Kobieta zmarła, bo załoga karetki nie umiała obsłużyć GPS
Rodzina ze Skrzypnego na Podhalu wezwała karetkę do chorej kobiety. Na pomoc czekali 40 minut. W tym czasie kobieta zmarła.
2012-11-23, 19:40
Początkowo myślano, że opóźnienie wynikało z nieznajomości wprowadzonych niedawno zasad postępowania. Obecnie Kraków i 12 małopolskich powiatów jest obsługiwanych przez jedną - zamiast 13 - dyspozytornię pogotowia ratunkowego.
Okazało się jednak, że powód był inny. - W wyniku przeprowadzonego postępowania wyjaśniającego okazało się, że zespół ratownictwa medycznego, zadysponowany tego dnia nie posiada pełnej wiedzy i umiejętności pozwalających na wykorzystanie pełnych możliwości systemu teleinformatycznego - poinformowała rzeczniczka prasowa wojewody małopolskiego Joanna Sieradzka. Sprzęt GPS w karetkach jest od roku.
Według rzeczniczki wojewody, zespół karetki nie zastosował się też do zasad współpracy z dyspozytorami. - Może to potwierdzić fakt, że następnego dnia, ta sama karetka, ale z innym składem osobowym, zadysponowana w ten sam rejon, nie miała żadnych kłopotów z dotarciem na miejsce i udzieleniem pomocy - dodała Sieradzka.
Krakowskie Pogotowie Ratunkowe zapowiedziało, że sprawdzi, czy pracownicy potrafią prawidłowo korzystać ze sprzętu. Planuje szkolenia i egzaminy.
W zeszłym tygodniu rodzina ze Skrzypnego na Podhalu wezwała karetkę do chorej kobiety. Ponieważ wszystkie zespoły ratownictwa medycznego w rejonie Nowego Targu były zajęte, dyspozytor posłał do niej karetkę z Zakopanego. Karetka dojechała na miejsce po 40 minutach. W tym czasie potrzebująca pomocy zmarła.
Zespół karetki tłumaczył, że kierowca nie mógł trafić pod wskazany adres, ponieważ nie znał terenu i miał problem z nawigacją i łącznością. Z przeprowadzonego postępowania wyjaśniającego wynika, że sytuacja, do jakiej doszło w Skrzypnem, jest jedynym takim przypadkiem na sześć tysięcy miesięcznych wyjazdów.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
PAP, kk
REKLAMA