Karetki utknęły na autostradzie A4. Winnych brak
Prokuratura Rejonowa w Nysie umorzyła śledztwo w sprawie nieuzasadnionego zatrzymania karetek na A4 wiozących dwóch ciężko rannych po wypadku.
2012-12-31, 12:53
Do zdarzenia, po którym zmarł 19-letni mężczyzna - ofiara wypadku - doszło w nocy z 2 na 3 czerwca. Karetki ratownictwa medycznego Falck z Brzegu jadące na sygnałach i wiozące dwóch rannych natrafiły na zamknięte szlabany na węźle Przylesie. Ratownicy stali, a osoby w budkach poboru opłat nie zareagowały na obecność karetek. W końcu jeden z ratowników ręcznie wyłamał szlaban bramki. Taka sama sytuacja zdarzyła się przy wyjeździe z autostrady A4 na węźle Prądy. Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa złożyła w lipcu matka 19-latka, którego przewoziła jedna z karetek zatrzymana przy wjeździe na A4. Chłopak zmarł kilka dni później.
Według informacji przekazanych przez Prokuratura Rejonowego w Nysie Annę Kawecką śledztwo w tej sprawie zostało umorzone ze względu na brak związku między zgonem a zatrzymaniem karetek wiozących rannych z wypadku do szpitala w Opolu na bramkach wjazdowych na węźle Przylesie i bramkach wyjazdowych na węźle Prądy. - Stan rannego w wypadku 19-latka, który zmarł kilka dni później, i jego obrażenia były bardzo poważne, a postój karetek na bramkach zbyt krótki, by wiązać te dwie sprawy - wyjaśniła prokurator.
Śledczy na podstawie nagrań z monitoringu ustalili, że postój karetek na obydwu bramkach na autostradzie A4, gdy wiozły poszkodowanych, wyniósł 2 minuty i 1 sekundę. Na węźle Przylesie trwał ponad półtorej minuty, a na węźle Prądy - 25 sek.
Podejmując decyzję o umorzeniu śledztwa w sprawie nieuzasadnionego zatrzymania karetek na autostradzie A4 w nocy z 2 na 3 czerwca prokuratura wzięła też pod uwagę wyniki sekcji zwłok 19-latka. Przesłuchano też m.in. operatorów bramek, kierowców karetek i świadków zdarzenia.
REKLAMA
Zobacz galerię - Dzień na zdjęciach >>>
PAP/aj
REKLAMA