe u dentysty kosztuje 300 zł: kogo na to stać - biznesmenów, prezesów, ale nie zwykłego człowieka"), górnictwie ("To, co zrobili - górnik zjeżdża jak do grobu, ani nie wie czy wyjedzie do góry - za sam zjazd 200 zł powinno się płacić górnikom dodatkowo") czy przywilejach ("Te mieszkania służbowe, biura poselskie to 11 tys. miesięcznie na to idą, a czy choć jeden człowiek poszedł tam rozmawiać?").
Premier po raz pierwszy rozmawiał z Czesławem Doleckim 3 października. W ramach przedwyborczej kampanii zjadł wtedy śniadanie w Spółdzielni Socjalni "Rybka" założonej w katowickiej dzielnicy Giszowiec przez grupę okolicznych bezrobotnych. W rozmowie z szefem rządu katowiczanie skarżyli wówczas się m.in. na patologie w górnictwie, niskie świadczenia, wysokie ceny czy brak pracy dla młodych.
REKLAMA
Czesław z "Rybki"
Jednym z mieszkańców wyjątkowo głośno i dobitnie wykrzykującym wtedy swoje opinie był Czesław Dolecki. Premier zachęcał go do wzięcia udziału w wyborach, a jednocześnie zaprosił do udziału w śląskim obiedzie, który miał zjeść w tym samym miejscu kilka dni później.
6 października, mimo że Tusk przyjechał znów do Katowic, do spotkania z Doleckim nie doszło. Jak tłumaczył później dziennikarzom, gospodarze "Rybki" nie mieli namiarów na pana Czesława i nie udało się go zaprosić w czasie, w którym był akurat w spółdzielni.
aj
REKLAMA