Kraina tysiąca wiatraków
Budowa farm wiatrowych w Warmińsko-Mazurskim wzbudza kontrowersje od samego początku. Kiedy pojawił się pomysł wprowadzenia w regionie energii odnawialnej, skupiano się głównie na szkodliwym oddziaływaniu wiatraków na środowisko.
2013-06-26, 17:02
Posłuchaj
Kolejny argumentem przeciw urządzeniom jest utrata atrakcyjności regionu. Lobby wiatrakowe było jednak na tyle silne, że wójtowie i burmistrzowie zaczęli wydawać zezwolenia na stawianie instalacji. Czy jest to zgodne z wolą okolicznych mieszkańców?
- Ludzie nie chcą wokół siebie wiatraków z prostej przyczyny. Są to ogromne obiekty przemysłowe, których wysokość sięga 180 metrów. Urządzenia są szkodliwe dla zdrowia, a nawet życia okolicznych mieszkańców. Obecność wiatraków powoduje też, że pobliskie działki znacząco tracą swoją wartość - powiedziała w PR24 Katarzyna Treter-Sierpińska z koalicji „Bezpieczna Energia” oraz stowarzyszenia „Pozytywna Energia”.
Energia odnawialna nie zawsze wpływa korzystnie na środowisko. W związku z brakiem przepisów prawnych, stawianie elektrowni wiatrowych często wiąże się z degradacją krajobrazu.
- Inwestorzy często wykorzystują niewiedzę lokalnej społeczności. Pozytywne nastawienie władz do elektrowni wiatrowych sprawia, że urządzenia stawia się bezmyślnie. Przy ich budowie pomijane są uwarunkowania środowiskowe oraz sprzeciw mieszkańców. Polska nie ratyfikowała również europejskiej konwencji o ochronie krajobrazu. Efektem jest to, że krajobraz w naszym kraju nie jest chroniony w należyty sposób. Dodatkowo wiatraki są na tyle specyficznymi urządzeniami, że nie istnieje prawo, które regulowałoby ich działanie – dodał Marcin Przychodzki, radca prawny.
Samorządy gminne zgadzają się na stawianie farm wiatrowych. Pomijają opinie mieszkańców, którzy zajmują działki w sąsiedztwie instalacji.
- Urząd gminy chciałby, aby farmy wiatrowe powstawały. Mieszkańcy się temu sprzeciwiają, bowiem odległość między wiatrakami a zabudowaniami mieszkalnymi często wynosi mniej, niż 500 metrów. Głównym argumentem przemawiającym za inwestycją są pieniądze – podsumowała sołtys wsi Miedzna w powiecie węgrowskim, Ewa Chomżyńska.
PR24