Kluzik-Rostkowska o Kaczyńskim: odizolowany od świata
- Spotyka ludzi wyłącznie tych, których chce, i na swoich warunkach (...). Jemu świat podzielił się na ludzi, którzy go lubią, i ludzi, którzy nie lubią - mówi Joanna Kluzik-Rostkowska w wywiadzie dla "Newsweeka".
2012-04-28, 14:45
Kluzik-Rostkowska opowiedziała Teresie Torańskiej między innymi o kulisach sesji zdjęciowych, na których Jarosław Kaczyński pozował z bratanicą - Martą Kaczyńską i jej dziećmi. -       Były  po to, by pokazać, że Jarek nie jest samotnym człowiekiem - wyjaśnia.          
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
 W jej ocenie prezes PiS jakiś czas po katastrofie smoleńskiej rzeczywiście nie był samotny, ale teraz znowu jest. - Odizolowany od świata,  od lat  wożony przez kierowców, trudno nawiązuje relacje kumpelskie.           Spotyka  ludzi wyłącznie tych, których chce, i na swoich warunkach (...) Jemu świat podzielił się na ludzi, którzy go lubią, i  ludzi, którzy nie lubią - mówi.          
 - To, co mu dawał Lech, to był kontakt z  powszedniością. On mu przybliżał codzienność, miał żonę, przyjaciół,  córkę z jej przyjaciółmi i różne perypetie życiowe. Zobaczyłam to  dopiero, jak Jarek został sam. Wcześniej widziałam inną relację -  Jarosława popychającego Lecha do polityki - komentuje.                  
 W wywiadzie dla "Newsweeka" Kluzik-Rostkowska opisuje też jak wyglądały "relacje zawodowe" między Jarosławem a Lechem Kaczyńskim.       - Wygraliśmy - ku zdziwieniu wszystkich -                            wybory           parlamentarne i Jarosław Kaczyński jako szef zwycięskiej partii  powinien był zostać premierem. Ale nierozstrzygnięte jeszcze były                            wybory prezydenckie           między Lechem a Donaldem Tuskiem i istniała obawa, że Polacy nie zagłosują na brata                            premiera.  Lechu gotów był je przegrać, byleby tylko Jarek został premierem i  odwrotnie: Jarek oddałby wszystkie stanowiska za to, żeby Lech został  prezydentem. Zadecydował jak zwykle Jarosław - wyjaśnia. Premierem został wówczas Kazimierz Marcinkiewicz.
"Newsweek", kk