Pożegnanie Artura Hajzera. Setki osób na uroczystości w Katowicach
Setki osób wypełniły w środę katowicką Archikatedrę Chrystusa Króla, by pożegnać związanego z Mikołowem Artura Hajzera.
2013-07-24, 20:46
Posłuchaj
Jego ciało spoczęło w lodowej szczelinie pod Gaszerbrumem I (8068 m) w Karakorum, gdzie 7 lipca zginął wybitny alpinista. Miał 51 lat.
Niektórzy partnerzy jego wypraw wspominali dzień, gdy w tej samej katedrze w 1989 roku uczestniczyli w nabożeństwie w intencji zdobywcy Korony Himalajów, katowiczanina Jerzego Kukuczki. Teraz - jak powiedział dziennikarzom Krzysztof Wielicki - spotkali się, by wspominać i pożegnać jego partnera, Artura, przez przyjaciół nazywanego "Słoniem".
- Słoń - tak na niego mówiliśmy, taką miał ksywę. To oznaczało, że szedł jak burza; to był bardzo przebojowy chłopak. Mimo że miał przerwę we wspinaczce, skutecznie powrócił do gór. On - podobnie jak Kukuczka - do pewnego czasu gwarantował, że wyprawa zakończy się sukcesem. Ktoś, kto jechał z Hajzerem, miał pewność, że wejdą na szczyt. Tak było do pewnego czasu. Cóż zrobić, życie - mówił Wielicki.
On także wspominał mszę sprzed niespełna 24 lat, kiedy w Katowicach żegnano Kukuczkę, który zginął na ścianie Lhotse w Himalajach.
- Powiem za poetą - spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą. Nasza obecność tu, należy się tym ludziom. To też okazja do spotkania, do przemyśleń; do tego, co robić, żeby nie spotykać się w tym miejscu. Ale być tutaj to nasz obowiązek - podkreślił Wielicki.
Mszę pogrzebową odprawił proboszcz katowickiej katedry, ks. prałat Stanisław Puchała. Wspominał Hajzera nie tylko jako twórcę Polskiego Himalaizmu Zimowego, ale przede wszystkim jako człowieka "zmagającego się z ludzkimi słabościami, ciągle idącego w górę, na najwyższe szczyty".
man
REKLAMA