Interwencja w Mali. Francuzi czekają na pomoc
Dokładnie przed dwoma tygodniami Francja rozpoczęła interwencję w Mali w Afryce północno-zachodniej.
2013-01-25, 07:15
Posłuchaj
Do tej pory, jednostki francuskie posuwały się powoli, ale prawie bez strzału, odpychając islamskich terrorystów od stolicy Mali, Bamako. Straty w ludziach to dowódca śmigłowca, który już pierwszego dnia został trafiony kulą wroga. Na tym terenie spustoszenie siało lotnictwo francuskie, ale - jak zauważył jeden z dowódców - wojny nie wygrywa się w powietrzu, lecz na lądzie.
Francuzi czekają na 5 i pół tysiąca żołnierzy państw zachodniej Afryki, przede wszystkim na świetnie wyszkolonych, zaprawionych w boju w pustynnych warunkach, żołnierzy Czadu z baz w Nigrze. Udział sił zachodnioafrykańskich w ofensywie przeciwko islamistom jest także konieczny ze względów politycznych. Paryż chce uniknąć oskarżeń, iż jest to wojna neokolonialna.
Okazało się, że islamiści mają czołgi i samochody pancerne produkcji rosyjskiej i radzieckiej, a także granatniki. Ich atutem jest szybkie przemieszczanie się w piaskach pustyni. Za plecami Francuzów rozgrywa się tragedia Arabów i Tuaregów masowo rozstrzeliwanych przez wojska malijskie.
REKLAMA
REKLAMA