Jürgen Stroop. Kara śmierci dla kata warszawskiego getta
"Wzniecenie pożaru spowodowało, że Żydzi objęci już płomieniami, masowo, całymi rodzinami wyskakiwali z okien. Zatroszczono się o to, by byli natychmiast likwidowani" - pisał Jürgen Stroop w raporcie do Heinricha Himmlera, relacjonując tłumienie powstania w warszawskim getcie.
2025-07-23, 07:45
Wyrok śmierci od Amerykanów
Kat warszawskiego getta SS-Grupenfuehrer Jurgen Stroop zatrzymany został przez Amerykanów 8 maja 1945 roku w alpejskiej miejscowości Rottau, przebrany w mundur oficera piechoty. W ręce Amerykanów trafił raport Stroopa o spacyfikowaniu powstania w warszawskim getcie, który został wykorzystany jako dowód w procesie norymberskim.
W marcu 1947 roku amerykański Najwyższy Trybunał Wojskowy w Dachau skazał go na karę śmierci za wydanie rozkazu mordowania alianckich spadochroniarzy. Wyrok nie został jednak wykonany, ponieważ Amerykanie podjęli decyzję o przekazaniu Stroopa władzom polskim, które miały osądzić jego zbrodnie na ludności polskiej i żydowskiej, przede wszystkim likwidację warszawskiego getta.
- Większość dokumentów o zbrodniach zostało zniszczonych przez niemieckich nazistów w latach 1942-45. Możemy dziękować losowi, że zachowały się dwa egzemplarze raportu Stroopa, bo są pierwszorzędnym dokumentem historycznym - mówił prof. Grzegorz Berendt w rozmowie z Portalem PolskieRadio.pl w 2018 roku.
Posłuchaj całej rozmowy:
Ekstradycja do Polski
W tym czasie Polska Misja Wojskowa do Badania Niemieckich Zbrodni Wojennych czyniła usilne starania o wydanie kata warszawskiego getta. W tym samym roku Stroop został przekazany stronie polskiej, z jednym wszakże zastrzeżeniem.
- Musiałem podpisać w imieniu rządu polskiego zobowiązanie, że w wypadku, gdy nie będzie skazany na karę śmierci, to zwrócimy go władzom amerykańskim celem wykonania ich wyroku - powiedział Wacław Kozłowski, mecenas, delegat w Polskiej Misji Wojskowej do Badania Niemieckich Zbrodni Wojennych w Berlinie.
30 maja 1947 roku na lotnisku Tempelhof w Berlinie Stroop został przejęty przez oficerów Polskiej Misji Wojskowej. Po przewiezieniu do Polski osadzono go w więzieniu na warszawskim Mokotowie. Od marca do listopada 1949 roku przebywał we wspólnej celi z Kazimierzem Moczarskim, uczestnikiem powstania warszawskiego i szefem Biura Informacji i Propagandy KG Armii Krajowej, aresztowanym przez władze komunistyczne.
- To spotkanie nastąpiło pięknego majowego poranka w roku 1947 - mówił Leopold Marszak, ówczesny korespondent PAP w Niemczech, swe zetknięcie z Jürgenem Stroopem. - Byłem wtedy korespondentem PAP i miałem swoją kwaterę w Berlinie Zachodnim. Oczywiście z racji mojej funkcji utrzymywałem bardzo ścisły kontakt z Polską Misją Wojskową do Badania Niemieckich Zbrodni Wojennych, która w tamtym czasie bardzo energicznie rozwijała swoją działalność, starając się dostać w swe ręce wszystkich tych oficerów policji i SS, jak również cywilnych dygnitarzy hitlerowskich, którzy dopuścili się zbrodni na terenie Polski.
- Każda ekstradycja była dla nas bardzo ważnym wydarzeniem - wspominał redaktor Marszak. - Pamiętam dobrze, że miał na sobie płaszcz wojskowy, bez dystynkcji, ręce skute. Tuż za nim szedł drugi w czarnym płaszczu i furażerce. Był nim Erich Muhsfeldt, szef krematorium w obozie koncentracyjnym w Majdanku.
Były korespondent PAP-u przypominał w audycji zdarzenia, jakie miały miejsce na berlińskim lotnisku w 1947 roku. Fotografował wtedy Stroopa. – Pozował mi bardzo posłusznie, zachowując na twarzy pozorną obojętność – opowiadał. - Był uległy i nawet przesadnie ugrzeczniony. A ja w tym momencie, mimo woli, kojarzyłem obraz człowieka, który stał przede mną w tak pokornej postawie, z sylwetką, pełnego buty generała SS. Miałem przed oczami sceny, gdy Stroop dyrygował wielką akcją w warszawskim getcie, widziałem ten jego słynny raport z likwidacji powstania w getcie.

Posłuchaj
"Sprawa Jürgena Stroopa – relacja świadków ekstradycji zbrodniarza do Polski w 1947 r.: red. Leopolda Marszaka i mecenasa Wacława Kozłowskiego. Aud. Zbigniewa Lipińskiego (10.05.1963) 17:51
Dodaj do playlisty
Likwidacja getta warszawskiego
Od 19 kwietnia do 16 maja 1943 roku Jürgen Stroop dowodził akcją likwidacji getta w Warszawie. W trakcie akcji tłumienia powstania Niemcy dopuszczali się szczególnie wielkich zbrodni na mieszkańcach getta, przeprowadzili mnóstwo masowych egzekucji. Gen. Stroop nakazał podpalanie wszystkich schronów, bunkrów i kryjówek. Osobiście wysadził w powietrze Wielką Synagogę.
"Z wyjątkiem ośmiu budynków byłe getto zostało zupełnie zburzone – pisał 27 maja 1943 roku w swoim raporcie, który stał się dowodem podczas procesu w Norymberdze. - To czego nie wysadzono w powietrze pozostało tylko jako wypalone mury. Z pozostałych jednak ruin można wykorzystać w nieprzebranej ilości cegłę i złom".
Wyrok
Proces przeciwko Stroopowi za zbrodnie popełnione w Polsce rozpoczął się przed Sądem Wojewódzkim dla m. st. Warszawy 18 lipca 1951 roku. Stroop oskarżony został o przynależność do organizacji przestępczej SS, zlikwidowanie getta warszawskiego i spowodowanie "wymordowania tam co najmniej 56 065 osób" oraz śmierć dalszych dziesiątek tysięcy Żydów. W akcie oskarżenia zarzucono mu również zarządzenie rozstrzelania stu Polaków 16 lipca 1943 roku oraz udział w masowych zabójstwach i prześladowaniach ludności polskiej na terenie tzw. Warthegau.
Nie przyznał się do przestępstw zarzucanych mu w akcie oskarżenia. Proces Jürgena Stroopa zakończył się wyrokiem śmierci, który sąd ogłosił 23 lipca 1951 roku.
- Na tej rozprawie byłem - wspominał Leopold Marszak. - Ze stenogramu wynotowałem sobie kilka charakterystycznych zwrotów. On m.in. cały czas utrzymywał, że jest jeńcem wojennym, na co prokurator zwracał mu uwagę, że nie jest jeńcem, a zbrodniarzem wojennym.
Do czasu rozprawy kat warszawskiego getta był przetrzymywany w jednej celi z oficerem AK Kazimierzem Moczarskim, który napisał o tym książkę "Rozmowy z katem". Jürgen Stroop został powieszony 6 marca 1952 roku o godz. 19 w więzieniu mokotowskim.
Źródło: Polskie Radio/bs/im