Bułgaria: zamachowiec nie był sam. Mówił po rosyjsku?
Na własną rękę bułgarskie media próbują ustalić szczegóły dotyczące zamachowca z Burgas i jego domniemanych wspólników.
2012-07-23, 20:23
Piszą m.in., że kilka dni przed atakiem spędził w Warnie. Miał pozostawić tam "ślady biologiczne"; legitymował się fałszywym prawem jazdy, wydanym w amerykańskim stanie Michigan, które znaleziono na miejscu eksplozji.
Dziennik "Trud" utrzymuje, że towarzyszyła mu podobno kobieta i może ona być drugim poszukiwanym przez policję wspólnikiem.
Media piszą też o zeznaniach taksówkarza, który miał powiedzieć, że zamachowiec dość poprawnie mówił po rosyjsku. - już w pierwszych godzinach po zamachu eksperci nie wykluczali, że w ataku można się dopatrzeć "kaukaskiego śladu". Według innych, mówił łamaną angielszczyzną z arabskim akcentem.
REKLAMA
Bułgarskie władze wstrzymują się od wskazania winnych zamachu. Tamtejsze MSW podało, że "poszukiwany jest jeden lub dwóch wspólników" oraz, że do wybuchu w autobusie z izraelskimi turystami w środę na lotnisku w Burgas użyto 3 kg trotylu. Wątpliwości w tej sprawie nie ma izraelski minister turystyki Stas Miseżnikow, którzy w poniedziałek przyjechał do Bułgarii. Powiedział, że zamach jest dziełem Hezbollahu.
Zginęło w nim pięciu Izraelczyków, bułgarski kierowca i zamachowiec. Ponad 30 osób zostało rannych.
tj
REKLAMA