Hodowla zwierząt futerkowych. Ekspertka: to spełnianie fanaberii
- Hodowcy norek w cyniczne podpinają się pod protesty rolników. Nikt by ich nie poparł, gdyby mieli samodzielnie zorganizować demonstracje. Badania wskazują bowiem, że ok. 70 proc. społeczeństwa polskiego sprzeciwia się hodowli zwierząt na futra - mówiła w Polskim Radiu 24 Marta Korzeniak z Kampanii Otwarte Klatki.
2024-04-04, 12:59
Polska jest największym producentem futer w Europie i drugim na świecie. W naszym kraju hoduje się około 4 miliony zwierząt.
Gość Polskiego Radia 24 podkreśliła, że futrzarstwo jest przemysłem, który nie ma nic wspólnego z rolnictwem, a hodowcy zwierząt cynicznie podpinają się pod rolnicze protesty. - Jedną z samozwańczych twarzy protestów jest Szczepan Wójcik (przyp.red. milioner, który swoją pierwszą fermę miał założyć za pieniądze, które zarobił na saksach w Holandii). Sami rolnicy mówią, że to im się nie podoba, że w protestach nie chodzi o hodowlę zwierząt na futra. Te zwierzęta nie są hodowane na potrzeby spożywcze, ale na rzecz spełnienia fanaberii. Zresztą większość świata od tego odchodzi. Ponad 1500 marek odzieżowych zrezygnowało ze sprzedaży naturalnych futer. Chodzi produkt, który nie dość, że nie jest niezbędny, to społecznie krytykowany a nawet szkodliwy - tłumaczyła Marta Korzeniak.
W najbliższych miesiącach do marszałka Sejmu ma trafić projekt ustawy o zakazie hodowli zwierząt futerkowych, autorstwa Małgorzaty Tracz z Koalicji Obywatelskiej. Zakłada on zakaz tworzenia nowych ferm od 2025 roku i zamknięcie już istniejących do roku 2029. Są też zapisy o wypłacaniu odszkodowań i odprawach dla pracowników. Koszt dla budżetu przez pięć lat to 140 milionów złotych.
Posłuchaj
REKLAMA
Więcej w nagraniu.
* * *
Audycja: Pomówmy o tym
Prowadzący: Paweł Wojewódka
REKLAMA
Gość: Marta Korzeniak (Kampania Otwarte Klatki)
Data emisji: 3.04.2024
Godzina emisji: 22.05
PR24
REKLAMA
REKLAMA