Protasiewicz nie chciał Schetyny? "Miał inną koncepcję"

Przewodniczący dolnośląskiej PO Jacek Protasiewicz powiedział, że Grzegorz Schetyna sam zrezygnował z zasiadania we władzach regionu. Schetyna twierdzi, że tak nie było.

2013-11-26, 14:56

Protasiewicz nie chciał Schetyny?  "Miał inną koncepcję"
Grzegorz Schetyna. Foto: schetyna.pl

Posłuchaj

Grzegorz Schetyna o wyborach władz dolnośląskiej PO (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Jak stwierdził szef PO na Dolnym Śląsku Jacek Protasiewicz, Grzegorz Schetyna nie został zgłoszony jako kandydat do władz regionalnych, ponieważ wynikało to z wcześniejszych ustaleń. - Sam byłem zaskoczony decyzją Schetyny o wycofaniu się, dlatego skonsultowałem ją jeszcze z Bogdanem Zdrojewskim. Oni powiedzieli, że tak, obaj się wycofują z prac w zarządzie regionalnym i życzą powodzenia - powiedział Radiu Wrocław Jacek Protasiewicz.
Tymczasem Schetyna tłumaczy, że wcale nie zrezygnował. - Umówiliśmy się z Bogdanem Zdrojewskim, że albo jesteśmy razem wiceprzewodniczącymi, taka była oferta ze strony przewodniczącego Jacka Protasiewicza w Karpaczu, albo nas nie ma. Więc nas nie ma. Przewodniczący miał inną koncepcję składu zarządu, trzeba to uznać - powiedział Radiu Wrocław.

Nowymi wiceprzewodniczącymi PO w regionie zostali - Stanisław Huskowski, Tomasz Smolarz, Ewa Droz i Cezary Przybylski.

Wybory na Dolnym Śląsku z aferą taśmową w tle
Pod koniec października wybory regionalne w dolnośląskiej Platformie wygrał wspierany przez Donalda Tuska eurodeputowany Jacek Protasiewicz.
Otrzymał on 205 głosów. Grzegorza Schetynę wybrały 194 osoby . Do wyłonienia nowego szefa PO na Dolnym Śląsku potrzebne były dwa głosowania. W pierwszym na Protasiewicza głosowało 200 delegatów, a na Schetynę 199. Dwie osoby wstrzymały się od głosowania, dlatego Protasiewicz nie uzyskał bezwzględnej większości głosów i dlatego zdecydowano o powtórzeniu głosowania.

Niedługo po wyborach tygodnik "Newsweek" ujawnił nagranie, według którego poseł Norbert Wojnarowski, stronnik europosła Jacka Protasiewicza, obiecuje jednemu z delegatów na zjazd dolnośląskiej PO Edwardowi Klimce załatwienie stanowiska w KGHM . W zamian chce oddania głosu na Protasiewicza.

REKLAMA

Później "Newsweek" poinformował, że dotarł do oświadczenia Klimki, w którym działacz PO twierdzi, że Wojnarowski poprosił o rozmowę z nim, i że po godzinie od spotkania z posłem zadzwonił do niego jeden z wiceprezesów KGHM. Klimka ocenia, że samo spotkanie miało na celu zaproponowanie mu pracy, ale "z sugestią odpowiedniego głosowania"" Jak podkreśla, wcześniej przez rok Wojnarowski nie kontaktował się z nim w ogóle.
Taśmy Protasiewicza - czytaj więcej>>>
"Newsweek" opublikował następnie kolejne nagranie, tym razem film. Według informacji tygodnika poseł Jaros i radny z Polkowic Tomasz Borkowski mieli namawiać delegata do głosowania na Protasiewicza, a w zamian sugerować, że działacz mógłby trafić do rady nadzorczej jednej z państwowych spółek. Według "Newsweeka" delegatem, którego namawiano do poparcia Protasiewicza, jest Paweł Frost, szef koła PO w Legnicy i tamtejszy radny, z zawodu tłumacz przysięgły, zwolennik Schetyny.

Zarząd Krajowy PO zdecydował, po ujawnieniu nagrań, że nie będzie powtórnych wyborów władz Platformy na Dolnym Śląsku. Jednomyślnie zawiesił też na trzy miesiące w prawach członków partii zarówno osoby, które nagrały rozmowy ujawnione przez "Newsweek", jak i te, które zostały nagrane.
Legnicka prokuratora prowadzi postępowanie sprawdzające w sprawie. Śledczy mają czas do 30 listopada na decyzję, czy zostanie wszczęte dochodzenie. - Postępowanie sprawdzające toczy się w związku z artykułem 230 paragraf 1 kodeksu karnego, czyli chodzi o ustalenie, czy mogło dojść do obietnicy korzyści majątkowych lub osobistych w zamian za odpowiednie głosowanie podczas wyborów - wyjaśniła rzeczniczka legnickiej prokuratury Lilianna Łukasiewicz.

Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
Radio Wrocław, IAR, PAP, kk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej