Papież: kobiecie, która żałuje aborcji, należy się miłosierdzie
Kościół to nie mała kaplica, do której może wejść tylko grupka wybranych. Nie możemy redukować łona Kościoła do opiekuńczego gniazda naszych przeciętności - mówi papież Franciszek.
2013-09-19, 20:51
- Nie możemy naciskać  tylko na kwestie związane z aborcją, małżeństwami homoseksualnymi i  stosowaniem metod antykoncepcji. To nie jest możliwe. Nie mówiłem o tym  dużo i to mi wypomniano. Ale kiedy się o tym mówi, trzeba mówić w  kontekście - oświadczył papież.
Papież Franciszek udzielił wywiadu włoskiemu pismu jezuitów "Civilta cattolica" i 15  innym magazynom z całego świata, wydawanym przez jego zakon.
W rozmowie przeprowadzonej przez redaktora  naczelnego "Civilta  cattolica" Antonio Spadaro w sierpniu w Domu świętej  Marty, gdzie  papież mieszka, ujawnił, że gdy był arcybiskupem Buenos  Aires, pisali  do niego homoseksualiści, którzy są  jego zdaniem "społecznymi  rannymi". - Mówili mi, że czują, że Kościół ich zawsze  potępia -  podkreślił.
Wyjaśniając swe głośne słowa:  "Kimże jestem,  by oceniać gejów?", Franciszek stwierdził: "Powiedziałem  to, co mówi  katechizm".
Wyraził też opinię, że kobiecie, która poddała się aborcji i tego "szczerze żałuje", należy się miłosierdzie. 
Papież mówił także o Kościele jako "domu wszystkich". 
W rozmowie przyznał, że długo podejmuje decyzje, bo w młodości popełniał błędy. - Nie ufam decyzjom podjętym naprędce. Nie ufam pierwszej  decyzji, to znaczy pierwszej rzeczy, która przychodzi mi na myśl, kiedy  muszę coś postanowić - powiedział. W ten sposób wytłumaczył to, że potrzebuje czasu,  także by podjąć decyzje dotyczące oczekiwanych reform w Kurii  Rzymskiej.  
Wyjaśnił, że w przeszłości, kiedy był prowincjałem  jezuitów, podejmował decyzje "w sposób nagły", co prowadziło do  nieporozumień. 
Wyznał też, że kiedy zdał sobie sprawę z tego, że  może zostać wybrany na konklawe, poczuł, że ogarnia go  "głęboki i  niewytłumaczalny spokój i wewnętrzna otucha razem z kompletną  ciemnością".