Koniec z miłosnymi napisami na murach domu Julii
Władze Werony wypowiedziały wojnę powszechnemu zwyczajowi pisania na murach domu Julii, gdzie zgodnie z tradycją znajduje się słynny balkon znany z dramatu Szekspira.
2012-11-09, 09:44
Słynny pałac przy via Cappello, nazywany Domem Julii, odwiedzają co roku 2 miliony turystów. Była to niegdyś własność patrycjuszy o nazwisku Cappelli. Skojarzenie  tego nazwiska z szekspirowskim rodem Capuleti dało podstawy przekonaniu,  że to tam właśnie musiała mieszkać bohaterka "Romea i Julii". Jej  rzeźba stoi na dziedzińcu pod balkonem, opisanym przez Szekspira. 
 Wszystkie mury są regularnie wykorzystywane przez turystów z całego  świata, uwieczniających na nich swe wyznania we wszystkich językach.  Poprzednie, blaknące napisy ustępują miejsca następnym. 
 Mury oszpecane są również przez przyklejane do nich gumy do żucia. 
 Magistrat w mieście zakochanych postanowił przywrócić temu miejscu godny  wygląd. W przyjętym rozporządzeniu wydano kategoryczny zakaz pisania na  murach z wyjątkiem specjalnych tablic do tego przeznaczonych,  zainstalowanych tam przed kilkoma laty i regularnie wymienianych. 
 Ale na dziedzińcu domu Julii nie można nie tylko mazać po murach, ale również jeść i pić napojów. Za łamanie tych przepisów grożą grzywny od 25 do 500 euro.
 Romantyczne miejsce, gdzie niektóre pary powtarzają nawet szekspirowską  scenę balkonową, ma być - jak zapowiedział burmistrz Flavio Tosi -  skrupulatnie pilnowane przez straż miejską, która będzie egzekwować  przepisy i karać za ich łamanie.
Dom Julii nie straci swego magicznego uroku, zyska natomiast przyzwoity wygląd - zapewniły władze Werony.
Zobacz galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
mr