Chorzów: pobiegli dla Artura Hajzera
Ponad tysiąc osób uczestniczyło w nocnym biegu w chorzowskim Parku Śląskim zorganizowanym dla uczczenia pamięci tragicznie zmarłego himalaisty.
2013-08-08, 07:29
Posłuchaj
Bieg wymyślony przez dziennikarza Radia Katowice Marcina Rudzkiego przyciągnął ludzi z całej Polski, którzy chcieli upamiętnić twórcę programu Polski Himalaizm Zimowy. – Liczyłem, że będzie dużo ludzi, jednak takiej frekwencji się nie spodziewałem. To wskazuje, jaką osobowością był Artur Hajzer. W upale, w czasie wakacji, wieczorem, w środku tygodnia pobiegło ponad tysiąc osób, którzy "skrzyknęli" się mailami i za pośrednictwem Facebooka – powiedział Marcin Rudzki, który także pokonał trasę.
Dla uczczenia pamięci i dokonań himalaisty uczestnicy biegu w czołówkach przebiegli siedem kilometrów. Ten dystans został wybrany celowo – miał przypomnieć, ile ośmiotysięczników zdobył wybitny alpinista.
Sceneria zawodów była niezwykła. W ogromnym, cichym parku otaczającym niedokończony wciąż Stadion Śląski pojawił się tłum biegaczy i prowadzących ich rowerzystów. Wszyscy mieli "czołówki", czyli latarki mocowane na głowie, używane też przez himalaistów. Nie przeszkodziły chmary komarów.
– Myślę, że to najlepsza forma uczczenia pamięci Hajzera. Nie mam nic wspólnego z himalaizmem, ale... to był człowiek spełniający swoje marzenia. Nie udało mu się. My jesteśmy tu, by tę sprawę "pociągnąć" dalej, żeby nie została zapomniana – podkreśliła nauczycielka z Katowic Dorota Żurawska.
REKLAMA
W Parku Śląski pojawili się przyjaciele Artura Hajzera, pracownicy świętochłowickiej firmy, której był współwłaścicielem. Na starcie nie zabrakło himalaistów Adama Bieleckiego oraz Krzysztofa Wielickiego. W biegu uczestniczyli zarówno "zawodowi" biegacze, jak również "amatorzy". Przekrój wiekowy był bardzo zróżnicowany – od dzieci po seniorów.
Nikt oczywiście nam nie kazał. Po prostu czujemy potrzebę bycia tu dzisiaj. Mąż pracuje w tym przedsiębiorstwie, biegniemy z dziećmi (10 i 13 lat). To po prostu naturalne – stwierdziła pani Anna z Łazisk Górnych.
Choć prowadzący imprezę ultramaratończyk August Jakubik podkreślał, że nie będzie pomiaru czasu ani klasyfikacji, to pierwsi zawodnicy pojawili się na mecie po niespełna 20 minutach i szybkim finiszu. Wszystkich witały oklaski kibiców.
– Zapisaliśmy w ciągu dwóch godzin ponad tysiąc ludzi. To rekord świata. Jesteście wielcy, że tu przyszliście. Oddali hołd Arturowi nie tylko ludzie gór – powiedział Jakubik.
REKLAMA
Związany ze Śląskiem 51-letni Hajzer zginął 7 lipca, kiedy wraz z 38-letni Marcinem Kaczkanem próbował zdobyć Gaszerbrum I (8068 m) w Karakorum. Odpadł od ściany w tzw. kuluarze japońskim i spadł 500 metrów do podstawy.
Zgodnie z wolą najbliższej rodziny został pochowany pod tym szczytem.
IAR/PAP/mk
REKLAMA