Mieli ochraniać Obamę, a zabawiali się z prostytutkami
Ponad dwudziestu żołnierzy i agentów Secret Service korzystało z usług prostytutek przed niedawną wizytą Baracka Obamy w Kolumbii.
2012-04-18, 07:20
Posłuchaj
W ubiegłym tygodniu grupa funkcjonariuszy Secret Servivce i wojskowych udała się do Cartageny w Kolumbii by przygotować wizytę prezydenta USA na szczycie obu Ameryk. Jeszcze przed przybyciem Baracka Obamy udali się do klubu go-go, gdzie pili alkohol i zabawiali się z prostytutkami.
Następnie zaprosili je do hotelu, w którym przebywali. Sprawa wyszła na jaw z powodu awantury, jaka wywiązała się pomiędzy jednym z amerykańskich agentów, a zaproszoną przez niego panią. Nieporozumienie dotyczyło wysokości zapłaty za usługi seksualne. Gdy kolumbijska policja powiadomiła o incydencie ambasadę USA, 11 funkcjonariuszy Secret Service ściągnięto do kraju. Później okazało się, że w zabawach z kolumbijskimi prostytutkami brało też 10 żołnierzy jednostek specjalnych, którzy mieli zabezpieczać wizytę prezydenta Baracka Obamy.
Oburzenie zachowaniem amerykańskiego personelu wyrazili dyrektor Secret Service Mark Sullivan oraz szef połączonych sztabów generał Martin Dempsey. Obaj zapewnili, że przeprowadzą dogłębne śledztwo by wyjaśnić czy był to odosobniony przypadek czy "wierzchołek góry lodowej".
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
REKLAMA
(pp)
REKLAMA