Dzień Zaduszny. Refleksja, nie smutek
Wspominając zmarłych wcale nie trzeba się smucić - przypomina Kościół. W Dzień Zaduszny odprawiane są msze w intencji tych zmarłych, którzy w czyśćcu czekają na zbawienie.
2013-11-02, 08:45
Posłuchaj
Obchody Zaduszek zapoczątkował w 998 roku opat z Cluny, święty Odilon, jako przeciwwagę dla pogańskich obrządków czczących zmarłych. W Polsce tradycja Dnia Zadusznego zaczęła się tworzyć już w XII wieku, a z końcem XV wieku była znana w całym kraju.
W tym dniu Kościół modli się za wszystkich zmarłych w intencji zbawienia dusz odbywających w czyśćcu pokutę. Istnienie czyśćca Kościół ogłosił jako dogmat na soborze w Lyonie w 1274 roku; na XXV sesji Soboru Trydenckiego (1545-1563) ogłoszono z kolei dekret, że duszom przebywającym w czyśćcu można pomagać "zanosząc prośby przed tron Boży".
W dawnych czasach poprzez modlitwy i jałmużny rozdawane ubogim wierni starali się nieść pomoc duszom cierpiącym w czyśćcu. Tradycje te przetrwały - w formie rozdawnictwa chleba ubogim przed kościołami i cmentarzami w Dzień Zaduszny - aż do XX wieku.
Do dzisiaj przetrwał zwyczaj odwiedzania w tym dniu grobów, zapalania lampek i świec. Zachował się też zwyczaj składania ofiary na tzw. wypominki - imiona zmarłych wypisane na kartkach są odczytywane przez kapłana w trakcie nabożeństw, a ich dusze polecane Bogu.
O ile w tradycji Kościoła Wszystkich Świętych jest dniem radosnym, gdy wspominamy tych, którzy są już w niebie, o tyle dzień zaduszny jest bardziej refleksyjny. - Refleksyjny wcale nie musi oznaczać smutny - zastrzega metropolita lubelski ksiądz arcybiskup Stanisław Budzik. Bo - jak tłumaczy - dla osoby wierzącej śmierć nie oznacza, że wszystko się kończy. - Chrześcijanin wierzy, że kiedyś wszyscy się spotkamy - dodał.
IAR/asop
REKLAMA
REKLAMA