Sandy uderzył. 30 ofiar, powodzie, brak prądu, pożar
To na razie tylko częściowy bilans huraganu, który przeszedł przez wschodnie wybrzeże USA.
2012-10-30, 15:19
Posłuchaj
Żywioł, który w poniedziałek zaatakował Wschodnie Wybrzeże USA, przesuwa się na północ i słabnie, choć prędkość wiatru wciąż dochodzi do 100 kilometrów na godzinę. Tym samym utracił status huraganu. Eksperci mówią teraz o zimowym cyklonie wskazując, że czerpie teraz energię z mas zimnego powietrza znad północnej Kanady.
Najpoważniejsze skutki Sandy odczuł Nowy Jork. Woda podniosła się tam o 4 metry, metr ponad dotychczasowy rekord. Zalanych zostało kilka stacji metra oraz tunele. W 108-letniej historii tamtejszego metra żaden inny kataklizm nie wyrządził takich szkód.
Uszkodzony został system elektryczny Wall Street. Drugi dzień w rzędu nie działa też nowojorska giełda; to pierwsza taka przerwa od zamieci śnieżnej z 1888 roku.
W całym mieście bez prądu pozostaje ponad 600 tysięcy osób. W dzielnicy Queens wybuchł gigantyczny pożar. Spłonęło co najmniej 50 budynków. Z ogniem bezskutecznie walczyło 200 strażaków.
REKLAMA
Zamknięte są też trzy główne nowojorskie lotniska. W sumie odwołano ponad 13,5 tys. lotów.
Wyłączono też reaktor w elektrowni atomowej Indian Point, ok. 70 kilometrów na północ od Nowego Jorku. Pracę wstrzymano z powodu problemów z zewnętrzną siecią energetyczną. Z powodu problemów z pompami nieczynny jest także reaktor Salem 1 w Hancocks Bridge w stanie New Jersey.
Natomiast władze New Jersey zarządziły ewakuację 800 mieszkańców miejscowości Moonachie, gdzie przerwane zostały wały przeciwpowodziowe.
Na całym wschodnim wybrzeżu bez prądu jest 7 milionów 400 tysięcy domów. Przywracanie elektryczności może zająć ponad tydzień.
IAR, tj
REKLAMA
REKLAMA