Nieznane dzieła mistrzów wśród odnalezionych w Monachium obrazów
Niemiecka prokuratura ujawnia szczegóły dotyczące ogromnej kolekcji obrazów odkrytej w Monachium. Chodzi o blisko 1,5 tys. płócien, w większości zrabowanych przez nazistów.
2013-11-05, 16:36
Posłuchaj
Polski konsulat w Monachium wystąpił do niemieckiej prokuratury o udostępnienie listy obrazów odnalezionych w jednym z monachijskich mieszkań. Konsulat chce mieć pewność, że na liście nie ma dzieł sztuki zrabowanych w czasie wojny z Polski - mówi konsul generalna Justyna Lewańska.
Są wśród nich dzieła o których istnieniu eksperci nie mieli dotąd pojęcia. Chodzi m.in o nieznane płótna Marca Chagalla, Otto Dixa czy Henriego Matisse'a. Resztę stanowią prace, które uznawano za zaginione albo zniszczone. Wśród nich obrazy Pabla Picassa, Pierre-Auguste'a Renoira czy Oskara Kokoschki. Najstarszy znaleziony obiekt pochodzi z 16. wieku.
Dr Meike Hoffmann, historyk sztuki z berlińskiego Wolnego Uniwersytetu, mówiła na konferencji prasowej niemieckiej prokuratury, że to dzieła o naprawdę niezwykłej jakości estetycznej, w dodatku w całkiem dobrym stanie, mające nieprawdopodobna wartość naukową.
Obrazy znajdowały się w domu 80-letniego mieszkańca Monachium Corneliusa Gurlitta. Jego ojciec Hildebrand Gurlitt był znanym handlarzem dzieł sztuki, który na polecenie nazistów miał spieniężać rekwirowane przez nich płótna. Według hitlerowców była to sztuka "zdegenerowana i narodowo obca". Skonfiskowane właścicielom obrazy, sprzedawano za granicę, by zapewnić państwu dopływ dewiz. Jak pisze dziennik "Der Tagesspiegel" - najwidoczniej Gurlitt "zabezpieczył" - bez wiedzy swoich mocodawców - część kolekcji na własne potrzeby.
REKLAMA
Przez lata uważano, że zgromadzona przez Hildebranda Gurlitta kolekcja spłonęła w czasie wojny. Na jej trop dwa lata temu wpadły przez przypadek służby celne. Cornelius Gurlitt, przekraczając granicę niemiecko-szwajcarską, miał przy sobie kilkaset tysięcy euro w gotówce, której pochodzenie zainteresowało celników.
Skonfiskowana Gurlittowi kolekcja wyceniania jest na miliard euro. Mężczyzna utrzymywał się ze sprzedaży przejętych po ojcu dzieł sztuki. Jak twierdzi monachijska policja, nie figurował on w żadnych kartotekach - nie był zameldowany, nie płacił żadnych świadczeń i nie miał numeru podatkowego.
mc
REKLAMA
REKLAMA