Masakra w Syrii. Rebelianci mają dowody zbrodni reżimu?
Działacze syryjskiej opozycji zamierzają udowodnić, że to wojska rządowe odpowiadają za niedawną masakrę pod Damaszkiem.
2013-08-23, 11:51
Działacze  poinformowali, że pobrali fragmenty tkanek z ciał ofiar ataku  chemicznego i będą starali się dostarczyć je inspektorom ONZ, którym  zespół zatrzymał się w pobliskim hotelu.
 Jeden z działaczy  powiedział, że na prośbę ONZ pobrali oni z ciał ofiar próbki włosów,  skóry i krwi, i z pomocą zaufanych kurierów przemycili je do Damaszku.  Teraz starają sie dotrzeć do hotelu, w którym przebywają ONZ-owscy  inspektorzy. 
 Tymczasem Rosja wezwała syryjski rząd do  współpracy z misją Narodów Zjednoczonych i do wydania zgody na zbadanie,  czy faktycznie wojska lojalne wobec prezydenta Baszara al-Assada użyły  broni chemicznej. Rosyjski MSZ podał też, że szefowie dyplomacji Rosji i  Stanów Zjednoczonych, Siergiej Ławrow i John Kerry, w rozmowie  telefonicznej zgodzili sie do co tego, że niezbędne jest niezależne  śledztwo w sprawie masakry.
 Sekretarz Generalny ONZ Ban Ki-moon  ocenił wczoraj, że użycie broni chemicznej w Syrii byłoby  sklasyfikowane jako "zbrodnia przeciwko ludzkości", która pociągnęłaby  za sobą poważne konsekwencje.
 Syryjska opozycja poinformowała  w środę, że wojska wierne prezydentowi Assadowi użyły przeciwko  rebeliantom broni chemicznej na przedmieściach Damaszku. Miało zginąć  nawet półtora tysiąca ludzi. Władze zaprzeczają tym doniesieniom.
IAR, bk