Drugi na biegunie południowym
Głodni Anglicy dotarli do namiotu pozostawionego przez grupę Amundsena na biegunie. Dla Scotta i jego towarzyszy był to ciężki cios...
2012-01-18, 06:00
100 lat temu, 18 stycznia 1912 roku, jako drugi człowiek w historii do bieguna południowego dotarł Anglik Robert Scott, oficer Royal Navy i badacz polarny. W czasie powrotu wszyscy uczestnicy wyprawy zamarzli. Kilka tygodni wcześniej biegun południowy zdobył Norweg Roald Amundsen - jego grupa dotarła do celu w niespełna dwa miesiące, 14 grudnia 1911 roku.
Robert Scott wyruszył ku biegunowi na początku listopada 1911 roku. 18 stycznia 1912 roku skrajnie wyczerpani, głodni Anglicy dotarli do namiotu pozostawionego przez grupę Amundsena na biegunie. Dla Scotta i jego towarzyszy był to ciężki cios. Nie udało im się już pokonać drogi powrotnej. Robert Scott zmarł prawdopodobnie 29 marca 1912 roku z głodu i wyczerpania. Ekspedycja ratunkowa, która wyruszyła na poszukiwania wiosną, znalazła namiot ze zamarzniętymi ciałami Scotta i jego towarzyszy w odległości zaledwie 12 kilometrów od "One Tone Depot" - magazynu z zapasami żywności i paliw.
Robert Scott urodził się 6 czerwca 1868 roku w Plymouth w Anglii. Zdobył rozgłos jako badacz Antarktydy. W 1900 roku został dowódcą angielskiej wyprawy antarktycznej, a rok później, na pokładzie statku Discovery, wyruszył na południe ze szkockiego miasta Dundee. Jego wyprawa dotarła na południe dalej niż ktokolwiek inny w tym czasie. Pod koniec 1911 roku Scott udał się na wyprawę na Antarktydę, tym razem z zamiarem osiągnięcia jako pierwszy z ludzi bieguna południowego. Dotarł tam jednak dopiero drugi po Amundsenie.
Wyprawa Scotta była źle przygotowana. Nie mając zaufania do psów pociągowych, wyposażył grupę w nieprzystosowane do polarnych warunków islandzkie kucyki białej maści, oraz niesprawdzone w warunkach polarnych sanie motorowe. Dodatkowo przed początkiem zimy antarktycznej zbudował tylko jeden magazyn żywności na Lodowcu Rossa. Uczestnicy brytyjskiej ekspedycji po dotarciu do bieguna znaleźli namiot z norweską flagą. Nie udało im się już pokonać drogi powrotnej.
REKLAMA
REKLAMA