Głosowali na niego, bo bali się, że ich zabije

Były prezydent Liberii Charles Taylor stanie się pierwszym przywódcą państwa, osądzonym przez międzynarodowy trybunał za zbrodnie wojenne.

2012-04-24, 10:17

Głosowali na niego, bo bali się, że ich zabije
Proces byłego prezydenta Liberii Charlesa Taylora. Foto: PAP/EPA /Jerry Lampen/POOL

Były prezydent Liberii Charles Taylor stanie się pierwszym przywódcą państwa, osądzonym przez międzynarodowy trybunał za zbrodnie wojenne.

W czwartek Trybunał ONZ ds. Sierra Leone wyda wyrok na 64. Letnim Taylorze, na którym ciąży 11 zarzutów o zbrodnie przeciwko ludzkości.

W latach 90. wywoływał w zachodniej Afryce wojny, a ogarnięte nimi kraje okradał z ich naturalnych bogactw i w ten sposób pomnażać własne bogactwo i potęgę.

W Boże Narodzenie 1989 r. wywołał wojnę domową w rodzinnej Liberii, w której niespodziewanie pojawił się po ucieczce z więzienia w USA (w styczniu gazeta "Boston Globe" podała, że z więzienia uwolnili go oficerowie CIA, werbując do współpracy) i przeszkoleniu partyzanckim w Libii.

REKLAMA

Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>

Przez następne dziesięciolecie 3-milionowa Liberia stała się areną barbarzyńskiej wojny, w której zginęło 250 tys. ludzi.

Przed międzynarodowym trybunałem Charles Taylor odpowiada nie za zbrodnie, których dopuścił się w Liberii lecz w sąsiednim Sierra Leone.

Wspierał tam miejscowych rebeliantów i wywołał krwawą wojnę, by plądrować tamtejsze pola diamentów. W latach 1991-2001 zginęło tam ok. 100 tys. ludzi.

REKLAMA

W 1997 r. Taylor został wybrany na prezydenta Liberii. Z walczących watażków rodacy jego bali się najbardziej, a hasłem elekcji stało się powiedzenie "zabił mi ojca, zabił mi matkę. Lepiej oddam mu swój głos, bo i mnie zabije".

Liberyjska stolica Monrowia stała się światową stolicą kontrabandy, do której zjeżdżali kupcy nielegalnych diamentów, narkotykowi kurierzy, handlarze bronią.

Taylor zaś, za prowizję, służył za pasera innym afrykańskim przywódcom i rebeliantom.

W 2003 r. Zachód i afrykańscy sąsiedzi zmusili go do ustąpienia i wyjazdu z kraju do Nigerii. Trzy lata później, rzekomo podczas próby ucieczki, został aresztowany i wydany międzynarodowemu trybunałowi ONZ, który został powołany w 2004 r. do osądzenia zbrodni wojennych z Sierra Leone.

REKLAMA

Liberyjski watażka nie czuje się winnym, odrzuca zarzuty, a jego adwokaci nazywają proces politycznym przedstawieniem, urządzonym przez Amerykanów.

Trybunał ONZ ds. Sierra Leone skazał już osiem osób na wyroki więzienia od 15 do 52 lat. W czwartek sędziowie w Hadze zadecydują, czy Taylor jest winny zarzucanych mu zbrodni, a ewentualną karę wyznaczą za kilka tygodni.

Jeśli zostanie skazany na więzienie, Taylor odsiedzi je w Wielkiej Brytanii.

(pp)

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej