Liga Mistrzów. Łatwe mecze Barcelony i Realu przed półfinałami
Piłkarze Barcelony i Realu Madryt rozegrają w 32. kolejce Primera Division ostatnie oficjalne spotkania przed półfinałami Ligi Mistrzów. Podopieczni Tito Vilanovy zmierzą się z Levante, a "Królewscy" podejmą Real Betis.
2013-04-19, 11:00
Wprawdzie obaj szkoleniowcy - Vilanova i Portugalczyk Jose Mourinho - najprawdopodobniej dadzą odpocząć swoim największym gwiazdom, ale i tak lider i wicelider przystępują do tych spotkań w roli faworytów.
Barcelonę czeka we wtorek wyjazdowy mecz półfinału Champions League z Bayernem Monachium, natomiast Real dzień później także w Niemczech zmierzy się z Borussią Dortmund. "Królewscy" grali z mistrzem Niemiec dwukrotnie w tym sezonie, przegrywając w Dortmundzie 1:2 i remisując przed własną publicznością 2:2 w fazie grupowej LM.
W starciu z Levante może zabraknąć Argentyńczyka Lionela Messiego, który zmaga się z kontuzją mięśnia. Jednak jak poinformowały w czwartek zagraniczne media, uraz nie jest na tyle poważny, by wykluczyć najlepszego piłkarza świata także z wtorkowego spotkania.
Wygrać najmniejszym nakładem sił
Największa gwiazda Realu - Portugalczyk Cristiano Ronaldo - również może rozpocząć sobotnie spotkanie na ławce rezerwowych. Zespół z Madrytu traci do Barcelony 13 punktów na sześć kolejek przed końcem sezonu, więc "Królewscy" w lidze walczą już tylko o utrzymanie wicemistrzostwa. Mają trzy punkty przewagi nad lokalnym rywalem - Atletico.
REKLAMA
Podopieczni Mourinho mogą więc niemal w pełni skupić się na rozgrywkach Ligi Mistrzów, w której marzą o dziesiątym triumfie w historii. Przed nimi także finał Pucharu Hiszpanii, w którym 17 maja zmierzą się z Atletico.
Valencia - Malaga o czwarte miejsce
Sobotnie mecze "wielkich" może przyćmić spotkanie Valencii z Malagą. Obie ekipy walczą o czwarte miejsce w tabeli, dające prawo gry w eliminacjach kolejnej edycji Ligi Mistrzów. Zajmujące odpowiednio szóste i piąte miejsce drużyny mają po 50 punktów i tracą cztery do Realu Sociedad, który zupełnie nieoczekiwanie próbuje dostać się do elitarnych europejskich rozgrywek.
UEFA nałożyła na Malagę karę za zwlekanie ze spłatą zadłużeń - zespół z południa Hiszpanii nie będzie mógł wziąć udziału w jednej edycji europejskich pucharów, do której zakwalifikuje się w ciągu najbliższych czterech lat. Jednak klub odwołał się od tej decyzji do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS), a decyzję ostateczną pozna dopiero w czerwcu, a więc już po ostatniej kolejce spotkań. Na razie jest zatem o co walczyć.
- Cały zespół jest w świetnej formie. Mam nadzieję, że uda nam się ją utrzymać, bo wkraczamy w najważniejszą fazę sezonu i od niej zależy, co się stanie w przyszłym roku - mówił na konferencji prasowej pomocnik Malagi Chilijczyk Manuel Iturra.
REKLAMA
Jego zespół czekają jeszcze wyjazdowe spotkania z Barceloną i Realem, co piłkarze Valencii mają już za sobą. "Nietoperze" mogą z kolei znacznie zwiększyć swoje szanse na czwarte miejsce w bezpośrednich starciach z głównymi rywalami - właśnie z Malagą oraz z Realem Sociedad 28 kwietnia.
Rewelacja z San Sebastian
Drużyna z San Sebastian w ostatnich 21 meczach poniosła tylko jedną porażkę, co dodało w większości młodemu składowi wiary w siebie.
- Chyba nie może być lepiej niż w tej chwili. Jesteśmy w świetnej formie, gramy bardzo dobrze i możemy poradzić sobie z każdym przeciwnikiem. Teraz, w końcówce sezonu, musimy dać z siebie jeszcze więcej. Stać nas na utrzymanie się w czubie tabeli - zapewnił obrońca Inigo Martinez.
W przedostatniej kolejce Sociedad zmierzy się Realem Madryt - drużyną, która pokonała go jako ostatnia. 6 stycznia na Santiago Bernabeu kapitan baskijskiego zespołu Xavi Prieto popisał się hat-trickiem, ale goście musieli pogodzić się z porażką 3:4. Od tego czasu ich bilans to osiem zwycięstw i pięć remisów.
REKLAMA
W sobotę najwcześniej, o godzinie 18, rozpocznie się mecz Realu Madryt z Betisem, którego piłkarzem jest Damien Perquis. Dwie godziny później na Camp Nou Barcelona zmierzy się z Levante, a o 22 Valencia podejmie Malagę. Real Sociedad zagra w niedzielę w Pampelunie z Osasuną.
mr
REKLAMA